Dzisiaj w godzinach przedpołudniowych straż pożarna wyjeżdżała dwa razy, aby umożliwić wejście do mieszkań, w których zachodziło podejrzenie zgonu. Niestety, w obydwu przypadkach była to prawda.
Kilkanaście minut po godz. 10.00 wpłynęło wezwanie do domu przy ul. Słonecznej. Z jego 73-letnim mieszkańcem kontakt próbowała nawiązać córka. Bezskutecznie. Drzwi próbował otworzyć wezwany przez nią ślusarz. Nie udało mu się to. Poradzili sobie z nimi dopiero strażacy.
– Gdy weszliśmy do budynku, mężczyzna leżał na podłodze w korytarzu. Ze względu na widoczne znamiona śmierci odstąpiliśmy od resuscytacji – informuje st. kpt. Michał Kuśmirowski z komendy powiatowej PSP.
Krótko przed godz. 11.30 strażacki wóz pojechał na ul. Waryńskiego. Na miejscu była już policja, ale z powodu zamkniętych od środka drzwi funkcjonariusze nie mogli dostać się do mieszkania. Wcześniej ktoś zaalarmował, że mieszkający w nim 62-latek nie był widziany od dziewięciu dni… Okazało się, że pomoc nadeszła za późno – lokator leżał w pokoju martwy.
REKLAMA
Tydzień temu tam była policja i straż, twierdzili, że nikogo nie było, a teraz już zgon. Mógł trafić na leczenie na czas
70 lat to się nie opłaca. „Kto umrze, to umrze, trudno” cyt. Mateusz Mor…