Zwarcie w instalacji elektrycznej było przyczyną pożaru, do jakiego doszło dzisiaj przy skrzyżowaniu ulic Bugaj i Grota Roweckiego. Kilkanaście minut przed godz. 12 zapalił się tam samochód. Na miejsce zostały skierowane dwa zastępy straży pożarnej.
Mężczyzna jechał dwudziestoletnim Renault Megane (na pabianickich numerach rejestracyjnych), z przyczepą, gdy zauważył, że auto zaczyna tracić obroty, a spod maski wydobywa się dym. Zatrzymał się, otworzył ją i widząc, co się dzieje chwycił za gaśnicę.
– Z pomocą przyszli mu inni kierowcy, toteż chwilę później pożar był właściwie ugaszony – poinformował dowódca akcji z komendy powiatowej PSP w Pabianicach. – Zniszczeniu uległa komora silnika, od wysokiej temperatury pękła też przednia szyba.
W trwających niespełna 20 minut działaniach brało udział ośmiu strażaków. Straty zostały oszacowane na 1000 zł. Kierowcy nic się nie stało.
REKLAMA
policja nawet nie sprawdziła dokumentów kierowcy, samochód był bez ważnego przeglądu, w samochodzie było też dziecko, które uciekało w popłochu, są na to świadkowie. Ten nieodpowiedzialny kierowca nie poniósł żadnych konsekwencji, brawo stróże prawa.