Strona główna Aktualności Zastępstwo, eksperyment i interwencja policji. Skrajne relacje po lekcji chemii

Zastępstwo, eksperyment i interwencja policji. Skrajne relacje po lekcji chemii

9
Zgłoszeniem na policję zakończyła się jedna z lekcji w Szkole Podstawowej nr 1 w Konstantynowie Łódzkim. Rodzice części uczniów z piątej klasy twierdzą, że podczas zajęć doszło do niekontrolowanego użycia roztworu amoniaku, w wyniku czego siedmioro dzieci trafiło do szkolnej pielęgniarki. Jeden z uczniów – już po powrocie do domu – miał potrzebować pomocy pogotowia. Sprawą zajmuje się policja, a szkoła stanowczo zaprzecza oskarżeniom.

Rodzice: skandaliczne zachowanie nauczycielki

Do klasy przyszła na zastępstwo nauczycielka chemii, która – jak relacjonują rodzice – chciała zainteresować piątoklasistów pokazem z roztworem amoniaku. Choć tego typu proste eksperymenty opisane są w podręcznikach i przy zachowaniu procedur nie są niebezpieczne, to stężone opary mogą powodować duszności, kaszel czy podrażnienia dróg oddechowych.

Według części rodziców podczas zajęć doszło do niekontrolowanego użycia substancji. Jeden z ojców twierdzi również, że nauczycielka „nie pozwoliła otworzyć okna” oraz „siłą przytrzymała głowę jego syna nad pojemnikiem z roztworem”.

Siedmioro dzieci miało zgłosić złe samopoczucie i trafić do pielęgniarki.

– Moją córkę bolała głowa i miała mdłości – dodaje mama jednej z uczennic w rozmowie z EPAinfo.

Rodzice zarzucają także szkolnej pielęgniarce, że zbagatelizowała sytuację i odesłała uczniów do klasy.

Policja prowadzi postępowanie

— Przyjęliśmy zgłoszenie i będziemy prowadzić postępowanie w kierunku art. 160 kodeksu karnego, dotyczącego narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu — informuje podkomisarz Agnieszka Jachimek, oficer prasowy pabianickiej policji.

Trzeba będzie przesłuchać wielu świadków, dlatego policja na razie nie podaje jeszcze konkretów. Wiadomo, że nauczycielka to doświadczony pedagog.

Szkoła: oskarżenia są nieprawdziwe

Dyrekcja szkoły opublikowała obszerne oświadczenie, w którym stanowczo odpiera zarzuty rodziców.

Z całą stanowczością oświadczam, że podczas zajęć z nauczycielem chemii nie miała miejsca jakakolwiek sytuacja, w której uczniowie byliby zmuszani – w sposób bezpośredni lub pośredni – do wąchania jakichkolwiek substancji chemicznych. Tym bardziej kłamliwe i całkowicie bezpodstawne jest twierdzenie, jakoby uczniowie byli zmuszani do wąchania siarkowodoru – napisał dyrektor.

Dyrekcja podkreśla, że: podczas zajęć żaden z uczniów nie zgłaszał dolegliwości, nauczyciel pracował zgodnie z procedurami, okno zostało otwarte przez prowadzącą lekcję, aby przewietrzyć salę, zajęcia odbywały się w nowoczesnym laboratorium w hali FunLab.

Po zakończeniu zajęć część uczniów zgłosiła się do pielęgniarki szkolnej, po czym zostali odebrani przez rodziców. Nie istniały jednak żadne przesłanki wskazujące na naruszenie bezpieczeństwa podczas lekcji ani nieprawidłowości w jej przebiegu.
Podkreślam, że bezpieczeństwo dzieci nie było w żadnym momencie zagrożone.

Sprawa może trafić do sądu

Rodzice zapowiadają dalsze kroki, a policja prowadzi postępowanie. Obie strony przedstawiają skrajnie różne wersje wydarzeń, dlatego niewykluczone, że ostateczne rozstrzygnięcie zapadnie dopiero w sądzie.

REKLAMA
Subskrybuj
Powiadom o
9 Komentarze
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

amoniak z etanolem ciężko pomylić

eksperyment przebiegł zgodnie z planem, pacjent nie żyje.

Hmm to amoniak czy siarkowodór?

To był roztwór amoniaku, ale na jakiejś relacji na FB była mowa o siarkowodorze i to dyrekcja dementuje.

Już nigdy żaden nauczyciel nie będzie robił żadnych eksperymentów przez takie akcje.
Będą dzieci siedzieć i rozwiązywać wzory, zamiast uczyć się żywej i ciekawej chemii.

W mojej szkole w Pabianickiej Trójce mieliśmy świetną salę chemiczną i NIGDY żaden ze sprzętów nie został tam użyty. Palniki przy każdej ławce tylko kurz zbierały.

Fajna nauczycielka przyszła, chciała zrobić coś nowego i już takie cyrki rodzice odwalili.

Nauczycielka paradoksalnie odwaliła dobrą robotę – dzieciaki tę lekcję chemii zapamiętają na całe życie

Z podstawówki pamiętam doświadczenia z paleniem benzyny i denaturatu w sali. Albo z robienia roztworu spirytusu rektyfikowanego. Akurat to ostatnie bylo najczesciej powtarzane. Nawet po szkole 🙂

Ale się pozmieniało. U mnie w szkole w klasie drugiej podstawówki nauczycielka kładła na pierwszej ławce i lała skakanką każdego, kto wypowiedział chociaż jedno słowo. Lała dziewczyny, chłopaków, każdy następny dostawał dwa razy wiecej. Jeden się zesrał, bo bał się zapytać, czy może iść do łazienki. To była patologia, wszyscy o tym wiedzieli, nauczycieli to nie obchodziło, a rodzice bali się zareagować. Minęło 40 lat i teraz w drugą stronę. Nauczyciel zrobi eksperyment i rodzicie będą kierować sprawę do sądu. Policja prowadzi dochodzenie, a nauczycielowi grozi 5 lat więzienia. musil uczniów do wąchania? Co z wami, ludzie? Jaja normalnie.

Last edited 6 godzin temu by uczeń

Niewykluczone, że dzieci po to poszły do pielęgniarki by urwać się z kolejnych lekcji. Ostatecznie tego czy ktoś ma złe samopoczucie nijak nie da się zweryfikować. A już to co twierdzi cytowany ojciec brzmi mało wiarygodnie. Ale skąd on to może wiedzieć? Ano dowiedział się od syna.