Ludzie tworzący dyskotekę przy Zamkowej 4 uciekli jak z tonącego okrętu. Nawet nie zdążyli po sobie posprzątać.
Jeszcze do wczoraj prawie nikt nie wiedział, że najbliższa impreza nie odbędzie się. Nie wiedział nawet zespół Long&Junior, który miał dziś wystąpić w klubie przy Zamkowej. Manager zespołu dowiedział się od nas, że nie ma po co przyjeżdżać do Pabianic. Był bardzo zaskoczony i zapowiedział walkę w sądzie, w razie niewywiązania się z umowy przez spółkę prowadzącą dyskotekę.
O tym, że dyskoteka została zlikwidowana przekonali się strażacy, którzy gasili w czwartek pożar w pomieszczeniu obok. Kiedy weszli na salę główną, okazało się, że nie ma świateł, sprzętu nagłośnieniowego, kanap.
– Sala wyglądała tak, jakby właściciele zrobili sobie pożegnalną imprezkę i wyjechali nie sprzątając po niej – relacjonuje jeden ze strażaków.
Po lokalu walają się puste butelki, pudełka po pizzy i inne śmieci. Podobno już przed ostatnią imprezą w klubie odcięto prąd, dlatego właściciele wynajęli agregat prądotwórczy, który stał przed wejściem.
Najsmutniejsze jest to, że osoby odpowiedzialne za prowadzenie dyskoteki nie poinformowały swoich gości, że likwidują lokal. Nie było informacji na Facebook’u, na stronie internetowej, a telefon managera milczy jak zaklęty. Tak łodzianie zakończyli przygodę w naszym mieście.
a co w tym złego? ze przekazali to info
To takie budujące, że w tym mieście nikt nie chce inwestować.