Na placu przed kościołem św. Maksymiliana Kolbego strażnicy miejscy ustawili dzisiaj w południe dwa piece. I pokazywali wychodzącym ze świątyni pabianiczanom, jak palić, aby z komina nie wydobywały się kłęby czarnego, gęstego dymu, który często jest postrzegany jako efekt spalania odpadów.
– Mamy bardzo dużo zgłoszeń typu: „Sąsiad pali śmieci. Przyjedźcie”. A na miejscu okazuje się, że w piecu jest palone drewnem i węglem. Takich niepotwierdzonych interwencji notujemy 70 – 80 procent – stwierdza Piotr Jóźwiak, dowódca sekcji patrolowo – interwencyjnej. – Skąd więc ten dym? Z nieprawidłowego rozpalania. Powinno ono być od góry, a nie od dołu. Tymczasem o górnym nadal słyszało niewiele osób.
Czym się różnią? W spalaniu dolnym najpierw wrzucamy do pieca podpałkę, a potem węgiel. W górnym, zalecanym, postępuje się odwrotnie.
– Gazy spalają się wtedy w piecu zamiast iść do góry. A korzyści górnego spalania są podwójne – w powietrze unosi się mniej pyłów, a więc nie zanieczyszczamy tak bardzo środowiska i ograniczamy spalanie węgla, nawet o procent – wyjaśnia Piotr Jóźwiak.
Zainteresowanie akcją było niewielkie, ale strażnicy zamierzają ją kontynuować. W następną niedzielę pojawią się przed kościołem św. Mateusza, aby przekonywać kolejnych mieszkańców do rozpalania w piecach w inny sposób niż dotychczas. Będą rozdawali też ulotki zachęcające do dbania o czyste powietrze w Pabianicach. Tym bardziej, że w tej kwestii do zrobienia jest sporo – 2015 roku Pabianice znalazły się w pierwszej dziesiątce miast w Europie (!) z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem.