Ostatnio w Polsce coraz więcej słyszy się o kosmosie. Przyczyną może być między innymi niedawna misja Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego, drugiego w historii Polaka, który poleciał w kosmos. Choć nasz kraj nie znajduje się wśród liderów sektora kosmicznego, to małymi krokami zmierza do tego, by liczyć się na mapie świata. Szacuje się, że w tej branży w Polsce pracuje około 12 tysięcy osób, m.in. dwójka pabianiczan: Aleksandra Wilczyńska i Szymon Frankowski.
W 2012 Polska przystąpiła do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), od tego czasu stale inwestując w rozwój sektora kosmicznego. Te działania pozwalają nam na zdobywanie coraz większej liczby kontraktów, rozwój technologii, miejsc pracy, a co za tym idzie, rozwój gospodarki. Misja IGNIS, w której wziął udział polski astronauta, była jedną z tych inwestycji, pozwalając nie tylko na niezwykłą szansę przeprowadzenia kilkunastu badań, ale także popularyzacji sektora kosmicznego w naszym kraju.
24-letnia Ola i 30-letni Szymon z Pabianic, od kilku lat stawiają pierwsze kroki w tej stale rozwijającej się branży. Opowiedzieli nam więcej o swojej pracy, objaśnili jej znaczenie, oraz wytłumaczyli, dlaczego Polsce opłaca się inwestować w kosmiczny rynek.
Pasja, która stała się pracą
W Aleksandrze pasja kiełkowała od najmłodszych lat.
– Swoją pierwszą książkę o kosmosie i teleskop dostałam jeszcze w przedszkolu. Zawsze byłam fanką książek, a te o tematyce kosmosu, były dla mnie najciekawsze – tłumaczy, wyjaśniając jednak, że nie od zawsze planowała kosmiczną karierę.
Punktem zwrotnym okazało się wzięcie udziału w misji analogowej, o której pisaliśmy w artykule z 2021 roku.
– Bardzo dużo dało mi rozpoczęcie pracy profesjonalnej we wczesnym wieku. Wiedzę z pracy wykorzystuję na studiach – przyznaje studentka biznesu na Politechnice Łódzkiej.

Mając 21 lat, Ola została laureatką konkursu stażowego, organizowanego przez Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego. W ten sposób zaczęła pracę dla firmy KP Labs, specjalizującej się w rozwoju technologii AI dla misji kosmicznych.
Szymon, w przeciwieństwie do Oli, wybrał kierunek studiów bezpośrednio związany z branżą, w której pracuje.
– Inżynieria kosmiczna, podobnie jak cały sektor kosmiczny, jest połączeniem większości dziedzin nauki i inżynierii. To różnorodność, wielopoziomowość i jednocześnie odkrywanie nowego, nieznanego. Taki zestaw wiadomych i niewiadomych to zdecydowanie coś, co zainspirowało mnie do podążania w tym kierunku – opowiada.
Posiadając tytuł inżyniera kosmicznego oraz magistra inżyniera zarządzania i inżynierii produkcji, krok po kroku budował swoją karierę. Zaczynał projektując elementy śmigłowców, a następnie pracował w firmie zajmującej się CubeSatami, czyli satelitami wielkości pudełek od butów. Otworzyło to przed nim nowe możliwości i przez pewien czas działał w branży IT.
– W trakcie poczułem, że brakuje mi jednak trochę tego sektora kosmicznego oraz pracy technicznej. Skorzystałem z pojawiającej się okazji wkroczenia w rolę Project Managera w kosmicznej firmie Sener – wyjaśnia pabianiczanin.
(Nie)typowy dzień pracy
Sener to kluczowa firma inżynieryjna dostarczająca zaawansowane mechanizmy i systemy dla misji między innymi Europejskiej Agencji Kosmicznej. Zadaniem Szymona w firmie jest dopilnowanie, aby projekty realizowane były na czas, mieściły się w wyznaczonym budżecie i spełniały określone wymagania i funkcje.
– Wiąże się to ze znajomością technologii, dzięki którym realizujemy z zespołami projekty, na przykład urządzenia do testowania wytrzymałości mechanicznej i funkcjonalności nóg lądownika, który w perspektywie dwóch lat ma wylądować na Marsie – opowiada.
Ola obecnie rozwija się w firmie Creotech Instruments, która jest liderem polskiego rynku kosmicznego i specjalizuje się w budowie satelitów oraz elektroniki kosmicznej. Jej zadaniem jest pomoc w przeobrażeniu skomplikowanych pomysłów w projekty kosmiczne.
– Pracuję jako Bid Specialist, co w praktyce oznacza, że zajmuję się przygotowywaniem ofert na duże projekty badawcze i technologiczne, głównie dla Europejskiej Agencji Kosmicznej. Można to porównać do pisania biznesplanu dla bardzo zaawansowanych przedsięwzięć – tłumaczy.
Zarówno Szymon jak i Ola przyznali, że nie istnieje jeden konkretny schemat pracy, w którym poruszaliby się każdego dnia.
Każdy dzień przynosi coś innego. Czasem jest to wizyta na produkcji i rozwiązanie problemu zerwanych gwintów, a czasem kilkugodzinna burza mózgów z członkami Europejskiej Agencji Kosmicznej o tym jaki czujnik wybrać do nogi lądownika marsjańskiego. Taka różnorodność mi się podoba – mówi Szymon.
– Mój zespół działa jak uśpieni agenci. Kiedy trzeba, wchodzimy do akcji i bierzemy na siebie najtrudniejsze zadania – opowiada Ola.
– Dni przed deadlinem są jak jazda bez trzymanki. W krótkim czasie trzeba dopiąć kwestie finansowe, techniczne i organizacyjne, tak aby cała oferta złożyła się w spójny dokument – dodaje pabianiczanka.
Wzloty i upadki
Największe wyzwania zawodowe to ważny temat.
– Największym wyzwaniem z jakim się musiałam zmierzyć to informacja o nieprzedłużeniu kontraktu w pierwszej pracy. Zawalił się wtedy cały mój świat i moje poczucie własnej wartości spadło do zera – wspomina szczerze Aleksandra. – Chciałam już zrezygnować z marzeń o dalszej pracy i rozwoju, bo strasznie się obwiniałam, że ze mną coś jest nie tak. Dopiero parę miesięcy później skusiłam się, żeby złożyć CV do najlepszej polskiej firmy kosmicznej. Rekrutacja przebiegła ekspresowo – dodaje studentka.
Obecnie ma na swoim koncie wiele godnych podziwu osiągnięć, między innymi pracę nad projektem CAMILA, który zakłada budowę trzech satelitów obserwacyjnych dla ESA, i jest największym dotychczas cywilnym kontraktem podpisanym przez Creotech Instruments w historii Polski.
Nikt wcześniej nie przygotowywał projektu o tak dużej skali. Niewątpliwie jest to ogromne doświadczenie i wielki krok milowy dla polskiego przemysłu kosmicznego – tłumaczy Ola.
Szymon wspomina natomiast najbardziej problematyczny projekt urządzenia, z którym musiał się uporać.
– Przejmowałem go, gdy był już bardzo opóźniony z powodu problemów produkcyjnych. Trzeba było powtarzać produkcje, do tego w trakcie prac pojawiało się wiele dodatkowych przeszkód, spowodowanych dodatkowymi wymaganiami klienta – opowiada, tłumacząc, że w jego zawodzie, każdy dzień przynosi nowe wyzwania. – Gdy podczas testów gotowego urządzenia dochodzi do jakiejś nieoczekiwanej usterki czy uwagi klienta, musimy przerwać wszystkie prace i zastanowić się jak rozwiązać ten problem. Wiąże się to z zaburzeniem harmonogramu, z nadwyrężeniem budżetu. Dla kierownika projektu jest to duże wyzwanie – kontynuuje Szymon.
Kosmiczne pieniądze
Wraz z kosmiczną misją Sławosza Uznańskiego, oczy Polaków zostały zwrócone na sumy, które nasz kraj inwestuje w rozwój sektora kosmicznego. Liczby te wywołały dyskusje, dlatego warto wyjaśnić, dlaczego jest to ważny element gospodarczego rozwoju Polski.
– Polska płaci składkę członkowską do Europejskiej Agencji Kosmicznej, a następnie te pieniądze wracają do naszego kraju w postaci kontraktów i projektów, oraz kontraktów z firmami zlecającymi wykonanie konkretnych urządzeń – wyjaśnia Szymon.
Oficjalne dane podają, że polska składka do ESA w 2025 wyniesie łącznie 193,4 mln euro. Choć ta suma, która rośnie z roku na rok, może wydawać się porażająca, przeznaczenie jej na rozwój branży kosmicznej daje wiele korzyści.
– Rozwój sektora kosmicznego w Polsce to nie tylko prestiż, ale też realne korzyści gospodarcze i bezpieczeństwa. Satelity i technologie kosmiczne są dziś niezbędne w komunikacji, nawigacji, meteorologii czy obronności. Jeśli chcemy być suwerenni i konkurencyjni, musimy mieć własne kompetencje w tym obszarze – tłumaczy Ola.
Szymon wskazał, że technologie kosmiczne dostarczają nam rozwiązań, które wykorzystujemy potem w życiu codziennym.
– Kiedyś zainwestowano w miniaturyzację kamer filmowych tak by ważyły jak najmniej, żeby można było je wysłać w kosmos – mówi, opowiadając o przyczynach powstania kamerek w telefonach. – Takich przykładów jest wiele a wśród nich GPS, bezprzewodowe narzędzia jak wkrętarki, filtry do wody, czy rzepy – dodaje pracownik Sener.
Polska już teraz ma znaczenie w globalnym rynku kosmicznym i wciąż się rozwija. Firmy z naszego kraju dostarczają technologie na najwyższym poziomie.
– Wiele osób wciąż myśli, że kosmos to coś odległego, a tymczasem w Polsce tworzy się rozwiązania wykorzystywane globalnie – mówi Ola.
Z Pabianic do ESA
Ola i Szymon, choć oboje z Pabianic, pierwszy raz poznali się nie w naszym mieście, lecz na szkoleniu w Europejskiej Agencji Kosmicznej. Byli zaskoczeni, że spotkali drugą osobę z tego samego miasta, oraz że nigdy wcześniej o sobie nie słyszeli.
– W województwie łódzkim nawet nie ma firm kosmicznych i ledwo co znam osoby o “pochodzeniu łódzkim”, bo pracują w innych częściach Polski. Spotkanie Szymona było ogromnym szokiem – wspomina pabianiczanka.
Oboje są przykładem, że nie trzeba pochodzić z dużego miasta, by rozwijać interesującą i przyszłościową karierę, oraz że nasz kraj ma wiele do zaoferowania.
– Kosmos naprawdę dzieje się tutaj, w Polsce. To nie jest już tylko NASA czy SpaceX. Młodzi mogą uczestniczyć w projektach ESA, budować satelity, pisać oprogramowanie do misji międzyplanetarnych, i to wszystko bez wyjeżdżania za granicę. To praca pełna sensu i ogromnej satysfakcji – tłumaczy Aleksandra.
Wszystko co związane z kosmosem, wielu z nas może wydawać się bardzo odległe i niezrozumiałe. Niewiele mówi się o rozwoju tego sektora w naszym kraju, choć misja Uznańskiego-Wiśniewskiego uchyliła drzwi na te konwersacje. Ola i Szymon zwracają uwagę na pewną ignorancję względem tego tematu i zachęcają do jego zgłębienia.
– Nie ważne czy pracuje się w sektorze kosmicznym, maszynowym, IT, czy w każdej innej branży, ważne żeby być ciekawym świata, poznawać go i próbować go zrozumieć. Jest bardzo ciekawy, szczególnie tu na Ziemi, która jakby nie patrzeć też jest częścią kosmosu – dopowiada Szymon.
Uwielbiam być dumnym z pabianiczan. Gratuluję Wam!
Gratulacje! Ziemia nie jest płaska!
Bardzo fajna sprawa! Niech rozsławią Pabianice na całej kuli ziemskiej i na pozostałych planetach!
Pamiętajmy jeszcze o Justynie Barys, która jest wybitnym naukowcem Instytutu Leibniza DSMZ i też robiła swoje w ESA! 🙂
Chyba nie pracuje już w tej branży.
Owszem, ale to nie takie odległe obszary i nikt jej nie odbierze miejsca na liście trzydziestu najlepszych młodych naukowców świata magazynu „Forbes” sprzed niemal dekady 🙂
Szkoda tylko że nie przyznaje się do Pabianic.
Skąd takie przekonanie?
Ola piękna! Super, nauka ma moc!
Nie pij już więcej, alkohol ma moc
Wow. Gratulacje