76 polskich strażaków sformowanych w grupę HUSAR wyruszyło w poniedziałek 6 lutego do Turcji włączyć się w akcję ratunkową po tragicznym trzęsieniu ziemi. Nasi ratownicy wydobyli spod gruzów 12 żywych osób. 

O ciężkiej misji w Turcji opowiadali strażacy z naszego powiatu – Arkadiusz Głowacki (Konstantynów Łódzki) i Paweł Gajda (Dobroń), którzy odebrali podziękowania z rąk starosty Krzysztofa Habury.

Strażacy o wyjeździe w rejon kataklizmu dowiedzieli się 6 lutego o godz. 6.00 nad ranem (trzęsienie ziemi było w nocy).

– To musiała być szybka decyzja, był dylemat, bo w domu musiałem zostawić żonę i 3-letnie dziecko. Jednak po to się szkolimy, żeby nieść pomoc – mówi Paweł Gajda.

Ratownicy błyskawicznie stawili się w swojej macierzystej jednostce w Łodzi. Tam wyznaczono 14 osób, które miały dołączyć do polskiej grupy HUSAR. Łącznie do Turcji wyleciało 76 strażaków i 8 psów poszukiwawczych. Do samolotu zapakowano 20 ton ciężkiego sprzętu, który posłużył do pracy na gruzowiskach.

Pierwotnie mieli udać się do Adiyaman na północny wschód od Gaziantep, natomiast decyzją władz tureckich zostali przekierowani do miejscowości Besni.

– Przejeżdżając przez to miasto zatrzymali nas lokalni mieszkańcy. Prosili o pomoc, bo na miejscu nie było żadnej ekipy ratunkowej – mówi Arkadiusz Gajda.

Po konsultacji z tureckimi służbami polska ekipa została w Besni aż do wylotu. Po dotarciu na miejsce ratownicy zostali podzieleni na 4 grupy: Alfa, Beta, Charlie i Delta. Natychmiast do pracy ruszyły dwie grupy, dwie kolejne zajęły się przygotowaniem bazy. Po 6-8 godzinach następowała rotacja grup. Strażacy zaopatrzeni byli na nawet 10 dni. Na wyposażeniu ekipy jest infrastruktura, w tym nawet stacja uzdatniania wody. Potrzebne było jedynie paliwo do agregatów.

Polska baza

– Pierwszą osobę udało się wyciągnąć z gruzów po trzech godzinach – relacjonuje Paweł Gajda.

Jak przebiegały akcje ratunkowe?

Na początek w teren wyjechała 4-osobowa ekipa tzw. recon (skrót od słowa recognize, czyli rozpoznanie). Do lokalizacji osób zaginionych w gruzowiskach służyły psy poszukiwawcze. Strażacy dysponowali również elektronicznym sprzętem tj. kamerami wziernikowymi, termowizyjnymi, geofonami, jednak to psy pełniły głową role w tym zadaniu. Kiedy udało się zlokalizować żywe osoby pod gruzami, do akcji wkraczali ratownicy z narzędziami do stabilizacji, przekuwania ścian i cięcia stali.

Źródło: twitter.com/ABartkowiak_PSP, fot. USAR Poland

– Kiedy mamy zlokalizowane miejsce przebywania osób zaczynamy działać kamerą wziernikową robiąc najpierw odwiert. Musimy być ostrożni, bowiem każde przebicie może spowodować zasypanie osoby poszkodowanej. Gdy już mamy pełne dane lokalizacyjne zaczynamy odgruzowywać – tłumaczy Arkadiusz Głowacki. – Tutaj dochodziło zagrożenie w postaci wstrząsów wtórnych. Przeżyliśmy ich kilka.

Wśród 12 uratowanych przez polską ekipę osób, większość była ranna. Mieli różnego rodzaju złamania, rany cięte, stłuczenia.

– Był też przypadek 29-latki, którą wydostaliśmy z gruzów, nie miała nawet zadrapania. Była jedynie w strasznym szoku – mówi pan Paweł. Arkadiusz Gajda dodaje, że trzęsienie ziemi zastało ją podczas snu. Spadający sufit zatrzymał się na stelażu łóżka. Kobieta spędziła w pułapce blisko 3 doby.

– Gdybyśmy jej nie wydostali zapewne umarłaby z wycieńczenia, braku wody i jedzenia. Jej wzrok i wyraz twarzy po uratowaniu to cała nasza nagroda – mówi Głowacki.

Polscy strażacy spędzili w Turcji ponad 8 dni. W tym czasie uratowali 12 osób. Sami nie odnieśli żadnych obrażeń i bezpiecznie wrócili do Polski. Pomocy medycznej wymagały psy ratunkowe, które na gruzowiskach kaleczyły łapy (pomimo „butów” ochronnych). W Turcji działało ponad 80 zagranicznych ekip ratunkowych.

– Każdy strażak, także taki jadący do akcji gaśniczej w Polsce jest narażony na utratę życia, także ukłon dla wszystkich strażaków, bo każdy jest bohaterem – powiedział na koniec pan Arek.

 

REKLAMA
Subskrybuj
Powiadom o
6 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments

To Husar czy Usar?

Chwała Druhom!

Chcialbym podziękować ekipie pogotowia energetycznego za naprawę lampy. Oświetlenie chodnika przyczyniło sie w poprawie bezpieczenstwa pieszych poruszających sie chodnikiem.
Chwała pracownikom elektrowni.

to nie byla awaria, tylko oszczednosci…

Dorzuć foto . Super!!
I w powiecie takie cuda się dzieją

Brawo.💪 ale czy bohater potrzebuje rozgłosu.??