Strażacy z Pabianic czterokrotnie wyjeżdżali w miniony weekend do zgłoszeń dotyczących ulatniającego się gazu. Dopiero za czwartym razem udało się ustalić źródło pochodzenia zapachu.
Pierwsza interwencja miała miejsce w sobotę o godz. 5:13 na terenach dawnego kompleksu środków opatrunkowych przy ulicy Piłsudskiego. Kolejny raz, tym razem na ul. Piłsudskiego 19, strażacy wyjechali do interwencji o godz. 20:43. Następna miała miejsce cztery godziny później, czyli już po północy w niedzielę, 13 kwietnia. Tym razem informację o ulatniającym się gazie przekazał mieszkaniec ulicy Kwiatowej. Za każdym razem strażacy nie stwierdzili podwyższonego stężenia żadnego gazu.
Ostatnia, czwarta interwencja, miała miejsce w niedzielę o godz. 7:00, również na terenie magazynów przy Piłsudskiego. Dopiero po kilkudziesięciu minutach udało się ustalić, skąd pochodzi zapach.
– Woń pochodziła ze zdemontowanych elementów instalacji gazowej, znajdujących się na samochodzie ciężarowym – mówi młodszy brygadier Michał Kuśmirowski z PSP Pabianice.
Do gazu, który sam w sobie jest bezwonny, dodaje się specjalny związek chemiczny – tetrahydrotiofen (THT) lub merkaptan. To właśnie on odpowiada za charakterystyczny, intensywny zapach kojarzony z gazem. Jego obecność pozwala szybko wykryć ewentualny wyciek i zapobiec niebezpiecznym sytuacjom.
To w końcu pachniało gazem czy tetrahydrotiofenem/merkaptanem?
🤔
Pachniało jak Czajka
Kapuchę ktoś gotował
to przez te mielone
W poniedziałek (to jest trzeci dzień wycieku)nie mogłam przebywać na powietrzu smród był nie do wytrzymania. od godziny 19 do przyjazdu gazowników to jest około 2 godziny, później ustał. Mam duże wątpliwości co do żródła pochodzenia