Odkąd zrobiło się ciepło, rośnie liczba psów w pabianickim schronisku. Na szczęście tylko „na chwilę”, bo przywożone do niego przez hycla są stamtąd bardzo szybko odbierane.
Zgłoszenia dotyczące błąkających się po ulicach czworonogów systematycznie odbiera straż miejska.
– One mają swoich właścicieli, ale im uciekają. A od niedawna dzieje się to częściej niż w poprzednich miesiącach – mówi dyżurny. – Jeśli psa uda się złapać, jest odwożony do przytuliska. Niektóre nawet po kilka razy, w niezbyt długim odstępie czasu. Ostatnio trafił tam pies znaleziony na parkingu koło Intermarche. Była to chyba już piąta interwencja związana z tym zwierzęciem.
W schronisku ruch rzeczywiście jest spory.
– W ciągu dwóch ostatnich tygodni mieliśmy aż 11 odbiorów (dla porównania: przez cały marzec było ich 7, a od początku do końca lutego 11 – przyp. red.). Cztery psy, które przez ten czas przyjęliśmy, wśród nich jeden zaczipowany, nadal czekają, aż ktoś się po nie zjawi – informuje Patrycja Czajkowska. I dodaje, że większa liczba uciekających właścicielom czworonogów może być spowodowana tym, że jest wiosna, czyli okres, kiedy suczki mają cieczkę.
Z obserwacji pracowników schroniska wynika, iż wzrasta poczucie odpowiedzialności za zwierzę. Wiele osób czipuje swoich pupili, sporo szuka też „zgub”, dzwoniąc z pytaniem, czy w przytulisku nie przebywa taki, a nie inny pies.
– Kiedyś w ciągu całego miesiąca były 1 – 2 odbiory. Dzisiaj jest ich więcej niż adopcji – dodaje Patrycja Czajkowska.