To się nazywa ekstremalne wyzwanie. Pomimo siarczystego mrozu dwójka pabianiczan spędziła noc w namiocie.
Robert Lewera i Kamil Lisiewicz rozbili namiot na działce w Dąbrowie koło Pawlikowic.
– Chcieliśmy poczuć klimat gór wysokich. Mieliśmy profesjonalny sprzęt, więc przygoda była bezpieczna – tłumaczy Robert.
A wie co mówi, bo w 2011 roku zdobył jeden z najwyższych szczytów świata – południowo-amerykański Aconcagua (6 962 m).
– To co spotkało mnie w Andach było znacznie gorsze. Tam było około -40 stopni – mówi pabianiczanin (Relację z wyprawy można przeczytać TUTAJ.)
Tak więc noc pod namiotem przy 20-stopniowym mrozie nie była dla śmiałków wyczynem ekstremalnym. Dodatkowo rozpalili ognisko na działce, czego nie można robić w górach, a dało sporo ciepła. Jednak, żeby poczuć klimat prawdziwej wyprawy topili śnieg na zupę. Przed samym snem panowie przebiegli jeszcze 5 kilometrów i wskoczyli w śpiwory.
– Sen był rwany, bo trzeba się kontrolować. Najgorsze jest wdychanie mroźnego powietrza. Puchowy śpiwór daje komfort termiczny nawet przy minus 30 stopniach. Dopiero nad ranem poczułem lekki chłód – relacjonuje wspinacz.
Pabianiczanie w niedzielny poranek zjedli jajecznice przyrządzoną na mrozie i wrócili do miasta.
REKLAMA