Strona główna Na sygnale Kryminalne Rzeźnik i malarz chcieli zrobić przekręt stulecia

Rzeźnik i malarz chcieli zrobić przekręt stulecia

11
fot. Policja

Mężczyźni chcieli wyłudzić VAT na bagatela 160 mln złotych. 

Deklarację z żądaniem zwrotu tak wysokiej kwoty podatku VAT złożył młody przedsiębiorca, właściciel sklepu mięsnego, który postanowił zająć się handlem dziełami sztuki. Swoją nową działalność zaczął od zakupu 20 obrazów, które na jego zamówienie wykonał młody, nieznany artysta z Pabianic, jak się później okazało, z bogatą przeszłością kryminalną.

Artysta wycenił swoje działa na 108 milionów złotych! za sztukę.

–  Łączna wartość sprzedaży wykazanej w fakturze wyniosła 2 miliardy 168 mln zł. Następnie nabywca tych „dzieł sztuki” wystawił je do sprzedaży w założonej przez siebie galerii internetowej, wyceniając je na 300 mln zł każdy. Nie dokonano zapłaty za towar, a transakcję zabezpieczono wekslem – informują funkcjonariusze Łódzkiego Urzędu Celno-Skarbowego.

Tajemniczy malarz wykazał sprzedaż obrazów w deklaracji VAT. Szwindel polegał na tym, że nie wpłacił należnego od tej transakcji podatku do urzędu skarbowego. Z kolei nabywca zażądał zwrotu podatku VAT, którego wcześniej nie zapłacił w cenie towaru.
Funkcjonariusze przeszukali 6 lokali należących do stron umowy. Zabezpieczono dowody potwierdzające popełnienie oszustwa podatkowego, czyli dokumentację transakcji kupna-sprzedaży i obrazy, których rzeczywista wartość zostanie wyceniona przez biegłego.

Za wystawianie lub posługiwanie się nierzetelnymi fakturami oraz wprowadzenie w błąd organu podatkowego i narażenie na bezpodstawny zwrot podatku grozi kara pozbawienia wolności do lat 5 albo grzywna do prawie 19,2 mln zł albo obie te kary łącznie.
W sprawie toczy się śledztwo pod nadzorem prokuratora, a wobec nabywcy wszczęto także kontrolę celno-skarbową wg obowiązującej od 1 marca br. nowej procedury kontrolnej.

REKLAMA
Subskrybuj
Powiadom o
11 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments

Nie mogę. Pokazać gęby tych pacanów i nazwiska, pośmiewisko do końca życia.

ciekawi mnie jak biegły wyceni prace? To twórca, artysta, wycenia ile chce za swoją pracę oraz fakt, czy jakiś janusz zechce to po tej cenie kupić 🙂

Biegły wycenia prace na podstawie porównania z tysiącami innych prac na rynku. Tyle że to nie jest opinia ostateczna i nieomylna. Van Gogha też nikt nie chciał kupować za jego życia, uznając jego prace za marne. I czy to o czymś świadczy? Ekonomistą nie jestem, ale wiem, że na wolnym rynku można sprzedać nawet obraz namalowany fekaliami za 2 miliardy złotych, bowiem wartość towaru jest taka, jaką cenę gotów jest za nią zapłacić nabywca, a nie jaką przewiduje dla niej biegły rzeczoznawca. Coś takiego jak „sztuczne zawyżanie ceny” jest podstawą handlu, co nie? Tanio kupić, drożej sprzedać. Inaczej jaki byłby… Czytaj więcej »

Janusze Biznesu, poziom 2! ;))

Biegły wyceni prace. No k…a jakiś absurd. To artysta wycenia a kupujący się zgadza lub nie zgadza na daną cenę. Ciekawe ile byłyby warte prace Picassa w momencie ukończenia dzieła? A może biegły powinien wyceniać moją pracę i określać czy nie zachodzi popełnienie przestępstwa, że nabywca kupuje ode mnie po zaniżonej cenie bo nie chce zapłacić więcej…

myślałem że znowu rzeźnik z górki powrócił do gry

Panie malarz , po ile te obrazy? Po 100 baniek, a dla kogo ten wywiad? Dla TVP 1.A to bez kozery powiem piece?

Radzą sobie chłopaki jak mogą i jak się nie zna to się nie ocenia A ten co pisze pacan to może sam podda swoje dane to się spotkamy i poznamy co z tym panem

Juz niedługo Rzeznik z Górki powróci,ciekawe co tym razem wymyślą,aż strach pomyśleć…

Wartość obrazu jest taka ile da klient,…choćby to był bohomaz…

Na wolnym rynku można sprzedać nawet obraz namalowany fekaliami za 2 miliardy złotych, bowiem wartość towaru jest taka, jaką cenę gotów jest za nią zapłacić nabywca, a nie jaką przewiduje dla niej biegły rzeczoznawca. Coś takiego jak „sztuczne zawyżanie ceny” jest podstawą handlu, co nie? Tanio kupić, drożej sprzedać. Inaczej jaki byłby sens handlu jako takiego? A może się mylę?