Strona główna Na sygnale Wypadki Ministranci ranni w wypadku

Ministranci ranni w wypadku

11

Dwóch chłopców stojących na chodniku zostało potrąconych przez Skodę Octavię. Sprawcą wypadku jest ksiądz.

Chłopcy jechali dziś na turniej piłkarski dla ministrantów. Zbiórkę mieli na placu przed OSP w Woli Zaradzyńskiej. 11-letni ministranci stali na chodniku, tuż przy ruchliwej drodze Rzgów-Pabianice.

O godz. 9.50 od strony Rzgowa jechała Skoda na kieleckich numerach rejestracyjnych. Kiedy kierowca był na wysokości wjazdu na plac, z naprzeciwka Volkswagenem Golfem nadjechał ksiądz, który zaczął skręcać w lewo. Kierujący Skodą zahaczył o przód Volkswagena i odbił w prawo na chodnik. W tym miejscu stali właśnie chłopcy, którzy zostali potrąceni.

Pierwsi poszkodowanym pomocy udzielili strażacy ochotnicy z Woli Zaradzyńskiej. Po chwili na miejsce przyjechały dwie karetki pogotowia, straż z Pabianic oraz policja.

Jeden z chłopców ma podejrzenie wstrzaśnienia mózgu, drugi ranę ręki. Obaj zostali zabrani do Centrum Zdrowia Matki Polki.

REKLAMA
11 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments

Byłem na miejscu wypadku, pomagałem ratować chłopca bo był w rowie przygnieciony samochodem, zanim dotarli chłopaki z OSP dziecko leżało już bezpieczne na trawniku, a drugi chłopiec już miał opatrzoną rękę. W międzyczasie poinformowałem mamę jednego z chłopców. Potem było już tak jak opisano w artykule.

dokladnie, tez bylam swiadkiem, aczkolwiek rozmawiajcie z dzieciakami na temat bezpiueczenstwa ruchu drogowego, bo ci chlopcy 50 m wczesniej wbiegli mnie pod samochod nie patrzac czy cos moze z za ogrodzenia wyjezdza albo czy ktos z ulicy nie wjezdza. to juz nie pierwsza taka sytuacja.

Powinna pani sobie przypomnieć przepis, że kierowca musi bezwzględnie ustąpić pierwszeństwa wjeżdżając i wyjeżdżając z bramy.

Chyba powinna Pani przypomnieć sobie zasady ruchu drogowego. To właśnie Pani wjeżdżając lub wyjeżdżając z posesji powinna ustąpić pierwszeństwa innym. Niestety często zdarza się, że kierowcy samochodów wjeżdżających lub wyjeżdżających z hurtowni w ogóle nie zwracają uwagi na pieszych idących chodnikiem. Nie wyobrażam sobie, żeby idąc chodnikiem zatrzymywać się przy każdym wjeździe do posesji i sprawdzać, czy nie wjeżdża lub nie wyjeżdża samochód.

To tak jest, jak robią obwodnice Łodzi kolo szkól i terenów zabudowanych

strazacy zebrali tylko laury a czarna robotę odwaliło dwóch przypadkowych kierowców. Pierwsze dziecko było wyciągnięte spod samochodu, drugie miało rozerwaną rękę opatrzoną i zabandażowaną i wtedy zjawili sie strazacy z OSP. przy okazji włączając syrene skutecznie utrudniającą kontakt z dziećmi. Oprócz załozenia kołnieża na kark, którego normalny kierowca nie wozi ze sobą to nic wiecej nie zrobili. zaraz po tym przyjechało pogotowie i przejeło dzieciaków. A wiem co piszę ponieważ byłem tym jednym z kierowców który ratował chłopców. Życzę chłopcom aby szybko doszli do zdrowia.

a nie zauważyłeś tego że swój bandaż zakładali na nasz opatrunek? No ale niech będzie że nikogo tam nie było tylko oni sami wszystko zrobili. Pozdrowienia dla chłopaków ze straży. No i duży plus, że pomimo iż ochotnicy to sporo ich się zbiegło i to naprawdę szybko. Nikogo nie oczerniam i nie mam takich zamiarów.

wielkie dzięki za zainteresowanie wypadkiem za pomoc poszkodowanym ale proszę nie pisać że my zbieramy laury a pracę za nas zrobiło dwóch kierowców bo tak na prawdę całość Pańskiej pomocy skończyła się na uwolnieniu dziecka spod auta a dalszą pracę na miejscu przejęli ochotnicy 🙂 i nie mam tu na myśli tylko opieki nad dziećmi. Dziękujemy za pozdrowienia 🙂

bedac w piatej klasie Mateuszku powinienes wiedziec, ze jestes kolega a nie kolegom

@czytelniczka… chłopak dobre mówi,ale jak to u nas bywa, ktoś się musi przypierdolic do pierdUŁ. jak prezydent rzalem i bulem jechał to jakoś mało komu przeszkadzało,ale dziecko pouczać to wszyscy pierwsi.

Dziękuję wszystkim, którzy udzielili pomocy poszkodowanym chłopcom. Ksiądz codziennie dzwonił i odwiedzał chłopców w szpitalu, a kierowca, który potrącił chłopców (nawiasem mówiąc lekarz) nawet nie zainteresował się stanem ich zdrowia.