Kilkaset osób pożegnało dziś doktora Marcina Dłużyńskiego, który po ciężkiej chorobie zmarł we wtorek wieczorem.
40-letni doktor był specjalistą urologiem. Pracował w naszym szpitalu, dlatego na cmentarzu katolickim, gdzie został pochowany, nie zabrakło jego pacjentów.
– Pragnę w imieniu wszystkich pacjentów i swoim własnym powiedzieć stojąc nad otwartą mogiłą pana doktor: dziękujemy za troskę, za opiekę, dziękujemy, że zawsze czuwał nad tymi, którzy potrzebowali pomocy – powiedział ksiądz Jerzy Rzepkowski.
W ciepłych słowach o doktorze Marcinie Dłużyńskim wypowiadali się też Internauci, których w środę poinformowaliśmy o jego śmierci.
– „Zastanawiałam się podczas ostatniej wizyty w szpitalu, gdzie jest dr Dłużyński. To był naprawdę wspaniały specjalista, bardzo mi przykro, że już nie ma go z nami”, „Och niech pan nie przesadza, kobiety mają podobne bóle przy skurczach porodowych” – takim tekstem z uśmiechem na ustach przywitał mnie przed operacją, czym rozbawił i na chwilę zapomniałem, jak bardzo mnie skręca. Mistrz, szczere kondolencje dla rodziny i przyjaciół”, „Wielka szkoda, wspaniały lekarz, pomógł mojemu tacie pokonać raka” – pisali Czytelnicy.
Niestety, doktor Dłużyński sam zmarł na raka. Osierocił dwójkę dzieci.
Bo zdazać będzie czlowiek do swego wiecznego domu.(Koh 12,5)