Strona główna Sport Piłka nożna Załatwieni przez weterana

Załatwieni przez weterana

1

Włókniarz znów przegrał na wyjeździe i niebezpiecznie dryfuje w dół tabeli zajmując obecnie 12. miejsce.

KKS Koluszki – Włókniarz Pabianice 2:0 (1:0)

Bramki: 1:0 – Tomasz Łapin 10. min, 2:0 – Mariusz Gajek 90. min.

– Niestety to kolejny słaby wyjazd z naszej strony – nie krył po meczu trener Michał Gajda. „Zieloni” po tym jak tydzień temu pokonali u siebie lidera – GLKS Dłutów znów na wyjeździe ulegli niżej notowanemu rywalowi, który na dodatek przeskoczył ich w tabeli.

Plan Włókniarza na ten mecz zachwiał się w posadach już w 10. min meczu. Wtedy ładny strzał jednego z zawodników KKS z rzutu wolnego zdołał odbić Damian Rzeźniczak, ale wobec dobitki weterana ligowych boisk, 41-letniego Tomasza Łapina był już bezradny. – Sygnalizowałem zawodnikom te stałe fragmenty przed meczem, ale nie poskutkowało – mówi wyraźnie rozgoryczony szkoleniowiec.

Po objęciu prowadzenia przez gospodarzy rozpoczęło się walenie głową w mur w wykonaniu Włókniarza. Brakowało jednak szczęścia. Jeszcze w pierwszej połowie w poprzeczkę trafiali Damian Madaj i Tomasz Sęczek, ale wynik nie uległ zmianie.

Nie pomogło też posłanie w miejsce obrońcy napastnika. Trzeba jednak przyznać, że pabianiczanie są trochę sami sobie winni, że nie wywieźli z Koluszek chociaż punktu. W drugiej połowie rzutu karnego po faulu na Madaju nie wykorzystał bowiem Grzegorz Gorący. „Grzenia” nie tylko nie wykorzystał „jedenastki”, ale nie trafił także z dobitki, a jakby tego było mało to przy tej poprawce naderwał sobie mięsień dwugłowy.

Niewykorzystane sytuacje zemściły się to w samej końcówce, gdy wynik na 2:0 ustalił drugi z najbardziej doświadczonych w szeregach KKS, 34-letni Mariusz Gajek.

Włókniarz: Rzeźniczak – Stępiński, M. Kosmala (80. min, Froncala), Maślakiewicz, Olejnik, Polewczak (55. min, Sumera) – Dobroszek, Sęczek (55. min, Kuśmirowski), Rudzki, Madaj – Gorący.

REKLAMA
Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments

To wszystko dlatego, że Zieloni grali na wyjeździe. Ekipa Włókniarza musiała dzień wcześniej wyjechać aby zajechać dnia następnego na obiekty GLKS-u. Co za tym idzie, gospodarze byli o jeden trening do przodu no i niestety, akurat wtedy ćwiczono dobitki po stałych fragmentach gry. O drugiej bramce nie wspomnę, ponieważ goście zakończyli grę myśląc, że sędzia gwizdnął po raz ostatni kończąc spotkanie a tymczasem arbiter gwizdnął na kibicki z Dłutowa. Wykorzystał to gracz GLKS-u podwyższając na 2:0. Moim zdaniem nie ma czym się przejmować. Zawiniła logistyka transportu na tereny gospodarzy oraz iście gówniarskie zachowanie głównego arbitra.