Do nieprzytomnego mężczyzny wysłano strażaków, bo karetki były zajęte. Pomimo resuscytacji 78-latek zmarł.
Dwa zastępy strażaków na ul. Wajsówny wyjechały o godz. 12.21. O pomoc poprosił dyspozytor pogotowia ratunkowego. Gdy strażacy dotarli na miejsce mężczyzna nie miał już czynności życiowych. Pomimo resuscytacji prowadzonej przez strażaków i załogę karetki, która po chwili dojechała, lekarz stwierdził zgon.
REKLAMA
Można jeszcze dodać, że strażakom zajęło trochę czasu znalezienie odpowiedniego numeru ulicy .Z racji tego, że ulica Wajasówny ma numery odbiegające od bliskości bloków.
Jak dzisiaj można nie znaleźć ulicy? Gugle i tyle. Nie trzeba być geniuszem
Chodzi mi o numery ulicy.Dla przykładu,np.Wajsówny 24,a zaraz jest Wajasówny 5… I myślisz,że mieli czas na mapy Google?
Pomysl co ty piszesz w ogole. Nie mieli czasu mapy google ale mieli czas jezdzic w kolko i szukac numeru?
Byłeś przy tym? Widziałeś to wszystko?Widac, że nie.Straż zrobiła bardzo dużo.Biegali….aby dotrzeć pod wskazany adres.A co do map…niekiedy zajmują więcej czasu aby znaleźć dokładny NUMER ulicy.
I to efekt skasowania Falk-a, „gratulje” Panstwu – kolejna ofiara beznadziejnego NFZ!!
Za Falcka tez tak bywało
Ilość karetek się nie zmieniła podobnie jak sposób dysponowania karetek. Wciąż sa 3 zespoły w Pabianicach i 1 w Konstantynowie
Falc to duńska firma i niech tam doją publiczną kasę
No i doją, bo są chyba z siedzibą w Ksawerowie.
A poza tym najważniejsze : nie ważne kto kogo doi, karetka ma być na czas !
Udar mózgu albo atak serca, mówi ci to coś !