Jeszcze kilka lat temu stan ulic na Zatorzu wołał o pomstę do nieba. W ostatnim czasie sytuacja się poprawiła, ale nadal są miejsca, którędy mieszkańcy nie mogą przejść normalnie.
Tę sprawę poruszył jeden z naszych czytelników w następującym mailu do redakcji:
„Zazwyczaj człowiek wybiera sobie najkrótszą trasę, by dotrzeć choćby do pracy. Fragmentem ulicy Olszynowej, przy końcu ogródków działkowych, w kierunku np. dworca kolejowego, próbują przechodzić codziennie liczni mieszkańcy tych okolic. Dopóki nie ma deszczu można ją pokonać suchą stopą. Jednak gdy tylko popada, ten fragment ulicy zamienia się w istne bajoro, wypełnione brudną wodą zalegającą do obu granic ulicy, co uniemożliwia przejście, nawet teraz, latem, po krótkim deszczu. A jak jest, gdy przychodzą wiosenne roztopy można sobie tylko wyobrazić… Jeszcze kilka lat temu jeździła tamtędy równiarka w kierunku przejazdu kolejowego na ulicy Torowej. Co prawda efekt pracy tej maszyny wystarczał przeważnie do pierwszego deszczu, po którym sytuacja wracała do stanu pierwotnego, ale lepsze to niż nic. Czy ZDM nie mógłby czymś wypełnić tych zapadniętych fragmentów ulicy?”.
Takie też pytanie zadaliśmy Andrzejowi Barańskiemu, dyrektorowi Zarządu Dróg Miejskich. Jaka była odpowiedź?
– Kończymy jeszcze usuwać skutki nawałnicy sprzed dwóch tygodni, ale za kilka dni pojedziemy na ulicę Olszynową, zobaczymy, co należy tam zrobić, jaką techniką i zajmiemy się tym tematem – zapewnił dyrektor.
Masz sprawę? Napisz do nas!
