Strona główna Kroniki Pabianic Czy wielki kronikarz był w Pabianicach?

Czy wielki kronikarz był w Pabianicach?

3
Jan Długosz na obrazie Antoniego Gramatyki w 1878 r

Jeden z pierwszych całościowych opisów miasta i dóbr pabianickich znajduje się w dziele „Liber beneficiorum” Jana Długosza. Spis wykonany dla Kapituły Krakowskiej może świadczyć o tym, że wybitny polski kronikarz osobiście odwiedził nasze ziemie. Ale czy na pewno?

Pierwszy obszerny opis dóbr pabianickich, a także samego miasta, znajduje się w potężnym dziele Jana Długosza Starszego pt. „Liber beneficiorum dioecesis Cracoviensis”, co w wolnym tłumaczeniu można przełożyć na „Księga dóbr/uposażeń diecezji krakowskiej”. Już na wstępie powstaje zatem pytanie, dlaczego jeden z najsłynniejszych polskich kronikarzy, o Pabianicach wspomina w dziele dotyczącym posiadłości należących do diecezji leżącej setki kilometrów od naszego miasta? Pytanie to pogłębia się, jeśli spojrzymy na XV-wieczną mapę diecezji w Polsce. Pabianice położone są w rozległej archidiecezji gnieźnieńskiej. Pierwsza parafia w Pabianicach została zaś ufundowana, a następnie erygowana przez biskupów gnieźnieńskich – Jarosława Bogorię Skotnickiego oraz Dobrogosta Nowodworskiego. Skąd zatem opis dóbr pabiańskich w księdze, która dotyczy zupełnie innej diecezji niż ta, w której Pabianice leżały?

Dobra kościelne

Wszystko wynika ze struktury własnościowej jaka panowała w ówczesnym Królestwie Polskim. Ponieważ ziemia stanowiła główne i najbardziej dochodowe źródło utrzymania, wynagradzanie ziemią było mile widziane. U zarania polskiej państwowości, właścicielem ziemi był władca. Z czasem nadawał on fragmenty własnego dziedzictwa zasłużonym urzędnikom i wojom. Beneficjentem łaski monarszej był także Kościół katolicki, który stanowił ważny element ówczesnych rządów. Tym samym dobra ziemskie w Królestwie Polskim zaczęły dzielić się na królewskie (z czasem zaczęto je rozumieć jako dobro państwowe), prywatne (należące do osób lub miast), oraz kościelne.

Właścicielem dóbr byli nie tylko biskupi. Stawały się nimi także zakony, proboszczowie, czy instytucje kościelne. Za nadawaniem dóbr ziemskich stała chęć zapewnienia konkretnemu człowiekowi, wspólnocie zakonnej, czy instytucji, źródła utrzymania. Prowadziło to zresztą do pewnych patologii. Nadawano komuś np. probostwo w wybranej parafii, co wiązało się z określonymi beneficjami ziemskimi. Dana osoba jednak funkcji proboszczowskich w zasadzie nie sprawowała. Dlaczego? Bo ów urząd pełniła jedynie po to, aby otrzymać dobra, które wynagradzały jej zupełnie inną pracę, np. pełnienie funkcji królewskiego sekretarza.

Motywacją do nadawania dóbr Kościołowi była nie tylko praktyczna chęć zapewnienia źródeł utrzymania. Najczęściej traktowano to jako formę wotum w podziękowaniu za łaski – które jak wierzono – otrzymywano od Boga. Często nadania wiązały się też z jakąś intencją, w jakiej ofiarodawcy się modlili. Tak było m.in. z dobrami pabianickimi. Prawdopodobnie w XI wieku, rozległe puszcze i rozlewiska w ziemi sieradzkiej zwane Chropami, nadane zostały przez Władysława Hermana Kapitule Krakowskiej, jako dar wotywny za narodzenie syna Bolesława Krzywoustego. To właśnie na tych ziemiach 300 lat później powstaną Pabianice.

Kapituła Krakowska

Czym była Kapituła Krakowska? Najprościej mówiąc była to grupa duchownych skupiona wokół biskupa miejsca, która wspierała go w zarządzaniu diecezją. Pierwotnie byli to kapłani pomagający biskupowi w posłudze w katedrze, czyli głównym kościele diecezji. Później ich rola rosła, a z czasem zasiadanie w kapitule katedralnej traktowano jako szczególne wyróżnienie. Wzrastała także rola samych kapituł, które stawały się samodzielnymi korporacjami mającymi wpływ na obsadzanie biskupich stolic. Krakowska Kapituła Katedralna należała do jednej z najstarszych w Polsce. Nadania dóbr chropskich nie były przypadkowe. Możliwe, że proces jej kształtowania rozpoczął się właśnie w okresie panowania Władysława Hermana i wiązał się z rozbudową starej katedry lub wręcz budową nowej. Nowo powstająca instytucja oczywiście musiała otrzymać stosowne uposażenie.

Przyszłe dobra pabianickie (Pabianice jeszcze jako takie nie istniały) nie były wówczas najbardziej atrakcyjnym miejscem na ziemi. Na terenach jakie otrzymała Kapituła dominowały puszcze i cieki wodne. Ówczesna ziemia sieradzka była zresztą peryferyjna, położona między dwoma potężnymi krainami historycznymi – Wielkopolską i Małopolską. W późniejszym okresie na tych ziemiach dominować będą niewielkie, słabo zorganizowane miasta, których struktura przypominać będzie niekiedy wsie. Paradoksalnie był to jednak dobry prezent dla przedstawicieli Kościoła, którzy w ten sposób budowali sobie klucze dóbr, które z czasem zagospodarowywali. Tak zaczęły kształtować się dobra pabianickie, które z czasem stały się jednym z ważniejszych kluczy w dobrach Kapituły. Ważnym na tyle, że miasto odziedziczyło herb kapitulny przedstawiający trzy złote korony na błękitnym tle.

Jak widać zdarzało się, że grunta leżące w jednej diecezji podarowywano osobom lub instytucjom z innej. Tak było nie tylko z Pabianicami, ale także Łodzią, która była własnością biskupów kujawskich (zwanych też włocławskimi). Rodziło to oczywiście spory o prawa do zarządzania parafią, czy dobrami do nich należącymi. Na wybór proboszczów z jednej strony ochotę mieli właściciele danej ziemi, z drugiej słusznych praw domagali się lokalni biskupi. Czasem udawało się łagodzić sprawy polubownie, a czasem wymagało to wręcz korekt w granicach diecezji. W pabianickim przypadku nie musiało do tego dojść.

Dlaczego powstało Liber beneficiorum?

Tym niemniej Jan Długosz Starszy spisując dobra należące do diecezji krakowskiej, potraktował temat szeroko. Wypisał nie tylko poszczególne parafie, ale także klucze ziem należące do biskupa, kapituły katedralnej, kapituł kolegiackich, klasztorów i parafii. W ten sposób na kartach jego dzieła znalazły się Pabianice. Jan Długosz swoje dzieło pisał dwukrotnie. Jego pierwotna wersja z 1440 roku jednak zaginęła. Powrócił do swojej pracy w latach 60-tych XV wieku. Kiedy zaczynał pracę był kanclerzem niezwykle wpływowego biskupa krakowskiego i kardynała Zbigniewa Oleśnickiego. Była to jednak z kluczowych postaci tego okresu w naszych dziejach. Dzięki jego wsparciu Długosz mógł rozwijać swoje umiejętności i umościć się w otoczeniu królewskiego dworu.

Okoliczności początków prac nad „Liber beneficiorum” nie są do końca znane. Być może wynikało to z doświadczeń drugiej połowy lat 30-tych XV wieku i ostrego sporu politycznego, którego jedną ze stron był Oleśnicki. Jego otoczenie mogło się obawiać, że brak rzetelnego spisu dóbr może być pretekstem do próby pozbawienia majątków gdyby biskupia linia polityczna miała się załamać. Niewątpliwie Jan Długosz mógł także uznać to za swój obowiązek. Od 1440 roku Oleśnicki powierzył mu administrowanie jego dobrami.

Po zaginięciu pierwszej wersji, do ustalania stanu dóbr Długosz powrócił po 1464 roku, wraz z uporządkowaniem kwestii następstwa na krakowskim biskupstwie po śmierci Zbigniewa Oleśnickiego. Nad księgami dóbr pracował nie tylko sam wielki kronikarz. Pomagał mu przy tym sztab sekretarzy, współpracowników i notariuszy, którzy dostarczali niezbędnych informacji.

Czy Długosz był w Pabianicach?

Opis dóbr pabianickich znajduje się w pierwszej części dzieła. „PABYANYCZE, oppidum infrequens et parum populosum, iure Theutonico Srzedensi locatum est, ad flumen Nyrzecz situm […]” [Pabianice, miasteczko niewielkie i mało zaludnione, na prawie średzkim lokowane nad rzeką Nyrzec położone] – zaczyna swój opis Długosz. Następnie z niezwykłą precyzją opisuje samo miasteczko, źródła jego dochodów i problemy. Z wielkim znawstwem opisuje także okoliczne wsie należące do dóbr pabianickich.

Maksymilian Baruch – pierwszy monografista dziejów Pabianic – w 1903 roku wysnuł z tego opisu tezę, że sam Długosz musiał być w Pabianicach. Znaleźć mógł się tutaj przy okazji prac komisji Kapituły, która w 1466 roku dokonać miała rewizji dóbr. Baruch w jej składzie umieścił wybitnego kronikarza. Sęk w tym, że prawdopodobnie pabianicki historyk popełnił błąd, a faktycznie wspomniany w dokumencie Kapituły Jan Długosz, nie był tym Janem Długoszem, lecz jego młodszym bratem. Ojciec Długosza – też skądinąd Jan – imię to nadał kilku swoim synom, stąd używać oni zaczęli przydomków.

Portret Jana Długosza autorstwa Walerego Eliasza Radzikowskiego

Jak twierdzi krakowski historyk Marek Daniel Kowalski, na podstawie wpisu z metryki kapitularnej, w rewizji nie uczestniczył kronikarz lecz młodszy z Janów Długoszy, który następnie obszerną relację przedstawił bratu. Nie oznacza to jednak, że Jan Długosz Starszy w Pabianicach nie był. Możliwe, że był wcześniej będąc członkiem komisji rozjemczych w sprawach granic pomiędzy dobrami prywatnymi, a pabianickimi. Najpewniej jednak w 1466 roku żadnego tryumfalnego przejazdu przez dobra nad Dobrzynką nie dokonał, a zrobił to jego brat, który w ramach praktyki notarialnej wykonał niezwykle skrupulatną pracę.

Nie rozpoznane dziedzictwo

Oczywiście nie można tym samym kwestionować wpływu Długosza na region pabianicki. To on był inicjatorem budowy i uposażenia kościoła w Rzgowie, czy nadania ówczesnej wsi statusu miejskiego. Sugerował tenutariuszom (czyli zarządcom) dóbr konkretne rozwiązania administracyjne i ekonomiczne. Pabianice pojawiają się także na kartach kroniki Długoszowej. Wspominana jest między innymi dysputa z czeskimi husytami i ich spotkanie z Władysławem Jagiełłą, które miało mieć miejsce w naszym mieście.

Jeśli prawdą jest natomiast tradycja, która początków pabianickiej pieszej pielgrzymki na Jasną Górę każe się doszukiwać w latach 60-tych XV wieku, to być może kult jasnogórski w naszym mieście wypromowali właśnie Długoszowie. Wszak sam Jan Długosz urodził się w Nowej Brzeźnicy, oddalonej od Częstochowy o około 35 km. Silne wpływy Jasnej Góry widać w pisarstwie Długosza. Na temat Cudownego Obrazu w swoich kronikach umieszcza obszerne opisy nawiązujące do historii klasztoru i wizerunku maryjnego. Był także jednym z propagatorów kultu na dworze Jagiellonów. Czy zatem mógł także ową tradycję przenieść na grunt pabianicki?

Bibliografia:

M. Baruch, Pabianice, Rzgów i wsie okoliczne, Warszawa 1903
M.D. Kowalski, Uposażenie krakowskiej kapituły katedralnej w średniowieczu, Kraków 2000
M.D. Kowalski, L. Korczak, P. Wecowski, Jan Długosz (1415-1480) : życie i dzieła, Kraków 2016
R. Adamek, T. Nowak, 650 lat Pabianic. Studia i szkice, Łódź 2020

REKLAMA
Subskrybuj
Powiadom o
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments

Fajny artykuł. Dzięki

Był, tak jak apostoł Piotr w Rzymie.

Zgadza się. Rzym, Rzym i jeszcze raz Rzym. Należy pamiętać kto płacił Długoszowi – król. Więc jak mógł opisywać poprawnie rzeczywistość? No oczywiście , że nie mógł. Długosz wiele rzeczy przemilczał. Bądź co bądź to były ”nowe czasy” i ideologia dla ludności zakorzenionej w awestyjskiej rzeczywistości, którą jeszcze pamiętano w czasach Słowackiego.Zresztą sam Słowacki dał temu wyraz, ale został w PRL -u włożony między bajki, choć się to zmienia. Dedykacja swojego utworu dla ,,poety ruin” – Krasińskiego jest bezcenna.