Strona główna Aktualności Zabraknie pieniędzy na leczenie Antosia. Rodzice proszą o kolejną pomoc

Zabraknie pieniędzy na leczenie Antosia. Rodzice proszą o kolejną pomoc

9

W klinice w Stanach Zjednoczonych zapadła decyzja, że mały Antek, chory na siatkówczaka, musi mieć podane jeszcze dwie dawki leku. Jedna porcja kosztuje 28 tysięcy dolarów. 

– W amerykańskiej klinice wszystko ma swoją cenę. Pobranie krwi, uśpienie do badania czy zwykłe osłuchanie przed – relacjonują rodzice. – Kilka dni temu zapadła decyzja, że konieczne będą kolejne dwa podania chemii – to da Antosiowi największą szansę, że nowotwór zostanie pokonany i nigdy już nie wróci, a synek będzie widział!

Dziś ruszyła kolejna zbiórka. Potrzebne jest blisko 160 tys. złotych. Wcześniej w niewiarygodnie szybkim tempie udało się uzbierać 843 tys. 700 złotych.

Link do zbiórki.

REKLAMA
Subskrybuj
Powiadom o
9 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments

Skąd oni biorą te ceny ???
gdyby to zobaczył Escobar
To by sobie pluł w brodę,
ze zajął sie takim mało płatnym biznesem .
28 tyś za jedną porcję leku ?!?!?!?

To nie tylko koszt leku ale tez dosyc skomplikowanej operacji dojscia do wnetrza galki ocznej przez tetnice udową.
Tak czy inaczej drogo, fakt. Trzeba jednak zrobic wszystko by pomoc dzieciakowi skoro w Polsce nie ma ratunku.

Ale te info nie wynikają z artykułu .
Piszą tylko o podaniu chemii .

Wydaje mi się, że tak drogo dlatego że cena musi zrekompensować koszty badań, produkcji i w składzie leku nie są powszechne składniki które produkuje się w setkach kilogramów co podnosi koszt ich pozyskania. Ale to jest fakt że drogo.

Drogi Panie Henryku, a czy to ważne?
Dziecko potrzebuje pomocy! Chcesz? Pomagasz! Nie? To nie i jedziemy dalej.

Ważne. Bo kto trochę z internetem obcuje, wie na jaką skale są prowadzone zbiórki właśnie na leczenie siatkówczaka u profesora Abramsona. Obiecując gruszki na wierzbie wyciąga horrendalne kwoty od rodziców, którzy za zdrowie dziecka oddadzą wszystko. Jednak dokładnie ta sama terapia jest stosowana u nas w Polsce, w Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie nasi lekarze uczyli się jej właśnie od profesora. Tylko w odróżnieniu od niego, jego kliniki nasi lekarze nie obiecują gruszek na wierzbie. Bo choć dzieci, niczemu winne istoty chorują, ciężko chorują nie zawsze da się je uratować.

Zanim zaczniesz nastepny raz swoje glupawe wywody przeczytaj histrorie chłopca, bo krzywdzisz ludzi.
Rodzice rok leczyli Antosia w Polsce, lekarze powiedzieli ze nic juz nie moga zrobic bo ze wzgledu na trudna budowe naczyn krwionowsnych nie udalo im sie podac chemii do oka. W klinice w USA podali chemie bez klopotow za pierwszym razem.
Nadal uwazasz ze to samo?
Wazne ze siejesz ferment, to sie liczy

Ja rozumiem potrzebę proszenia o pomoc, I rozumiem ze ludzie chcą pomagać, I oczywiście możecie mnie tu grilować . Ale jak czytam o kolejnej zbiórce typu 1.5 mln na leczenie dziecka, To byłoby dobrze zwrócić uwagę naszemu zusowi, ze jest od tego, żeby się tym zająć . Tak samo politycy też są od tego, żeby się tym zająć. To oni są od tego, żeby uchwalić przepisy, które pozwolą, żeby takie leczenie odbywało się w Polsce . Przez polskich profesorów Przecież przebitka jest tak duza i wysoka Innowacyjosc, ze na brak rentowności nie mogą narzekać . Skoro są tak drogie, specjalistyczne… Czytaj więcej »

Wina systemu? To na pewno. Gdyby w Polsce wiecej pieniedzy przeznaczane bylo na to gdzie faktycznie jest potrzeba czyli filar medycyny, mozliwe ze ta sytuacja nie mialaby miejsca. Ale jesli lekarze nie maja zapewnionych mozliwosci tzn odpowiedniego sprzetu, warunkow i szkolen w danym zakresie to jak leczyc?