Strona główna Aktualności Z miasta Nie poszli do więzienia. Są u nas na leczeniu

Nie poszli do więzienia. Są u nas na leczeniu

3
Wiele wskazuje na to, że Pabianickie Centrum Psychiatryczne czeka w najbliższych miesiącach połączona z remontem reorganizacja. Jej powodem jest zamiar zwiększenia liczby pacjentów przyjmowanych do oddziału psychiatrii sądowej. W chwili jego uruchamiania wywołał wśród mieszkańców liczne obawy i kontrowersje. Czy słusznie?

Funkcjonuje od ponad czternastu miesięcy, stanowiąc jedno z nielicznych miejsc w województwie łódzkim, gdzie można umieszczać osoby, które dopuściły się przestępstw, ale w chwili ich popełniania były niepoczytalne. To oddział o podstawowym, najniższym stopniu zabezpieczenia – nie ma tutaj morderców ani gwałcicieli. Są natomiast ci, których sąd nakazał odizolować od społeczeństwa i leczyć psychiatrycznie, bo mają na „koncie” rozmaite przestępstwa, np. kradzieże, niszczenie mienia, przemoc wobec bliskich, groźby karalne… Jednak nie te najpoważniejsze. I wbrew pozorom właśnie z tymi pacjentami, a nie ze „zwykłymi”, lekarzom i pielęgniarkom pracuje się najlepiej. Dlaczego?

– Przyjmujemy ich w stanie ustabilizowanym, podleczonych, bo wcześniej przebywali już w szpitalach, tyle że więziennych – wyjaśnia Jacek Koprowicz, kierownik PCP. – U nas leczenie jest po prostu kontynuowane. Poza tym im samym zależy, aby jak najszybciej stąd wyjść. Pamiętają oddziały, gdzie pobyt wygląda zupełnie inaczej – za trzymetrowym murem z drutem kolczastym i z pilnującymi bezpieczeństwa strażnikami… Świadomość, że do wolności jest tylko krok, czego nie można powiedzieć o szpitalach ze wzmocnionym i maksymalnym zabezpieczeniem, stanowi dobrą motywację, aby nie popełniać wybryków i nie uciekać. To się zwyczajnie nie opłaca.

Kontrakt z Narodowego Funduszu Zdrowia na leczenie takich pacjentów Pabianickie Centrum Psychiatryczne ma od początku lipca ubiegłego roku, ale pierwszy trafił do oddziału psychiatrii sądowej dopiero dwa miesiące później (29 sierpnia). Kilka tygodni zajęły bowiem procedury, m.in. te związane z wpisaniem PCP na ministerialną listę placówek świadczących taką opiekę.

Doktor Jacek Koprowicz, kierownik Pabianickiego Centrum Psychiatrycznego.

– Początkowo dostaliśmy pieniądze na 17 pacjentów, w międzyczasie ta liczba się zmieniała. Chcielibyśmy natomiast, aby NFZ przyznał nam środki na 35. Taka możliwość jest, pod warunkiem, że wygospodarujemy miejsce na tyle łóżek. Stąd pomysł, aby przenieść z piętra na parter oddział obserwacyjno – diagnostyczny dla kobiet i w ten sposób rozszerzyć sąsiadującą z nim psychiatrię sądową. Zapotrzebowanie na nią cały czas rośnie – podkreśla kierownik.

O tym, kto trafia do Pabianic decyduje komisja psychiatryczna ds. środków zabezpieczających przy ministrze zdrowia. Odkąd istnieje oddział, przyjęto tam 29 pacjentów. Wszyscy to mężczyźni (kobiecego u nas nie ma). Rozpiętość wiekowa jest duża – od 25 do 75 lat, ale jak wynika z obserwacji doktora Jacka Koprowicza przeważają ci między 40-tką i 50-tką. Obecnie w oddziale przebywają 23 osoby (w dwóch salach sześcioosobowych, jednej pięcioosobowej i trzech „dwójkach”).

Pobyt trwa co najmniej sześć miesięcy, bo dopiero po takim czasie od umieszczenia w szpitalu psychiatrzy w porozumieniu z psychologiem (i często terapeutą uzależnień) przygotowują pierwszą opinię o stanie zdrowia, na podstawie której sąd może uznać, że nie ma już podstaw do trzymania kogoś w izolacji.

– Nasz oddział opuściło dotychczas sześciu mężczyzn. Wśród nich ten najstarszy i jeden z naszych pierwszych pacjentów. Nastawiony urojeniowo do swojej żony i stosujący wobec niej przemoc. Nie miał jednak świadomości tego, co robi… Teraz jest podopiecznym domu pomocy społecznej. Pozostali zyskali całkowitą wolność – informuje kierownik. – Z drugiej strony może się zdarzyć, że ktoś będzie u nas dożywotnio…

Większość pacjentów przebywa w Pabianicach już od ponad roku. Pochodzą z różnych stron kraju, co nie przeszkadza rodzinom i znajomym, aby ich odwiedzać. Zwłaszcza w weekendy.

– Wtedy życie towarzyskie kwitnie. Ale w powszednie dni również. Panowie oglądają telewizję, dyskusje przy pizzy czy kebabie, które sobie zamawiają to też norma. Chyba powinniśmy zorganizować tutaj punkt gastronomiczny z takim jedzeniem – śmieje się doktor Jacek Koprowicz.
REKLAMA
Subskrybuj
Powiadom o
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments

tam jeden się schował pod łóżkiem 😀

Nie polecam tego hotelu

Szafeczki i łóżka widzę lepsze niż po stronie dla osób bez wyroku. Super ;’)