Sześciu strażaków wyjechało wczoraj na pomoc staruszce, która zasłabła w swoim mieszkaniu przy ul. Mokrej. Pogotowie zabrało kobietę do szpitala.
Z prośbą o interwencję zadzwoniła do komendy PSP opiekunka 86-latki, gdyż podopieczna nie otwierała drzwi. Najpierw zamek próbował sforsować ślusarz. Bezskutecznie.
Strażacy weszli do mieszkania na pierwszym piętrze przez balkon i pomogli lokatorce wstać z podłogi. Staruszka była przytomna, jednak zbyt słaba, by zrobić to o własnych siłach. Wezwani na miejsce ratownicy medyczni podjęli decyzję o hospitalizacji kobiety.
Wczorajszy wyjazd był w tym roku 38. interwencją strażaków związaną z otwarciem drzwi. Nie wszystkie miały szczęśliwy finał – w ośmiu przypadkach został stwierdzony zgon.
– Kolejnych pięć zakończyło się w ten sposób, że osoby, do mieszkań których wchodziliśmy były zabierane do szpitala. Jedna odmówiła hospitalizacji. A dwa razy to my udzielaliśmy pomocy, podając tlen i udzielając psychicznego wsparcia – informuje Szymon Giza, rzecznik prasowy komendy PSP w Pabianicach.
Częściej zdarza się, że strażacy interweniują tam, gdzie pomoc nie jest potrzebna. Od stycznia takich wyjazdów odnotowano 17.
– To sytuacje, kiedy otwieramy drzwi i okazuje się, że w środku ktoś przebywa, ale nie słyszał pukania, bo np. zasnął – dodaje Szymon Giza.
Pięć razy straż pożarna wchodziła do mieszkań po otrzymaniu zgłoszenia, że ktoś może potrzebować pomocy, a lokal był pusty. Jak podkreśla rzecznik, są to jednak zgłoszenia w dobrej wierze.