Około godz. 15.30 strażacy otrzymali zgłoszenie o dziecku stojącym w oknie i wołającym pomocy. Wysłano na miejsce ratowników.
Strażacy po chwili podjechali pod kamienicę przy Zamkowej (naprzeciw kościoła ewangelickiego), ale wszystkie okna w budynku były zamknięte.
– Słyszałam, że ktoś woła pomocy – mówiła jedna z kobiet, która przechodziła Zamkową.
Na miejsce wezwano policję. Funkcjonariusze szybko ustalili, z którego mieszkania nawoływano pomocy. Okazało się, że krzyczała 10-letnia dziewczynka. Dziecko wpadło w szał, bo dziadek zabrał jej laptopa i telefon.
– Senior chciał, aby wnuczka przestała już grać na urządzeniach – wyjaśniają policjanci.
W domu była też matka. Domownicy byli trzeźwi.
REKLAMA
Teraz gówniara powinna oddawać swoje kieszonkowe przez rok i odbyć jakąś serie pogadanek o swoim zachowaniu. To by ją nauczyło że o głupoty się takich rzeczy nie robi.
wyjdź
O jakaś gówniarzeria się odezwała.
Rozwydrzonego dziecka nie trzeba odrazu tak objeżdżać. Zobaczymy co szanowna Monika zrobi jak kiedyś jej dziecko coś odwali i ktoś wyskoczy z tekstem „teraz niech mamusia płaci jak nie potrafiła wychować” 🙂
Pogłaskajmy może jeszcze za to, co zrobiła. Wiadomo, że nie dziecko w razie czego poniesie finansowe konsekwencje, ale należy z nim konkretnie porozmawiać, i to nie raz, aby zrozumiała, że źle zrobiła. Rola rodziców pokazywać, co jest dobra a co złe. Tu z jakiegoś powodu to zawiodło.
Smutne… Takie małe dziecko a już uzależnione od elektroniki i internetu. Bo jak to nazwać inaczej jak po zabraniu sprzętu dziecko wpada w taki szał?
Tutaj potrzebna jest pomoc terapeuty uzaleźnień. I praca z rodziną…
Brawo dziadek !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!