Odkąd wyremontowano przejazdy kolejowe na ul. Torowej i Podmiejskiej wśród wielu pabianiczan mieszkających za torami rodzi się pytanie o zainstalowany system podnoszenia rogatek. Problem może wydawać się błahy, bo chodzi raptem o kilkanaście sekund różnicy pomiędzy unoszącymi się szlabanami, ale okazuje się, że może on stanowić o naszym bezpieczeństwie.
Na czym polega problem opisuje kierowca, mieszkaniec Zatorza, który pokonuje przejazd przy ul. Torowej kilka razy dziennie:
„Po przejechaniu pociągu najpierw podnoszona jest lewa rogatka, a dopiero po chwili prawa – mówi. – Zaznaczam, że migające naprzemiennie na sygnalizatorze czerwone światło gaśnie dopiero, gdy prawa rogatka całkowicie się otworzy. Fakt, że najpierw podnosi się lewy szlaban ochoczo wykorzystują piesi i rowerzyści, którzy są w stanie pokonać praktycznie cały przejazd nim ruszą samochody. Niby to jest logiczne, ale kierowcy stoją za zamknięta swoją częścią szlabanu z określonego powodu. Czy piesi mogą w tym czasie znajdować się na przejeździe?
W tym temacie wypowiedział się Rafał Wilgusiak z zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe S.A.:
– Przepisy dotyczące bezpieczeństwa na przejazdach kolejowo-drogowych dotyczą również ruchu pieszego. Dopóki sygnalizacja świetlno-dźwiękowa się nie wyłączy, nie tylko kierowcy, ale też piesi i rowerzyści nie mogą wjechać na przejazd, nawet przy otwartych rogatkach.
Okazuje się więc, że na tych przejazdach kolejowych istnieje poważny problem, gdyż mieszkańcy Zatorza traktują podniesienie jednej z rogatek jak zaproszenie do przejścia. Co więcej w wypowiedziach słyszymy, że to dobre rozwiązanie z myślą o ich bezpieczeństwie, ponieważ zanim pojazdy ruszą po podniesieniu drugiej rogatki, oni są w stanie pokonać większość przejazdu nie narażając się na wpadnięcie pod koła jadących obok nich pojazdów. Warto zaznaczyć, że ruch pieszy od kołowego oddziela na przejeździe tylko wymalowana linia. Okazuje sie jednak, że mieszkańcy Zatorza są w całkowitym błędzie, a taki system działania rogatek może narażać ich na niebezpieczeństwo.
– W przypadku przejazdów wielotorowych nigdy nie należy wjeżdżać na tory bezpośrednio po przejechaniu pociągu, gdyż pociągi mogą poruszać się w dowolnym kierunku i w dowolnym czasie – wyjaśnia Rafał Wilgusiak. – Co więcej, gdy przejedzie jeden pociąg, kolejny skład najedzie na czujnik wjazdowy i ponownie uruchomia się cykl zamykania przejazdu. Może się więc zdarzyć, że sygnalizacja nie zdąży zgasnąć, mimo przejazdu pierwszego pociągu. Dlatego, dopóki sygnalizacja przejazdowa się nie wyłączy, kierowcy nie mogą wjechać na przejazd, nawet przy otwartych rogatkach.
Na przejeździe kolejowym na ul. Torowej byliśmy kilka razy i za każdym razem piesi ruszali gdy tylko była podnoszona rogatka zjazdowa. Do tej pory, z tego tytułu nic się nikomu nie stało, ale stojąc na przejeździe może warto się zastanowić, z jakiego powodu „system” nie wpuszcza pojazdów na przejazd. To tylko paręnaście sekund więcej czekania, bardzo ważnych sekund.