Dziecko nie żyje, ale ani jego matka, ani nikt inny nie usłyszał zarzutów w tej sprawie. Pabianicka prokuratura otrzymała wyniki sekcji zwłok noworodka, który pół roku temu został znaleziony w szambie na terenie jednej z posesji przy ulicy Matejki. I będzie powoływać kolejnych biegłych.
Ta sprawa wstrząsnęła nie tylko Pabianicami. 1 maja w podwórkowej toalecie młoda kobieta urodziła dziewczynkę. Kilka godzin później z wychodka wyłowiono zwłoki maleństwa. Z zeznań jego matki i poczynionych wtedy ustaleń wynikało, że bóle, jakie tego dnia wcześnie rano pojawiły się u pabianiczanki, szczególnie jej nie zaniepokoiły, bo miała je już wcześniej, a poród był zaskoczeniem. Noworodek wpadł do toalety…
Sekcja i inne zlecone przez prokuraturę badania wykazały, że dziewczynka urodziła się w 28 tygodniu ciąży, a więc o wiele za wcześnie. Ale żywa.
– Noworodek nie był na tyle rozwinięty, aby być zdolnym do samodzielnego życia poza organizmem matki bez aparatury medycznej. W warunkach szpitalnych miałby jednak szansę przeżyć – wyjaśnia Monika Piłat, szefowa prokuratury.
Co było przyczyną zgonu? Jak napisano w opinii, „niewydolność krążeniowo – oddechowa na podłożu aspiracji patologicznej treści do dróg oddechowych”. Mówiąc inaczej dziewczynka zachłysnęła się fekaliami i utopiła…
Pytania na temat okoliczności jej śmierci są nadal, m.in. czy do zerwania pępowiny doszło pod wpływem ciężaru noworodka, czy też w inny sposób, np. przez odcięcie ją przez kogoś.
– Dlatego też musimy powołać biegłych z zakresu ginekologii i położnictwa – dodaje Monika Piłat.
Matki maleństwa oraz osób z jej otoczenia prokuratura nie zamierza już przesłuchiwać (zrobiono to po znalezieniu zwłok). O tym, czy, a jeśli tak, to komu będą postawione zarzuty, dowiemy się najwcześniej za kilka miesięcy.
