Strona główna Blog Strona 436

500 złotych dla śmieciarza, który regularnie podrzucał odpady

4
Strażnicy miejscy namierzyli pabianiczanina, który notorycznie podrzucał śmieci. Przyznał się do winy i dostał mandat.

To mieszkaniec jednego z budynków przy ul. Warszawskiej. 43-latek systematycznie pozbywał się odpadów, zostawiając wypakowane nimi worki i reklamówki w pergoli przy ul. Piotra Skargi. Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że trafiały tam przez około miesiąc.

– Początkowo mężczyzna zaprzeczał, by to robił. Ale mieliśmy niezbite dowody i ostatecznie przyznał się do popełnienia wykroczenia. Ukaraliśmy go mandatem w wysokości 500 złotych – poinformował Tomasz Makrocki, komendant straży miejskiej.

Na posesji, na której mieszka 43-latek jest wprawdzie pojemnik na śmieci, ale jak wynikało z wyjaśnień pabianiczanina, ciągle przepełniony.

Gdy strażnicy miejscy sprawdzili, ile osób zamieszkuje tę nieruchomość, okazało się, że sześć. Tymczasem…

– W systemie gospodarki odpadami zadeklarowana jest tylko jedna. Właściciel posesji przebywa teraz wprawdzie za granicą, ale tak czy inaczej sprawa będzie miała swój dalszy ciąg – dodaje komendant.

Za niezłożenie deklaracji śmieciowej lub poświadczenie nieprawdy co do liczby zamieszkujących nieruchomość osób grozi w postępowaniu sądowym do 5 tys. zł grzywny.

Podszywają się pod pracowników spółdzielni

0
Do pabianickich mieszkań zaczęły pukać osoby oferujące czujniki gazu i czadu. Wpuszczając tych ludzi, można za takie urządzenie sporo przepłacić.

Twierdzą, że działają z polecenia i za zgodą Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, ale nie jest to prawdą. PSM ostrzega więc przed nimi mieszkańców.

– Nie mamy z tymi osobami ani z prowadzoną przez nich sprzedażą absolutnie nic wspólnego – podkreśla Sławomir Urbańczyk, pełnomocnik zarządu PSM ds. kontaktów z mediami. – Nasi pracownicy mają służbowe legitymacje oraz strój z logo spółdzielni i po tym można ich rozpoznać.

Informacje o domokrążcach, którzy proponują kupno i ewentualny montaż rozmaitych czujników wpłynęły do PSM od mieszkańców bloków w centrum. Ale to nie znaczy, że sprzedawcy nie pojawiają się w innych częściach miasta. Warto zachować czujność.

Autobusy PKS będą zatrzymywały się przed dworcem

6
Autobusy PKS nareszcie mogą wjeżdżać na dworzec PKP, dzięki czemu podróżnym będzie łatwiej przesiadać się do miejskich, a także do pociągów.

Zmiana obowiązuje od dzisiaj, 1 grudnia i dotyczy tylko PKS Wieluń. Dlaczego? Bo jest to obecnie jedyny przewoźnik w tym rejonie miasta (ze względu na pandemię pozostali ograniczyli swoje usługi dla pasażerów).

W praktyce zmiana oznacza, że pasażerowie będą wsiadali i wysiadali z autobusów PKS na krańcówce autobusowej właśnie na dworcu, na stanowisku nr 2. Dotyczy to obydwu kierunków – i w stronę Łodzi, i Wielunia. Przystanek w nowym miejscu zastąpi dotychczasowy postój na przystankach przy ul. Łaskiej (Łaska/dworzec i Łaska/Wiejska).

– Wprowadzenie autobusów PKS bezpośrednio przed dworzec kolejowy stanowi kolejny krok ku integracji transportu publicznego w naszym mieście.  Pasażerowie będą mogli korzystać z ogrzewanej, dworcowej poczekalni, wyposażonej m.in. w toaletę – mówi Aneta Klimek, rzecznik prasowy pabianickiego magistratu.

W Pabianicach autobusy PKS Wieluń zatrzymują się jeszcze na przystankach Partyzancka/Lumileds i Partyzancka/Konstantynowska. Te jadące w stronę Łodzi również w Ksawerowie (Łódzka/Pocztowa), a w Łodzi na al. Politechniki (przy rondzie Lotników Lwowskich i przy ul. Radwańskiej) oraz na dworcu Łódź Kaliska (przystanek końcowy). Autobusy jadące w kierunku Wielunia zatrzymują się natomiast w Dobroniu, Łasku i Widawie.

Kursy PKS Wieluń z dworca PKP są realizowane o następujących porach: 

  • do Łodzi Kaliskiej:
    – w dni powszednie: 7:49, 6:50, 9:00, 10:27, 14:50, 17:00 (ten kurs tylko w piątki)
    – w soboty: 7:50 i 14:50
    – w niedziele: 7:50, 14:50 i 19:15
  • do Wielunia:
    – w dni powszednie: 9:56, 11:56, 13:26, 14:57, 16:36, 18:46 (ten kurs tylko w piątki)
    – w soboty: 11:56 i 16:36,
    – w niedziele: 11:56, 16:36 i 21:07

Jak dodaje rzecznik, trwają rozmowy z kolejnym przewoźnikiem, który wyraził zainteresowanie, aby jego autobusy przejeżdżały przez Pabianice i także zatrzymywały się przy dworcu PKP.

Nowoczesne budownictwo – czyli jakie? Przykładem inwestycja w centrum Pabianic

0
Funkcjonalność, prostota połączona z nowoczesnością i niestandardowe rozwiązania – to cechy nowoczesnego budownictwa.

Choć obecny popyt na rynku mieszkaniowym upowszechnił przekonanie, że „i tak wszystko się sprzeda”, nie brak inwestycji unikatowych. Projektowane i wykonane z dbałością o każdy szczegół, z wykorzystaniem najnowocześniejszych technologii i innowacyjnego podejścia, które znacznie poprawi żywotność i trwałość budynku i podniesie komfort życia mieszkańców. Taki przykład nowoczesnego budownictwa znajdziemy w centrum Pabianic. To wyjątkowa Rezydencja Narutowicza 10/12.

Elegancka rezydencja powstaje w ścisłym centrum miasta, w odległości zaledwie kilkuset metrów od ulicy Zamkowej, głównej arterii komunikacyjnej Pabianic. Jej mieszkańcy będą więc mieli dostęp do wszystkich wygód, które gwarantuje miasto (bliskość komunikacji, sklepów, urzędów, szkół czy przedszkoli), znajdą też jednak ciszę i spokój, które pozwolą im odpocząć. To możliwe dzięki zastosowaniu nowoczesnych rozwiązań, m.in. analizie akustycznej przeprowadzonej jeszcze na etapie projektowania oraz dobraniu optymalnych do jej wyników,  parametrów ścian i stolarki okiennej.

Wyjątkowe, jak na budownictwo mieszkaniowe, jest zastosowanie balkonów i tarasów o dużej powierzchni (nawet do 50 m2), w które wyposażone zostanie każdy lokal. Umieszczono je nad ogrodem na tyłach budynku, z dala od hałasu głównej ulicy.

O budowie opowiada główny wykonawca projektu – Ryszard Ochota z Remomax:

– Przede wszystkim komfort mieszkańcom zapewnią odpowiednio dobrane materiały. To surowce, które spowodują, że budynek będzie ciepły i odpowiednio wygłuszony. Zastosowaliśmy okna o podwyższonej izolacyjności oraz wełnę mineralną, która sprawi, że budynek nie tylko będzie odpowiednio docieplony, generując mniejsze straty w dogrzewaniu, ale też będzie miał lepsze parametry akustyczne.

– Buduje Pan w nietypowy sposób, bardzo kreatywnie, używając np. wysięgnika zamiast dźwigu, czy samodzielnie wykonując elementy konstrukcyjne już na budowie. Tak było np. w przypadku dachu przy rezydencji na Narutowicza 10/12. Z czego to wynika?

– Tak, w wielu przypadkach wymusza to na nas ograniczenie kosztów budowy, ponieważ w ostatnich miesiącach ceny materiałów diametralnie wzrosły. Często jednak powód jest inny. Chodzi np. o jak najlepsze wykonanie i zwiększenie żywotności budynku i całej konstrukcji. Tak było w przypadku dachu na Narutowicza. Zarówno jeśli chodzi o samą konstrukcję, jak i jego pokrycie. Pierwotnie miało być ono wykonane ze stali. To jest jednak skomplikowana konstrukcja, zawierająca bardzo dużo okien dachowych. Z tego względu pokrycie dachowe będzie produkowane na budowie, z aluminium. To nie tylko obniży koszty i umożliwi wykonanie konstrukcji na miejscu. Spowoduje też, że pokrycie będzie o niebo trwalsze. Żywotność aluminium jest znacznie dłuższa. Tu mamy gwarancję producenta na 50, nie jak w przypadku stali, na 12 lat. To materiał używany przez np. konserwatorów zabytków, którzy obecnie zamiast stali używają już tylko aluminium.

– Podobnie było w przypadku konstrukcji dachu. Pierwotnie miała ona być projektowana, suszona, klejona z elementów na wymiar, jednak w tym przypadku żadna profesjonalna firma nie chciała się podjąć tego zadania. To skomplikowany projekt. Krokwie dachowe były niewymiarowe, w przeciwieństwie do standardowych, których używa się na budowach. W Polsce nie produkuje się elementów w takiej klasie, trzeba je ściągać na specjalne zamówienie, a te miały być sprowadzane ze Szwecji. Rozwiązaliśmy ten problem, zamawiając bardzo wysokiej jakości drewno świerkowe i sosnowe, wycinane na zamówienie z drzewa pełnego ze Słowacji. Przekroje opracowali i dopasowali polscy górale. Dach oparliśmy na tradycyjnej, trwałej konstrukcji więźby dachowej.

– Dlaczego nie używa Pan dźwigu?

– W tym przypadku po prostu nie było to konieczne, a musielibyśmy czekać na niego kilka tygodni. To opóźniłoby prace na budowie i znacznie podniosło ich koszty. W tym przypadku materiały konstrukcyjne trzeba dostarczyć na wysokość drugiego piętra. Zamontowaliśmy więc specjalny wysięgnik na ciężarówce, który umożliwił dostarczenie gotowych elementów konstrukcyjnych na ostatnią kondygnację. Montujemy je już na górze.

– Pana firma brała udział w budowie łódzkiej Manufaktury. Jak wyglądała praca przy wykonaniu tego projektu? Jakie doświadczenia Pan z niej wyciągnął?

– Przy budowie Manufaktury pracowaliśmy długo, bo aż 4 lata. Bardzo intensywnie, łącznie z nocami. Zaczynałem tam pracę z niewielką, 6-osobową firmą. Wyszedłem z niej z firmą 60-osobową. W większości budowaliśmy tam nowy obiekt – galerię. Początkowo nasza praca miała się ograniczyć do stawiania ścian. Ostatecznie moja firma stała się podwykonawcą przy budowie galerii, multikina, parkingu piętrowego, części zabytkowych manufaktury, a nawet placu głównego z fontannami, basenami. Doświadczenia, które stamtąd wynieśliśmy są bezcenne. Poznaliśmy pracę przy nowoczesnych konstrukcjach, żelbetach, konstrukcjach stalowych. Nauczyliśmy się wielu nowoczesnych rozwiązań technicznych: łączenia, nadwieszania ścian, wykonywania elewacji w szkle i panelach blaszanych. To przykład nowoczesnych rozwiązań w pigułce – właściwie zastosowano tam wszystkie nowoczesne technologie. Nauczyliśmy się współpracy przy budynkach zabytkowych. Mimo, że przecież moja firma była budowlaną, znaliśmy się na tej pracy, to jednak dzięki temu projektowi weszliśmy na inny, nieporównywalnie wyższy poziom, który umożliwia prowadzenie naprawdę skomplikowanych projektów.

– I nawet czasami poprawianie architekta ?

– Nie ma projektów idealnych. Dziś umiemy wyłapać nawet najdrobniejszy błąd konstruktorski czy popełniony na etapie projektu, albo udoskonalić projekt tak, by konstrukcja była nie tylko tańsza, ale też trwalsza. To naturalne, gdy prowadziło się dziesiątki dużych, skomplikowanych inwestycji, takich jak np. Politechnika Łódzka, pawilony handlowe w całym kraju czy szpitale, łącznie z salami hybrydowymi, operacyjnymi, diagnostycznymi. Zajmujemy się np. transportem i dostarczeniem bardzo ciężkich tomografów.

– Jak Pan sobie radzi z trudną sytuacją na rynku i znacznymi podwyżkami cen materiałów?

– By biznes był opłacalny, działamy wielotorowo. Dywersyfikujemy dochód. Zajmujemy się m.in. wypożyczaniem sprzętu np. rusztowań, które zgromadziliśmy przy budowie Manufaktury. Po drugie staramy się zawsze robić zapasy, kupując duże ilości materiałów już w momencie podpisywania umowy. Zabezpieczamy się też, na ile się da, przed wzrostem cen surowców, odpowiednimi klauzulami w umowie. Trzeba pamiętać, że cena mieszkań w Łodzi czy Pabianicach jest dla klienta różna. Po za Łodzią jest taniej, ale budowy – taka sama. Ten budynek przy Narutowicza jest wyjątkowy, wcale nie tani w budowie. Tu powstanie ekskluzywna rezydencja, budowana i wykończona z najwyższej jakości materiałów. Ma nie tylko specyficzny dach, ale też wysokie na całą ścianę przeszklenia: okna od podłogi do sufitu, czy bardzo dużo balkonów i tarasów, o wielkości nawet do 50 m2., co podnosi znacząco komfort życia przyszłych mieszkańców, ale też koszt budowy.

– Obecna sytuacja na rynku jest faktycznie bardzo trudna. Ceny niektórych surowców poszły w górę o niemal 300 proc. Dla przykładu 1m3 drewna dachowego w momencie kontraktowania budowy kosztował 700 zł. W ciągu roku ta cena wzrosła na 2500 zł. To powoduje, że wiele inwestycji staje się zupełnie nieopłacalnych. Ja wygrywam na tym rynku niestandardowym podejściem. Kreatywnością. W przypadku komplikacji, które są przecież codziennością na budowie, myślę od razu, jak zrobić coś nietypowo, jak podejść do problemu inaczej. Nie ma, że się nie da. Zawsze się da. Czasem trzeba tylko innowacyjnego podejścia.

Rezydencja Narutowicza 10/12 to wyjątkowe, eleganckie miejsce w centrum Pabianic. Znajdziemy w niej 19 mieszkań. To lokale dwupokojowe, z możliwością dobudowy dodatkowego aneksu sypialnego, jeśli taka będzie potrzeba w przyszłości. Dostępne są też mieszkania trzy i czteropokojowe oraz posiadające dodatkowe antresole. To mieszkania rodzinne, a ich różnorodność pozwala na dobranie najwłaściwszego układu, stosownie do potrzeb, jak i możliwości przyszłych lokatorów.

Szczegóły
Zadzwoń: 787 811 881 lub napisz: biuro@narutowicza1012.pl
www.narutowicza1012.pl

Premiera nowego numeru raperów z ZSWK. Daje do myślenia

1
Raperzy z ZSWK (Ze Stylem We Krwi) zaprezentowali nowy utwór „Red Hood Czyli Pce”. Premiera odbyła się we wtorek 30 listopada na platformie You Tube.

– Chcieliśmy zobrazować ludzi borykających się z problemami dnia codziennego. Pokazanie „brudnych” realiów życia, w którym większość gubi gdzieś swoje marzenia i pasję, poprzez szykanowanie rówieśników, czy też otoczenia w którym dorastają. Odbierani są jako „dziwni” ponieważ inni od reszty. A jednak ta odmienność kształtuje nas jako społeczeństwo – mówią raperzy Majcher i Modo.

W refrenach swój wokal zaprezentowała Weronika Borowiec. Za realizację klipu odpowiedzialny jest ESTE. Wszystkie zdjęcia do teledysku powstały w Pabianicach.

Kandydaci na kierownika poniżej oczekiwań

7
Dwa obiekty Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji – pływalnia i hala koszykówki – pozostaną, przynajmniej przez pewien czas, bez kierownika. Konkurs na stanowisko nie został bowiem rozstrzygnięty.

Ogłoszono go po tym, jak funkcję tę przestał pełnić Tomasz Kloze, któremu powierzono zarządzanie Miejskim Zakładem Pogrzebowym.

Kandydaci byli, w sumie zgłosiło się sześć osób. Jedna nie spełniła wymogów formalnych, pozostałe spotkały się z komisją konkursową na rozmowach kwalifikacyjnych. Jednak żadna z nich nie przekonała do siebie członków komisji na tyle, aby znaleźć zatrudnienie.

– Rzeczywiście, nie spełniły naszych oczekiwań. W związku z tym nie wyłoniliśmy nikogo  – potwierdza Piotr Adamski, dyrektor MOSiR.

Kiedy będzie ogłoszony ponowny konkurs na kierownika obydwu obiektów, nie wiadomo, ale na pewno nie w tym roku.

Tymczasem na stronie internetowej MOSiR pojawiło się kolejne ogłoszenie o naborze. Tym razem do pracy poszukiwany jest starszy mistrz. 

Oczekiwania wobec kandydatów to wykształcenie średnie techniczne (mile widziane też wyższe inżynierskie), prawo jazdy kategorii B, znajomość obsługi komputera, systemu Windows, pakietu Office i co najmniej trzyletni staż pracy.

Do obowiązków starszego mistrza będzie należało między innymi: nadzorowanie utrzymania czystości i porządku na pływalni i w hali koszykówki, pomoc w przeprowadzaniu okresowych przeglądów budynków, konserwacji i remontów instalacji, udział w odbiorach wykonania prac inwestycyjno – remontowych oraz utrzymanie ciągłości pracy urządzeń i instalacji w obydwu obiektach.

Na stanowisku tym można zarobić 4200 – 4500 zł brutto. Termin składania ofert upływa w najbliższy piątek, 3 grudnia.

Dzwoni numer, którego nie znasz? Sprawdź go w internecie

0

Prawie każdy z nas niemal każdego dnia korzysta z telefonu. Za pośrednictwem nowoczesnych urządzeń kontaktujemy się z bliskimi, robimy zakupy, publikujemy zdjęcia, dzwonimy czy pracujemy. Tak ogromne możliwości przyciągają jednak zupełnie nowe zagrożenia, z którymi muszą sobie radzić posiadacze urządzeń telekomunikacyjnych. Wszystko może się zacząć niewinnie – od zwykłego połączenia z nieznanego numeru. Nic więc dziwnego, że sporo osób stara się sprawdzać takie identyfikatory w sieci – gdzie sprawdzać numery?

Nieznane numery – bolączka naszych czasów

Chyba każdemu z nas przynajmniej raz zdarzyła się sytuacja, w której próbował się z nami skontaktować nieznany numer. Takie przypadki opisuje chociażby serwis https://infonumer.pl. Tego rodzaju połączenia budzą w wielu osobach – uzasadniony zresztą – niepokój. Niemal codziennie w mediach i internecie słyszymy o próbach naciągnięć czy wyłudzeń. Oszuści są dzisiaj wyjątkowo sprytni i potrafią podszyć się pod przedstawiciela banki czy nawet bliską nam osobę. W ich arsenale znajdziemy także zaawansowane techniki negocjacyjne, które mają osłabić naszą czujność i odbić wszelkie obiekcje. Nic więc dziwnego, że nikt tak naprawdę nie może się czuć w stu procentach bezpieczny. Czy jednak każdy nieznany numer musi nam się od razu kojarzyć z bezpośrednim niebezpieczeństwem? Okazuje się, że takie połączenie może pochodzić od znanej nam osoby lub realnego przedstawiciela firmy, z której usług aktualnie korzystamy. Idealnym rozwiązaniem byłaby więc możliwość sprawdzenia, do kogo należy dany numer telefonu i okazuje się, że dziś w wielu przypadkach jest to możliwe.

Gdzie szukać opinii i komentarzy dotyczących konkretnego numeru telefonu?

Tysiące użytkowników codziennie wyszukują w sieci numery, które próbowały się z nimi skontaktować. Jednym z najczęściej wyszukiwanych w naszym kraju jest 223263300. W pierwszej kolejności warto zajrzeć do wyszukiwarki, która podpowie nam, czy dany numer jest podany na stronie internetowej jakiejś firmy, instytucji czy osoby prywatnej. W innych przypadkach wyszukiwarka najprawdopodobniej pokaże nam w wynikach serwisy, które są swego rodzaju bazami danych. Najczęściej zapewniają one dostęp do zbioru komentarzy, ocen i opinii innych użytkowników sieci, które pozwolą nam rozstrzygnąć, czy dany numer jest bezpieczny – te potencjalnie groźne warto natomiast zablokować czy dodać na czarną listę. Warto pamiętać, że takie serwisy bardzo często działają w oparciu o opłatę (jednorazową lub subskrypcyjną). Więcej informacji na ten temat uzyskać można pod adresem infonumer.pl.

Na przystanku „poleciały” szyby. Policja szuka wandala (AKTUALIZACJA)

1
fot. UG w Dłutowie
Przy ul. Pabianickiej w Dłutowie (drodze wojewódzkiej nr 485) ktoś zniszczył przystanek. Policjanci szukają sprawcy.

Chodzi o ten, który znajduje się przy Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej. Nie ma w nim dwóch bocznych szyb, które zostały wybite przez wandala.

O sprawie poinformowała na swoim fanpage’u gmina Dłutów, apelując o pomoc w ujęciu sprawców. Wie też o niej policja.

– Przyjęliśmy dzisiaj, 30 listopada, zawiadomienie o zniszczeniu wiaty przystankowej. Złożył je pracownik Urzędu Gminy w Dłutowie – potwierdza podkomisarz Ilona Sidorko, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pabianicach. – Trwają czynności zmierzające do ustalenia sprawcy.

Straty oszacowano na kilkaset złotych.

AKTUALIZACJA: policjanci wiedzą już, kto wybił szyby na przystanku; młody mężczyzna usłyszał zarzut zniszczenia mienia.

22 zgony, 6 pacjentów pod respiratorami

17
Na oddziale covidowym Pabianickiego Centrum Medycznego nie ma ani jednego wolnego łóżka. Zajęte są również wszystkie przeznaczone dla pacjentów z koronawirusem w oddziale intensywnej terapii.

Na początku miesiąca hospitalizacji było wyraźnie mniej. Czwarta fala pandemii przybrała jednak na sile i widać to w szpitalnych statystykach.

– Mamy 60 łóżek obserwacyjno – zakaźnych i 6 na OIOM-ie. Te limity zostały już wyczerpane – informuje Adam Marczak, dyrektor ds. techniczno – administracyjnych w PCM.

Najmłodszą osobą, która z powodu covid wymaga leczenia szpitalnego jest 30-latka, najstarszą – 94-letnia kobieta.

Pacjenci przebywający w oddziale intensywnej terapii leżą pod respiratorami. Wszyscy. Wśród nich 5 osób niezaszczepionych i 1 zaszczepiona.

Tych pierwszych jest w szpitalu wyraźnie więcej. Jak usłyszeliśmy od Adama Marczaka, stanowią oni 80% chorych hospitalizowanych z powodu zakażenia koronawirusem. Pozostałe 20% to zaszczepieni.

Niestety, niektórzy przegrywają walkę z chorobą. Od początku listopada, kiedy został reaktywowany oddział covidowy Pabianickie Centrum Medyczne odnotowało 22 zgony. 21 osób nie było zaszczepionych, 1 – tak.

Wjechał tirem na chodnik. Ściął sygnalizator i drzewo

14
72-letni kierowca jadący tzw. zestawem stracił panowanie nad pojazdem i zjechał na chodnik uderzając w sygnalizator i drzewo.

W poniedziałek po godz. 19.00 służby ratunkowe zostały powiadomione o wypadku na skrzyżowaniu ul. Partyzanckiej i św. Jana. Kiedy ratownicy dojechali na miejsce, kierowca był już poza pojazdem. Nie potrafił jednak wyjaśnić, co się dokładnie stało.
Tir jechał ul. św. Jana i po przejechaniu skrzyżowania z ul. Partyzancką zjechał na prawą stronę, na chodnik.

– To cud, że nikt nie zginął – mówi jeden ze świadków.

Kierowca trafił do policyjnego radiowozu. Policjanci sprawdzili jego trzeźwość – mężczyzna nie był pod wpływem alkoholu. Nie ma jeszcze natomiast wyników badań pod kątem ewentualnej obecności w organizmie środków odurzających. 72-latek został ukarany mandatem.

Na skrzyżowaniu nie działa sygnalizacja świetlna.