Chwycił siarczysty mróz. Kierowcy i podróżni mają kłopoty

Tęgi mróz daje się we znaki kierowcom i podróżnym. Część z nich miała dzisiaj problemy z dotarciem na czas do pracy.

Ponad dwadzieścia stopni poniżej zera na termometrze powoduje, że w samochodach zamarza paliwo i nie odpalają akumulatory. Stąd zmotoryzowani użytkownicy dróg muszą szukać pomocy.

– Auta stoją unieruchomione, a nasz telefon dzwoni w zasadzie cały czas. Mamy więc co robić – przyznaje Radosław Przybyliński z firmy zajmującej się pomocą drogową.

Zdecydowanie więcej zleceń niż zwykle mają korporacje taksówkarskie.

– Dzisiaj od rana odebraliśmy już kilkanaście telefonów w sprawie odpalenia akumulatora z kabli – mówi dyspozytorka jednej z takich firm. – Generalnie mamy taki ruch, jak w poprzednich latach w Sylwestra. 

Bardzo niskie temperatury zniechęciły natomiast niektórych do korzystania z publicznej komunikacji, stąd też dzisiaj taksówkarze mają też więcej typowych kursów z klientami.

Ci, którzy nie mogli sobie pozwolić na takie dotarcie do pracy i musieli skorzystać z kolei też mieli kłopoty.

– Jadę pociągiem Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej. O godz. 8.40 powinien być na stacji Łódź Fabryczna. Najpierw staliśmy na Kaliskiej, a teraz stoimy przed stacją Widzew, w polu. Mamy 30 minut opóźnienia – informowała nas czytelniczka.

Temperatura daje się też we znaki kierowcom autobusów. Dzisiaj jeden z nich (chociaż nie Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego) stanął na ul. św. Jana, przed skrzyżowaniem z Zamkową, uniemożliwiając ruch. Policja zabezpieczała fragment tej pierwszej od ul. św. Rocha. Została wezwana pomoc drogowa.

Straż miejska, mimo problemów kadrowych, jest przygotowana do tego, aby pomagać mieszkańcom w uruchamianiu samochodów.

– Mamy sprzęt, gorzej z wolnymi patrolami, ale w wyjątkowych sytuacjach nie zostawimy nikogo bez pomocy i przyjedziemy. Tylko że może to trochę potrwać – mówi Tomasz Makrocki, komendant straży miejskiej.