Urzędnicy żądają S14. Co dalej z ważną dla nas drogą?

Trwa zamieszanie wokół budowy trasy S14, która miała połączyć nasze miasto z autostradą A2.

14 listopada prominentni politycy Prawa i Sprawiedliwości z wicepremierem Piotrem Glińskim na czele zapowiedzieli budowę trasy S14. Chodziło o 28-kilometrowy odcinek drogi łączący obwodnicę Pabianic z autostradą A2 nazywany zachodnią obwodnicą Łodzi. Specjalną konferencję zwołano na wiadukcie „Błędnik” w Szynkielewie.

Tymczasem na początku lutego okazało się, że kosztorys inwestorski jest niedoszacowany na blisko 150 mln złotych. Żadna firma nie chce budować za tak małe pieniądze, jakie na inwestycję przeznaczył rząd.

Pod koniec lutego przetargi zostały unieważnione.

– Jesteśmy zdeterminowani, by zbudować zachodnią obwodnicę Łodzi. Jeszcze w marcu 2017 r. ogłosimy przetarg na nowy projekt, który pozwoli obniżyć koszty tej inwestycji. Do współpracy zapraszamy też samorządy zainteresowane powstaniem tej drogi – podkreślał wiceminister Jerzy Szmit, co czytamy na portalu lodz.gazeta.pl. –  Należy podjąć trudną decyzję o dalszych losach zadania. Czy dać szansę innym obwodnicom i zoptymalizować projekt S14 tak, aby jego koszt nie odbiegał od pierwotnych szacunków, czy zwiększyć wartość S14 kosztem innych zadań? – pytał wiceminister Szmit.

Przez problemy z rozpoczęciem budowy, na ulice wyszli urzędnicy związani z ugrupowaniami opozycyjnymi do partii rządzącej. We wtorek protestowali w Aleksandrowie Łódzkim, a w środę w Konstantynowie. Transparenty z napisem „Żądamy S14” nieśli m.in. starosta Krzysztof Habura i Henryk Brzyszcz, burmistrz Konstantynowa.

2 marca radni z klubu Koalicyjny Klub Radnych Pabianice złożyli interpelację do prezydenta miasta, w której apelują o o włączenie się w działania na rzecz budowy drogi ekspresowej S14. Pewnie dlatego też na protest do Konstantynowa w imieniu Grzegorza Mackiewicza pojechał sekretarz miasta Paweł Rózga.