Strona główna Sport Piłka nożna Trudne początki, sukcesy i walka o każdą piłkę, czyli historia KAS

Trudne początki, sukcesy i walka o każdą piłkę, czyli historia KAS

1
Jakub Światłowski
Konstantynowska Akademia Sportu jak burza weszła w świat lokalnej piłki nożnej, a drużyna seniorska awansowała na poziom rozgrywek okręgowych i będzie rywalizować z zespołami z długoletnią historią. O trudach, sukcesach i planach na rozwój klubu rozmawiamy z prezesem i trenerem seniorskiej drużyny KAS – Jakubem Światłowskim. 

Małgorzata Siess: Założenie piłkarskiego klubu to raczej szalony pomysł. Jak do tego doszło?
Jakub Światłowski: Pierwszym momentem, w którym pomyśleliśmy o założeniu czegoś swojego był ”boom” na piłkę nożną spowodowany organizacją EURO2012 w Polsce. Już wtedy zaczęliśmy sporo rozmawiać o tym, że w Konstantynowie można stworzyć więcej możliwości dla dzieci i od tego zaczęliśmy. Chcieliśmy zrobić w naszym mieście coś, czego nigdy nie było, czyli szkolenie dla najmłodszych dzieci w wieku 4-10 lat. Natomiast sam pomysł na założenie klubu powstawał, kiedy ja i mój przyjaciel Piotrek Stelmasiak graliśmy jeszcze we Włókniarzu Konstantynów.

Jakie były początki?
Zaczynaliśmy od grup 10-12 osobowych, a teraz każda grupa, a mamy ich bodajże 7, liczy po 25 zawodników. Ponadto z każdą grupą pracuje 2 trenerów, a efekty tego są – widać to chociażby po ostatniej rundzie przed przerwaniem rozgrywek – rocznik 2007 zajął 2. miejsce w lidze, 2008 4. miejsce, a 2010 1. miejsce. Generalnie u nas w klubie stawiamy na indywidualny rozwój zawodnika, przez co rozwija się również drużyna.

I udało się rozwinąć drużynę seniorską.
Oj początki były bardzo trudne. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie organizacyjne w jednej z miejscowych pizzerii. Zaprosiłem na nie głównie chłopaków z pierwszego rocznika, który prowadziliśmy – to był rocznik 1997, no i wielu z nich na to spotkanie przyszło. W pierwszym sezonie było ich około 20. W drugim sezonie stwierdziliśmy, że nie chcemy już grać w najniższej lidze i za cel postawiliśmy sobie awans. Zrobiliśmy kilka wzmocnień, m.in. przyszedł do nas Piotr Stelmasiak. Udało nam się wygrać ligę, a nasz klub w sezonie strzelił łącznie 140 bramek, z czego Piotrek 50.

Awans do A-klasy

Trafiliście do wyższej klasy rozgrywkowej nazywanej żartobliwie Serie A.
Jako beniaminek, po jesieni mieliśmy bardzo dobrą 3 pozycję, ze stratą 3 punktów do lidera, którym był wtedy zespół z Dłutowa – bardzo fajna pozycja do ataku. Natomiast słabo trenowaliśmy zimą i to się przełożyło na efekt końcowy w postaci braku awansu. Niemniej, cały pierwszy sezon zakończyliśmy wysoko, ponieważ zajęliśmy 2 miejsce, co było dużym sukcesem. Dodatkowo dwóch naszych zawodników zajęło dwa pierwsze miejsca w klasyfikacji strzelców, czyli Piotrek Wodziński zajął pierwsze miejsce z dorobkiem 33 goli, a Piotrek Stelmasiak, był drugi. Strzelił bodajże 27 bramek.

Jak wyglądała jesienna runda w sezonie 2019/2020 w Waszym wykonaniu?
Przed sezonem, musieliśmy zrobić kilka zmian, ponieważ część osób odeszła, część skończyła grać w piłkę, ale też przyszło do nas kilku zawodników z zewnątrz. Wiadomo, że chcieliśmy być w czołówce, ale nie zakładamy sobie konkretnego celu, w postaci awansu. W czterech pierwszych meczach wygraliśmy, w tym historyczne dla nas derby z Włókniarzem Konstantynów 2:1. Później przyszedł remis z drużyną AKS SMS Łódź, a potem kolejne dwie wygrane i porażka w Dobroniu – jedyna w sezonie. Potem mecz z Husarią Rzgów – bardzo ciężki, ale wygraliśmy 3:2.

W którym momencie pomyśleliście sobie, że może być to przełomowy moment rozgrywek?
Graliśmy w Kazimierzu i to był chyba taki moment tej rundy, ponieważ tam zawsze grało nam się bardzo ciężko. Natomiast tym razem zaczęliśmy bardzo dobrze i ostatecznie wygraliśmy 5:0 – najwyżej w historii. Tydzień później graliśmy z AMI Łódź, z którymi nigdy wcześniej nie wygraliśmy, a tym razem pokonaliśmy ich aż 4:0. Następnie był mecz z liderem. Mieliśmy tyle samo punktów co oni, tylko mniej strzelonych bramek. Był to bardzo ciekawy i trudny mecz, dużo żółtych kartek – bodajże 16 w całym meczu, ale wygraliśmy go 1:0 po bramce strzelonej przez Piotrka Stelmasiaka, który w tym spotkaniu wrócił po kontuzji. Ta wygrana dała nam pozycję lidera spychając z niej zespół z Tuszyna na 2. miejsce. W ostatniej kolejce przyjechał do nas zespół z Włókniarza Pabianice II. Na początku przegrywaliśmy 0:1, potem 1:2 i kiedy przegrywaliśmy za drugim razem dostaliśmy jeszcze czerwoną kartkę. Niemniej, pomimo starty zawodnika strzeliliśmy im cztery gole i wygraliśmy 5:2. No i tym spotkaniem przypieczętowaliśmy mistrzostwo rundy jesiennej.

Radość po wygranych derbach

Czy zawodnicy KAS dostają jakiekolwiek wynagrodzenie?
Zawodnicy nie mają za występy na boisku żadnej stałej gratyfikacji. Muszą to być pieniądze pozyskane od sponsora, który otwarcie powie „słuchajcie, ja swoje pieniądze chciałbym przeznaczyć na zespół seniorów, żeby chłopaki mieli jakąś premię za to, że są na boisku”, to wtedy po ustaleniach ze sponsorem jesteśmy w stanie przekazać zawodnikom jakiś bonus za, np. wygrany mecz czy konkretny zrealizowany cel i to są tzw. pieniądze, które są do podniesienia z boiska. Takie sytuacje się zdarzają.

A co z pieniędzmi z kasy miejskiej? Ostatnio dostaliście ponad 36 tysięcy złotych.
W całości są przeznaczone na działalność młodzieżową, bo też nie chciałbym, żeby pieniądze, które są publiczne poświęcone były nie na szkolenie dzieci i młodzieży, a na dorosłych ludzi, który głównie dla przyjemności chcą sobie potrenować, pograć i przy okazji zdobyć jakiś sukces.

Jakie problemy może napotkać nowy klub? O waszych było głośno. 
Na samym początku bardzo mocno były nam rzucane kłody pod nogi. Rozumiemy to, że jakaś nowa inicjatywa, która powstaje w mieście i może się spotykać z jakimś oporem, tylko, że ten opór był naprawdę bardzo mocny i wiele rzeczy robiono w ten sposób, żeby nam utrudnić życie. Wszystko to się zaczęło w roku 2015 po tym jak nasze drogi, moje i Piotra Stelmasiaka z KKS Włókniarz w momencie zmian w zarządzie rozeszły się. Dodatkowo konflikt z władzami KKS Włókniarz miał to do siebie, że oni byli popierani przez naszych włodarzy miejskich, którzy byli powiązani z ówczesnymi władzami urzędu marszałkowskiego i każda jakaś inicjatywa, z którą wyszliśmy na starcie była hamowana. Mieliśmy duże problemy z treningami na hali, gdyż przez Polski Związek Piłki Nożnej są wyznaczone okresy, w których dzieci mogą trenować – no to były sytuacje, że grupa dzieci 8-10 lat miała rozpisany trening na 2 godziny i 45 minut tylko i wyłącznie dlatego, żebyśmy my nie mogli przeprowadzić swoich zająć. Wiadomo, że każdy ciągnie w swoją stronę, to jest normalne, ale tamte sytuacje dochodziły do absurdów.

Jak ta sytuacja wygląda dzisiaj?
Muszę powiedzieć, że po zmianie burmistrza, rady miejskiej, dyrektora Centrum Sportu i Rekreacji, a także zarządu KKS Włókniarz, współpraca wygląda bardzo dobrze i w końcu jesteśmy, partnerami, a nie wrogami. Pomagamy sobie i możemy pewne kwestie przedyskutować i ustalić wspólnie.

Ile dzieciaków trenuje u Was w klubie?
Jest ich około 120-130. Wiadomo ktoś przyjdzie, ktoś odejdzie, ale generalnie ta liczba jest na ten moment stała i ona mniej więcej w tej ilości oscyluje.

Jak wygląda u Was szkolenie najmłodszych?
W najmłodszych grupach to nie wyniki są najważniejsze. Dzieciom ma sprawiać przyjemność granie w piłkę, strzelanie goli, zdrowa rywalizacja, a jeżeli do tego przychodzą efekty w postaci wyników to ta radość jest podwójna. Może właśnie dzięki temu ta grupa cały czas się stale powiększa. Dodatkowo w tym momencie uczestniczymy w programie certyfikacji Polskiego Związku Piłki Nożnej. Jest to program, w którym bierze udział tylko 640 klubów w Polsce, a aplikowało 2000.

Jakie KAS ma plany i aspiracje?
Biorąc pod uwagę historię drużyny seniorskiej, to już zaczęliśmy się trochę bać, bo wychodzi na to, że statystycznie co 2 lata robimy awans, więc jak pomyślimy sobie, że za 2 lata będziemy w IV lidze, to nie wiem czy budżet naszego klubu to wytrzyma. Mówiąc poważnie, to na ten moment wiadomo, że chcemy spokojne przygotować się do sezonu i utrzymać w lidze. Jeśli chodzi o grupy młodzieżowe, no to naszym celem jest, żeby jak najwięcej tych drużyn grało w ligach wojewódzkich. Chcielibyśmy to zrealizować, bo nie oszukujmy się, jest to prestiż. Natomiast takim celem na dalsze lata, jest to, żeby wprowadzić do drużyny seniorów jak najwięcej wychowanków naszego klubu, żeby to właśnie oni stanowili o jej Konstantynowskiej Akademii Sportu.

Czego Wam życzyć?
Szczerze, po tym co wydarzyło się w naszym kraju i na całym świecie, to na pewno dużo zdrowia, ale także żeby nie było kontuzji.. i jeszcze życzę sobie, żeby w końcu zakończyła się renowacja boiska trawiastego na naszym stadionie, bo trwa już 2 lata. Mam nadzieję, że mocna praca Pana burmistrza Roberta Jakubowskiego, dyrektora Cezarego Petrusa, kierownika Tomka Wójcickiego oraz radnego Darka Stelmasiaka sprawi, że w końcu będziemy mogli z niego skorzystać i rozpocząć treningi.

Z całego serca tego Wam życzę!

REKLAMA
Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments

Jakby każdy kto się w zarządzie klubu pokłóci lub obrazi zakładał nowy klub i żądał dostępu do obiektów to sportu już by nie było.