W środę sąsiedzi zaniepokojeni nieobecnością lokatorów powiadomili służby ratunkowe.
Po godz. 16.00 przed blok na Bugaju podjechała policja i straż pożarna. W mieszkaniu nikt nie reagował na dzwonek i pukanie do drzwi, dlatego strażacy weszli do środka przez uchylone okno. Tam zastali martwego 49-latka. Ze względu na stan zwłok (mężczyzna nie żył na pewno od co najmniej kilku dni) odstąpiono od resuscytacji.
W mieszkaniu przebywała również 73-letnia, schorowana kobieta. Była w przytomna, ale w utrudnionym kontakcie, nie mogła wstać z łóżka o własnych siłach. Wezwano pogotowie ratunkowe, które zabrało ją do szpitala.
Jak udało nam się ustalić lekarz wykluczył udział osób trzecich w śmierci mężczyzny.
REKLAMA