W lesie przy ul. Rydzyńskiej mieszkanka Pabianic znalazła dzisiaj młodą suczkę. Zwierzę nie było samo – leżał przy nim szczeniaczek. Jeszcze ślepy. W tak nieludzki sposób ktoś najwyraźniej postanowił pozbyć się „problemu”…
Dzięki temu, że suczka i maleństwo zostały zauważone w porę, a a straż miejska podjęła natychmiastową interwencję, ocalały.
– Zadzwoniła do nas rano kobieta, która wybrała się ze swoim psem na spacer do lasu. Gdy wysiadła z samochodu, spostrzegła leżącego pod drzewem psa. Ze szczenięciem – relacjonuje dyżurny straży miejskiej. – Powiadomiliśmy o tym zdarzeniu osobę, która zajmuje się bezpańskimi zwierzętami i przewozi je do schroniska. I tak też się stało w tym przypadku.
Suczka musiała mieć jednak właściciela, o czym świadczy założona na jej szyi obroża przeciw pchłom. Tyle że ten porzucił zwierzę. Z maleństwem. Na szczęście i ono, i jego mama są już bezpieczne.
W ocenie Romana Janickiego, pracownika przytuliska, suczka ma najwyżej półtora roku i rodziła po raz pierwszy.
– Trudno mi uwierzyć w to, że na świat przyszedł tylko jeden szczeniak. Moim zdaniem były cztery lub pięć. Ale został przy niej znaleziony tylko ten… Nie otworzył jeszcze oczu. Ma tydzień, może półtora. Mieści się w dłoni – mówi Roman Janicki.
W przytulisku znajdy będą miały zapewnioną opiekę. Do czasu, aż ktoś je zaadoptuje. Pracownicy schroniska wierzą bowiem, że suczka i jej maleństwo nie spędzą reszty życia w przytulisku.
A maleństwo to suczka czy piesek?
tego co to zrobił też przywiązać do drzewa! najlepiej drutem kolczastym!