Bożena Olszewska od dwóch lat stara się o socjalne mieszkanie. Urzędnicy nie potrafią jej pomóc. Przez głupie przepisy.
Pabianiczanka do rodzinnego miasta wróciła w 2008 roku. Przez 22 lata mieszkała w Ślesinie koło Konina.
– Syn namówił mnie do powrotu. Obiecał, że zamelduje mnie u siebie na ulicy Pięknej i będę mogła tam mieszkać – opowiada Olszewska.
Sprawy jednak zaczęły się komplikować. Syn nie interesował się losem matki, nie zamierzał jej też meldować w swoim mieszkaniu. W tym czasie kobieta miała poważny wypadek. Potrącił ją samochód. Doznała wstrząsu mózgu i urazu nogi, który spowodował niedrożność żył.
Pabianiczanka nie mogła mieszkać dłużej u syna. Wtedy z pomocą przyszedł jej przyjaciel. W kwietniu 2012 roku zameldował ją na pobyt tymczasowy w swoim mieszkaniu przy ul. Sienkiewicza. Wtedy też wystąpiła do Urzędu Miejskiego z prośbą o przyznanie lokalu socjalnego.
– Teraz mieszkamy w dwie osoby w 14 metrach kwadratowych – żali się Olszewska. – To jeden pokój z umywalką i sedesem obok siebie.
Kobieta została wpisana na długą listę oczekujących, bo spełniała wszystkie warunki:
- stałe zamieszkanie na terenie Gminy Miejskiej Pabianice
- posiadała niskie dochody
- nie była właścicielką mieszkania ani domu na terenie miasta w chwili obecnej ani przez ostatnie 10 lat
- nie posiadała zadłużenia wobec administracji w zajmowanym lokalu
Problem pojawił się w ostatnim punkcie. W listopadzie 2013 roku Bożena Olszewska została wykreślona z rejestru osób oczekujących na przydział lokalu. Dlaczego? Przyjaciel, który zameldował kobietę u siebie zrobił dług wobec administracji. Jest winny 1200 złotych. Gdyby się od niego wymeldowała, nie spełniałaby pierwszego warunku. I tak koło się zamyka.
12 kwietnia kończy się kobicie meldunek tymczasowy przy ulicy Sienkiewicza. Nie ma stałej pracy, więc nie jest w stanie nic wynająć.- Pójdę pod most albo skończę ze sobą – mówi zdesperowana pabianiczanka.
Przepisy zostały uchwalone przez Radę Miejską (Uchwała nr XXX/380/08) w czerwcu 2008 roku.
No i gdzie jesteście mieszkańcy?
Dlaczego nie protestujecie domagając się poprawy zarządzania miastem?
A w 2009 roku nie chcieliście pójść na referendum bo przecież prezydent dobrze zarządza miastem.