Operuje na oczach lekarzy z całego świata

Profesor Tomasz Moszura z Pabianic jest kardiologiem w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Zajmuj się skomplikowanymi operacjami serca u noworodków i dzieci.

O zespole lekarzy z Kliniki Kardiologii ICZMP znów zrobiło się głośno. Przeprowadzona przez nich operacja była transmitowana do Utrechtu w Holandii, gdzie swoje sympozjum mieli kardiolodzy z całego świata. Obejrzeli kilka operacji z Łodzi. Jedną z najpoważniejszych przeszła 4,5 letnia dziewczynka. Urodziła się z ciężką wadą –  zespołem hipoplazji lewego serca, czyli nie wykształciła się u niej jedna komora serca. Dziecko przeszło trzy operacje, w trakcie których serce naprawiono. Ostatni zabieg, który mogli oglądać lekarze w Holandii był zwieńczeniem leczenia dziewczynki.

– Mimo tylu operacji nasza pacjentka wciąż miała kilka problemów. Przede wszystkim dziurę w sercu wielkości łba od gwoździa papiaka. Kardiochirurdzy zrobili ją specjalnie. Otwór był czymś w rodzaju wentyla bezpieczeństwa. Dzięki niemu po operacji można było uniknąć nadmiernego przeciążenia serca po naprawie. Dziurę trzeba było zatkać specjalną zatyczką. Poza nią była jeszcze zbyt wąska tętnica płucna – musieliśmy ją poszerzyć  – mówił profesor Moszura dziennikarzom Gazety Wyborczej. – Po transmisji z naszej pracowni koledzy w Utrechcie oglądali zabiegi z Nowego Jorku, Toronto, a także ze szpitali w Korei i Izraelu.

To nie pierwszy raz, kiedy media rozpisują się o zespole kardiologów z pabianiczaninem w składzie. W ubiegłym roku operowali 13-letnią Izę z Sochaczewa, która urodziła się z sercem po prawej stronie. Gdy miała 2 lata lekarze z Warszawy połączyli prawą komorę serca z tętnicą płucną sztucznym naczyniem, czyli tzw. graftem, który po latach zwapniał. Przez to serce dziewczynki było dotleniane tylko w 30 procentach. W kiepskim stanie trafiła do profesora Moszury. Kardiolodzy z Łodzi udrożnili i wzmocnili zwapniały graft oraz wstawili zastawkę bez użycia skalpela.