Strona główna Sport Piłka nożna Runda do zapomnienia

Runda do zapomnienia

2

„Fioletowi” przystępowali do sezonu ze sporymi nadziejami. Wszak poprzedni skończyli tuż za podium, a przed obecnym się wzmocnili. W połowie drogi są jednak bliżej spadku niż podium.

Liga jest jednak spłaszczona i z drugiej strony do 5. miejsca tracą tylko 6 oczek. Z pewnością jednak nie tak te pół roku miało wyglądać. W przedsezonowych meczach sparingowych trener Tomasz Stolarczyk mógł wystawiać dwie różne „jedenastki”, a w lidze… bywało, że na boisko musiało wybiec równocześnie dwóch bramkarzy.

Kadra liczyła 25 zawodników, ale 5 z nich to juniorzy, a tylko jeden był podstawowym graczem seniorów – Marcin Kaczmarkiewicz, inny z konieczności wskoczył pod koniec rundy (Adrian Kopka), a pozostałych trzech dostało szansę debiutów w Pucharze Polski (Igor Gwiazdowski i Kamil Jabłoński) lub lidze (Mateusz Pietras). Ten ostatni wobec słabej sytuacji kadrowej został ściągnięty na prestiżowe spotkanie derbowe, wszak był najlepszym strzelcem zespołu młodzieżowego, gdzie w 8 meczach zdobył 11 bramek.

Kolejnych czterech zawodników przerwało treningi już przed sezonem i w ogóle nie zagrało w lidze (Robert Bomba) lub w jego trakcie po zaledwie kilku epizodach (Michał Piasecki, Przemysław Miszczak, Dawid Boratyński). Swoje piętno odcisnęła także kontuzja kapitana – Łukasza Sikorskiego, który stracił w zasadzie pół rundy. Póki co nie wypalił również transfer zza miedzy Michała Otomańskiego, który miał być liderem linii środkowej, a zazwyczaj przynosił więcej kłopotów niż pożytku. Od początku dostał spory kredyt zaufania od trenera, bo w sparingach spisywał się dobrze i do września był podstawowym zawodnikiem. Z czasem jednak jego pozycja w zespole gasła, a apogeum frustracji także samego zawodnika był mecz z LZS-em Justynów. Wtedy dostał od trenera pół godziny gry przy stanie 1:0 dla pabianiczan, ale już po kwadransie wyleciał z boiska za dwie głupie żółte kartki mocno komplikując partnerom sytuację. Na jego szczęście koledzy dowieźli wówczas 3 pkt. do końca.

Generalnie jednak szkoleniowiec PTC dysponował w trakcie rundy podobną liczebnie grupą zawodników jak jego vis a vis z Włókniarza – Jacek Włodarczewski, a rywale zza miedzy zdobyli ponad dwa razy tyle punktów. W przynajmniej 8 meczach wystąpiło aż 17 zawodników, a 14 z nich spędziło na boisku ponad połowę maksymalnego czasu gry.

Podstawowymi zawodnikami stanowiącymi o sile defensywy byli: rotowani mniej więcej po połowie bramkarza – Adam Wilczyński i Radomir Znojek, prawy obrońca Michał Madejski, który jest zdecydowanie lepszy w ataku, gdzie zanotował 4 asysty, niż w obronie, gdzie popełnia dość często proste błędy. Może warto na stałe przesunąć go bliżej bramki rywali. Coraz lepiej zaczyna poczynać sobie wreszcie także grający po przeciwnej stronie – Filip Stuchała, dla którego była to miejmy nadzieję przełomowa runda. Po nieobecność przez dużą część rundy swojego partnera, z którym tworzył zaporę nie do przejścia nieco słabiej prezentował się Dawid Kaźmierczak. Wciąż jednak to on był głównym dyrygentem linii defensywnej PTC. Słabo zaprezentował się zaś Bartosz Znojek, którego grę można nazwać „tykająca bombą”. Zdecydowanie jak na grę na tak odpowiedzialnej pozycji brakuje mu zimnej głowy. Zagrał tylko w 8 meczach, a zgromadził aż 3 żółte i 2 bezpośrednie czerwone kartki, zdecydowanie za dużo.

Tabela za 90minut.pl

 

Z linii pomocy obronę aktywnie wspierał zaś przesunięty na pozycję defensywnego pomocnika Paweł Hetmanek. Napastnik z czasów juniorskich chyba na nowo odnalazł właściwą dla siebie pozycję, gdzie spisywał się naprawdę dobrze. W środku pola sporo zdrowia zostawiał także waleczny Mateusz Kling, który lubi także postraszyć rywali posyłanymi z dystansu prawdziwymi bombami (2 bramki w lidze). Bezbarwną rundę zanotowali Przemysław Bartyzel i młody Marcin Kaczmarkiewicz. Pierwszy często musiał „łatać dziury” i zwiedził kilka pozycji w pomocy, ale i obronie, co nie wyszło mu najlepiej. Nigdzie jednak także nie zawalał. Drugi zaś próbował być aktywny, ale często niewiele konkretnego z wymiernymi korzyściami z tego wynikało. To jednak dopiero 17-latek i wszystko przed nim.

Zdecydowanie najlepiej „fioletowi” prezentowali się jeśli chodzi o zadania stricte ofensywne. Za te odpowiadali głównie najlepszy strzele zespołu – Rafał Cukierski (8 bramek, 2 asysty), a także „mózg” akcji ofensywnych – Kamil Bartos (3 bramki, 5 asyst), aktywny i waleczny, młodziutki Krystian Kolasa (5 bramek, 3 asysty), którego trafienie z KKS-em Koluszki to gol z serii „stadiony świata”, a także Jacek Hiler (3 bramki, 2 asysty).

„Cukier” potwierdził, że najlepsza dla niego pozycja to zdecydowanie atak, gdzie błyszczał niegdyś w rezerwach Włókniarza Zelów, dzięki czemu zaliczył nawet debiut w pierwszym zespole w III lidze, a młody Kolasa udowodnił, że wraca do „okręgówki” zapewne tylko na chwilę i to nie do końca ze swojej winy (nieudane negocjacje z kilkoma zespołami III-ligowymi, które były nim zainteresowane). Bartos zaś jak nikt inny umie dorzucić piłkę w punkt lub popisać się prostopadłym podaniem w tempo. Widać że „za ładne oczy” ponad 100 spotkań na poziomie II i III ligi nie zagrał.

Jeśli jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? „Fioletowym” zdecydowanie brakuje stabilizacji, nigdy nie wiadomo do końca, czego można się po nich spodziewać. Potrafią minimalnie przegrać po walce z prowadzącym w tabeli Włókniarzem, wysoko pokonać Termy Uniejów (5:2), czy rezerwy III-ligowego Sokoła (6:3), a także wręcz skompromitować się z Orłem Parzęczew (2:5, mimo prowadzenia 2:0 i gry prawie cały mecz w przewadze), czy mimo prowadzenia tylko zremisować ze Stalą Głowno, która dużą część meczu grała w dziesiątkę z zawodnikiem z pola na bramce.

Przede wszystkim jednak grę PTC należy podzielić na mecze u siebie i na wyjeździe. 12 punktów zdobytych na wyjeździe to czwarty wynik w lidze (za czołową trójką w tabeli), ale jest także drugi koniec kija. Tylko 6 punktów u siebie (przedostatni wynik w lidze), w tym tylko 1 zwycięstwo (ostatni wynik w lidze do spółki z ostatnią w tabeli Polonią, która zdobyła 3 pkt. w 15 meczach). Podobnie jest z liczbą strzelonych bramek – 21 zdobytych goli na wyjeździe to wysoki 3. wynik w lidze (lepiej niż pierwszy w tabeli Włókniarz), ale tylko 6 goli u siebie to przedostatni wynik w lidze.

Niewątpliwie w czasie długiej przerwy zimowej piłkarzy z ul. Sempołowskiej czeka sporo pracy. Pozytywem jest to, że nie trzeba poprawiać wszystkiego. Gra defensywna i mecze u siebie na wiosnę powinny być priorytetem. Większą stabilizację formy powinno przynieść wyleczenie kontuzji przez niektórych zawodników i nadrobienie zaległości w treningach, tak by trener nie musiał przysłowiowo „łatać dziur” na boisku.

Dużo zależeć będzie także od uzupełnień kadry, które wydają się konieczne, by uniknąć sytuacji, w której bramkarz musi występować w polu mimo ponad 20 zawodników w kadrze. Raczej trzeba się pogodzić z tym, że z zespołu odejść będzie chciał Krystian Kolasa, który ma aspiracje, ale i umiejętności na wyższą ligę.

Najlepsi strzelcy:

8 – Cukierski

5 – Kolasa

3 – Bartos, Hiler

Najwięcej asyst:

5 – Bartos

4 – Madejski

3 – Kolasa

Najwięcej żółtych kartek:

5 – Otomański

4 – Bartyzel

3 – Kolasa, B. Znojek, R. Znojek

Najwięcej czerwonych kartek:

2 – Otomański, B. Znojek

Po kliknięciu w zdjęcia poniżej szczegółowe statystyki każdego z zawodników:

Bramkarze:

Obrońcy:

 

Pomocnicy:

 

Napastnicy:

 

 

Ponadto w meczach ligowych w rundzie jesiennej wystąpił Michał Piasecki (3 występy, łącznie 22 minuty).

REKLAMA
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments

Jak otomański potrafił przyjść prosto z imprezy na mecz…

Sypniewski też przychodził:D