Nikt nie wyobrażał sobie, że burza spowoduje przerwę podróży. Błysk, trzask i po elektronice.
Do zdarzenia doszło 1 czerwca około godziny 16.00 na autostradzie A4. Jadący w kierunku Wrocławia mężczyźni usłyszeli huk, zwiastujący początek burzy, a chwilę później w antenę na dachu uderzył piorun. Na maskę wstąpił niebieski ogień, a auto zgasło. Uderzenie usmażyło całą elektronikę i zatrzymało zegary.
Samochód zachował się jak klatka Faradaya, dzięki czemu nic się nikomu nie stało. Gdy pogoda się uspokoiła, panowie dopchnęli auto do niedalekiej stacji benzynowej. Pojazd jest własnością firmy PPHU Wiktor Zajkiewicz z Ksawerowa.
REKLAMA
bo to volkswagen i Bóg dobrze wie, że trzeba spalić to *ujostwo.
To była Skoda. Potwierdzone info.
Napisał mądrość właściciel alfy