Te działania są dla strażników miejskich jednymi z ważniejszych, bo chodzi o dostępność miejsc parkingowych. Funkcjonariusze walczą z blokującymi je wrakami. A w naszym mieście ich nie brakuje.
Potwierdza to liczba interwencji dotyczących właśnie nieużytkowanych samochodów – od początku roku były takie 103. W 68 przypadkach sprawy udało się załatwić polubownie.
– Jedni właściciele zabrali auta, inni je sprzedali, jeszcze inni zaczęli nimi jeździć. Tak czy inaczej zwolnili miejsca parkingowe – mówi Tomasz Makrocki, komendant straży miejskiej.
Efekt cieszy, chociaż zmobilizowanie kogoś do usunięcia pojazdu zajmuje sporo czasu – procedury przeważnie ciągną się miesiącami. 13 spośród wspomnianych 103 spraw nadal nie zostało zakończonych.
Sygnały o nieużytkowanych samochodach wpływają do straży miejskiej od mieszkańców. Nie wszystkie są uzasadnione.
– 20 zgłoszeń nie potwierdziliśmy. Zdarza się bowiem tak, że auto stoi zakurzone, pokryte liśćmi, a w środku jest bałagan, więc komuś wydaje się, że to wrak. Tymczasem my jedziemy do takiej interwencji na drugi dzień i okazuje się, że pojazdu już nie ma – dodaje komendant.
Sporadycznie wraki są odholowywane na koszt miasta. Od początku stycznia straż miejska zrobiła to dwukrotnie. Na parking MZK trafiły Seicento i Seat.
Walczy? To już nie ma co robić? Uzbrojona w… miecze? 😳