W mroźny poniedziałkowy dzień strażnicy miejscy aż 12 razy wyjeżdżali z pomocą do pabianickich kierowców. Chodziło o uruchomienie silnika za pomocą urządzenia rozruchowego.
Takie urządzenie zostało zakupione w 2016 roku z pieniędzy miejskich na wniosek radnego Antoniego Hodaka. Kosztowało 500 złotych.
– Kolejny raz było bardzo pomocne. Interweniowaliśmy w poniedziałek 12 razy – potwierdza komendant Tomasz Makrocki, komendant straży miejskiej.
Czas oczekiwania na przyjazd funkcjonariuszy z ul. Narutowicza wynosił około 20-30 minut. Urządzenie po kilku „odpaleniach” trzeba ponownie naładować.
Taką usługą świadczą odpłatnie pabianiccy taksówkarze. W Taxi Trzy Korony trzeba zapłacić 25 złotych.
REKLAMA
Chętnie zobaczyłabym zimę w pozytywnym świetle. Pabianice w zimowej szacie. Parki, ulice, las. Dzieci na sankach. Trochę optymizmu. Dobrych wiadomości. Uśmiechu.