Strona główna Dzieje się Sport Julia Walczyk: Jestem jeszcze w grze o IO

Julia Walczyk: Jestem jeszcze w grze o IO

0

Młoda florecistka sezon 2020 ma już za sobą i jak sama mówi – stał on pod znakiem wzlotów i upadków. Z jednej strony zdobyła indywidualnie i drużynowo Mistrzostwo Polski Młodzieżowców, ale z drugiej nie udało się jej wraz z koleżankami z kadry wywalczyć drużynowej kwalifikacji olimpijskiej.

O sezonie 2020, planach na kolejny, indywidualnych kwalifikacjach do Igrzysk Olimpijskich w Tokio, początku przygotowań do sezonu 2021, elementach, nad którymi musi popracować, pierwszym starcie i treningach rozmawiamy z pabianiczanką Julią Walczyk.

Czy Twój sezon 2020 jeszcze trwa czy dobiegł już końca?

Sezon Pucharu Polski skończył się Mistrzostwami Polski na początku października. Natomiast sezon olimpijski został „zamrożony” i zostanie odnowiony według planu w marcu. Zawody międzynarodowe mamy zacząć w styczniu Pucharem Świata w Katowicach.

Jak sezon, który miał być sezonem olimpijskim wyglądał w Twoim wykonaniu?

Na sezon 2020 byłam bardzo zmotywowana, wzięłam urlop dziekański, aby w 100% skupić się na szermierce. Trenowałam lepiej i więcej niż zwykle, niestety nie mogłam potwierdzić swojej formy na imprezach docelowych jakimi miały być Igrzyska Olimpijskie i Mistrzostwa Europy. Miniony sezon określiłabym jako wzloty i upadki. Udało się pokazać z dobrej strony na kilku Pucharach Świata oraz zdobyć indywidualne i drużynowe Mistrzostwo Polski Młodzieżowców. Byłyśmy bardzo blisko uzyskania drużynowej kwalifikacji olimpijskiej, ale niestety nie udało się. Indywidualnie jestem jeszcze w grze i walczę o bilet na Igrzyska.

Jakie masz plany na kolejny sezon?

W kolejnym sezonie chciałabym zdobyć kwalifikację na Igrzyska.

Czy jest już podany dokładny termin indywidualnych kwalifikacji olimpijskiej?

Na chwilę obecną wiemy, że kwalifikacje olimpijskie zostały zamrożone. W tej chwili na liście europejskiej jestem druga w kolejce do Igrzysk i w ostatnim starcie w Anaheim (USA) muszę wyprzedzić punktowo Hiszpankę Marię Diaz. Jeśli to się nie uda, to mogę wziąć udział w tzw. „Dobijaku”, czyli turnieju kwalifikującym tylko dla danego kontynentu. Na taki turniej będzie wysyłana jedna zawodniczka z kraju. PZSzerm na tamten sezon ustalił, że pojedzie zawodniczka, która ma najwięcej punktów z turniejów międzynarodowych w okresie od początku stycznia do połowy kwietnia 2020. W momencie zamrożenia jestem to ja, ale 1 punkt za mną jest Martyna Jelińska. Niestety PZSzerm nie podał jeszcze jak będą wyglądały nowe zasady doboru zawodniczek na „dobijaka”, więc wciąż czekamy.

Kiedy ruszyły Twoje przygotowania do sezonu 2021?

W pewnym sensie od dawna przygotowujemy się na sezon 2021. Jak tylko dowiedzieliśmy się, że Puchar Świata nie ruszy w 2020, to skupialiśmy się na następnych startach.

Nad czym musisz jeszcze popracować?

Jest jeszcze wiele elementów. Niemniej teraz muszę skupić się na powrocie do „trybu startowego”, czyli konsekwentnych walkach, koncentracji na taktyce i dobrej kondycji.

Jak oceniasz swój pierwszy start w tym sezonie?

Pierwszego startu nie zaliczę do udanych, ale dało mi to kopa do dalszych treningów.

Jak w tym momencie wyglądają Twoje treningi?

W tym momencie jesteśmy w trakcie konsultacji, które odbywają się w Poznaniu. Zwiększyłam ilość jednostek treningowych, spędzam dużo czasu na siłowni, tak żeby przygotować się na sezon międzynarodowy, który rusza już na przełomie styczeń – luty.

Życzę Ci zdrowia oraz trzymam kciuki za przygotowania, szczęście i powodzenie!
REKLAMA
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments