Nie ma mocnych na trójkę pabianiczan, która rządzi interesem tzw. środków zastępczych, popularnie nazywanych dopalaczami.
Po głośnym zatrzymaniu w 2010 roku Dawida B. z Łodzi, nazywanego przez media „królem dopalaczy”, sprawa szkodliwych środków psychoaktywnych ucichała. Interes odradzał się powoli i po cichu. W Pabianicach powstał sklep oferujący produkty kolekcjonerskie przy ulicy Bugaj (skrzyżowanie z Grota Roweckiego). W 2011 roku Państwowa Inspekcja Sanitarna przeprowadziła pierwszą kontrolę. Biznes należał formalnie do Rafała G., który prowadził działalność gospodarczą pod nazwą RICO. Podczas kontroli zabezpieczono 11 produktów, z czego 4 z nich: „Blue Fire”, „Green Fire”, imitacja fluorescencyjnego pyłku barwiącego „Neolight” i produkt o nazwie „Odór”, okazały się środkami zastępczymi. W tym czasie Rafał G. przekształcił działalność w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością RICO ROLL , w której został wspólnikiem i prezesem zarządu. Zasadą spółki z ograniczoną odpowiedzialnością jest to, że wspólnicy nie odpowiadają za jej zobowiązania majątkiem prywatnym.
Po kontroli wydano decyzję o wymierzeniu spółce RICO ROLL kary 25 000 złotych za wprowadzanie do obrotu środków zastępczych. Firma miała również zakaz wprowadzania produktów do obrotu na terenie Polski.
W latach 2012-2013 sklep prowadziły różne spółki, kierowane przez te same osoby. Ich nazwy to LICO PERSICO, WERONKA, KUBISZ COMPANY, MATISZ. W tym czasie przeprowadzono pięć kontroli sklepu. Ujawniono kolejne dopalacze m. in. „Ekstrakt: Jabłkowy Powiew”, „Pomarańczowy Kryształ”, „Wiśniowy dym”, „Odświeżacz do toalet o zapachu czereśniowym„. W produktach tych wykryto: UR – 144 i pentedron, których budowa i właściwości psychoaktywne pozwalają na określenie ich jako środki zastępcze. Nałożono kary o łącznej wartości 235 000 złotych i decyzję o zamknięciu sklepu. Żadna z kar nie została wyegzekwowana.
Sanepid działał dalej. Wydano decyzje o wycofaniu produktów z obrotu. Wydano nakaz zniszczenia ich. Handlarze dostali kolejne kary finansowe. W samym roku 2014 jest to już 220 000 złotych.
Jak firmy utrudniają egzekwowanie prawa?
- Zmieniają osoby na stanowisku prezesa zarządu i nazwy spółek.
- Nie odbierają korespondencji
- Zmieniają nazwy produktów wprowadzanych do obrotu
- Wprowadzają do wydzielonej części sklepu innego przedsiębiorcę (z innej branży) co uniemożliwia zamknięcie lokalu
Głównym problemem jest też handel internetowy. Tym zajmują się m.in 27-letni Jakub G. i Michał W. Sanepid prowadzi wobec nich liczne postępowania administracyjne w związku z wprowadzaniem do obrotu dopalaczy za pośrednictwem internetu. Handlarze są przebiegli. Jakub G. prowadzi sklep internetowy, uruchomiony na serwerze w Holandii. Firma zaś zarejestrowana jest w Hiszpanii.
– Przy obecnie obowiązującym stanie prawnym organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej nie są w stanie skutecznie przeciwdziałać wprowadzaniu do obrotu środków zastępczych – mówi Małgorzata Sumińska, Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Pabianicach.
W środę 26 marca lubelska policja zatrzymała Jakuba G. w Sieradzu. Pabianiczanin wprowadzał do sprzedaży w Lublinie (tam ma sklep) dopalacze o nazwie “Cząstka Boga”. Po ich zażyciu co najmniej 2 osoby trafiły do szpitala.
Prokuratura wystąpiła do sądu w Lublinie o zastosowanie aresztu wobec Jakuba G. Sąd nie przychylił się do wniosku i zastosował dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.
Czyli kolejna walka z wiatrakami.
Oby kiedyś udało się wyeliminować raz na zawsze problem z dopalaczami.
Dopalacze to gówno, bo najczęściej skład mieszanki jest ukryty. Za to substancje RC są świetną alternatywą, np. taki 4-HO-MET z tej samej grupy substancji, co grzybki halucynacje – ma podobne działanie, jest legalny i jeszcze nie słyszałem, żeby ktoś zszedł nawet po ekstremalnych dawkach(jakiś
gość kiedyś się
pomylił
i 200mg wziął
bez szwanku).
Dopały biorą pedały 🙂
Na drzwiach jest wyskrobany napis „dopy„