Czy w pabianickim Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji panuje zmowa milczenia? Czy jedna z pracownic ukradła miejskie pieniądze? Czy jej przełożeni chcą zatuszować sprawę?
We wtorek (8 lipca), radna miejska Aleksandra Stasiak, złożyła w Urzędzie Miejskim interpelację. Prosi w niej prezydenta, by ten wyjaśnił kwestię dotyczącą rzekomej kradzieży pieniędzy z miejskiego basenu. Jak twierdzi radna, jedna z pracownic pływalni oszukiwała na kasie fiskalnej. Wszystko podobno uwieczniły kamery monitoringu.
Na czym miało polegać oszustwo? Kobieta nie drukowała paragonów, pobierała opłatę od klienta, a na kasie wbijała „zerowy bilet” (taki, z którego korzystali np. strażnicy miejscy) lub gdy klient nie brał paragonu robiła zwrot (jakby się rozmyślił), a pieniądze i tak pobierała. Co dziwne, jak twierdzi nasz informator, do takich sytuacji, najczęściej dochodziło właśnie na jej zmianie.
Interpelacja radnej to następstwo wydarzeń z dnia 7 lipca, kiedy to dyrektor MOSiR, Piotr Adamski rozwiązał za porozumieniem stron umowę o pracę z jedną z pracownic pływalni. Co ciekawe, kobiecie do emerytury pozostało zaledwie półtora roku. Dlaczego więc zrezygnowała z pracy w budżetówce?
Z informacji jakie posiada portal EPAinfo wynika, że ktoś doniósł na nią do kierownictwa, a dyrektor zarządził przegląd filmów z monitoringu i rolek kasowych. Na filmach miał zobaczyć jak „basenowa” chowa pieniądze do torebki, którą bardzo często miała w pracy przy sobie. Jak twierdzi nasz informator, dyrektor nie chciał zgłaszać sprawy do prokuratury, bo „basenowa” to żona jego byłego kierowcy. Najprawdopodobniej właśnie dlatego, umowa o pracę została tylko rozwiązana.
W czwartek i piątek (10 i 11 lipca) pracownicy MOSiR-u (pojedynczo) podpisywali w obecności kierownika oświadczenie, w którym mieli określić swoją wiedzę na temat malwersacji w kasie basenu. Pismo stworzone było na zasadzie pytania: Czy wiesz coś na temat podbierania pieniędzy z kasy? Do wyboru były odpowiedzi „tak” lub „nie”. Pracownicy wybraną przez siebie odpowiedź, musieli podpisać własnym imieniem i nazwiskiem.
Dyrektor złożył na biurko wiceprezydenta Pabianic (prezydent Zbigniew Dychto jest na urlopie) pismo, że zlecił zabezpieczenie monitoringu, sprawdził raporty kasowe od stycznia do czerwca, w których stwierdzono brak nieprawidłowości finansowych. Zebrał również oświadczenia od pracowników, w których wszyscy zgodnie stwierdzają, że nie wiedzą nic kradzieżach pieniędzy z kasy basenowej.
Według nieoficjalnych informacji, z kasy basenowej mogło ginąć nawet od 10 000 do 20 000 złotych rocznie.
– Urząd Miejski przygotowuje oświadczenie w tej sprawie, które zostanie w poniedziałek przekazane mediom – poinformowała nas Joanna Stelmach, rzecznik prezydenta Pabianic.
Portal EPAinfo nie ujawnia w tej sprawie danych oraz funkcji swoich informatorów, ze względu na ich dobro.
to pewnie to nie miłe babsko, co zawsze z ryjem do wszystkich wyskakiwało. Aż się odechciewało przychodzić
Uważaj, żeby się nie okazało, że to nie to babsko i będzie ci głupio…
niech się okazuje co chce takie baby powinny mieszkać na marsie bo łby maja zakute
Przestańcie pisać na pasku „najnowsze aktualności”, bo aktualności «najświeższe wydarzenia omawiane w prasie, radiu i telewizji»
A pracownice pływali są wyjątkowo niemiłe; od szatniarek zaczynając na sprzątaczkach kończąc…