Strona główna Kroniki Pabianic Z buraczanego pola na olimpijskie areny

Z buraczanego pola na olimpijskie areny

4
Jadwiga Wajsówna urodziła się 30 stycznia 1912 roku w Pabianicach w rodzinie Artura Wajsa i Pauliny z d. Janowskiej. Zawodniczka „Sokoła” w Pabianicach, a następnie ościennych klubów sportowych. Na olimpiadzie w Los Angeles 1932 zdobyła brązowy medal w rzucie dyskiem. Na następnej olimpiadzie w Berlinie w 1936 została srebrną medalistką, a w Londynie w 1948 zajęła 4. miejsce.

Dzieciństwo na sportowo

Przyszła lekkoatletka już od najmłodszych lat interesowała się sportem, początkowo rywalizacja w różnego typu zawodach przebiegała w gronie licznego rodzeństwa Jadwigi, która miała czterech braci i siostrę. Jak sama wspominała: „…skakałam przez zagon buraków. Warunek był przy tym jeden: nie dotknąć nogami bujnych liści buraczanych. Zabawa ta nosiła wszelkie cechy współzawodnictwa; wyłaniała zwycięzców i pokonanych”. Gdy miała 8 lat rodzice zapisali ją do pabianickiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, gdzie przez wiele lat uprawiała gimnastykę. Przez całe dzieciństwo chętnie uczestniczyła we wszelkich aktywnościach takich jak gra w piłkę czy jazdę na łyżwach zimą po oblodzonych stawach.

Droga na olimpiadę

Wśród licznych dyscyplin które zajmowały Jadwigę Wajsównę szczególną pasją cieszył się u niej rzut dyskiem. Zainteresowanie tym sportem zrodziło się w 1928 roku, gdy po raz pierwszy usłyszała o Halinie Konopackiej – polskiej dyskobolce, która w tymże roku odniosła wspaniałe zwycięstwo na olimpiadzie w Amsterdamie.

Młoda lekkoatletka rozpoczęła treningi w rzucie dyskiem. W międzyczasie startowała
w zawodach w biegu na 60 metrów, skoku w dal i wzwyż, w których odnosiła sukcesy, które jeszcze bardziej dodawały jej pewności i chęci do dalszego rozwoju. Rozpoczęta przed laty gimnastyka nie odchodziła na plan dalszy u Jadwigi, przeciwnie – wraz z grupą występowała w tzw. obrazach przy muzyce, w Lutomiersku, w Łasku, a nawet w Warszawie.

 

Okres wczesnej młodości był dla Wajsówny czasem rzadszych treningów, ponieważ poświęcała dużo czasu i starań na edukacji w szkole handlowej Ostrowskiego w Łodzi przy ulicy Cegielnianej, gdzie posłali ją rodzice. Wiedząc ile wyrzeczeń kosztowało jej rodziców
by mogła się kształcić, jak sama wspominała: „Nie mogłam w związku z tym sprawić rodzicom zawodu. Uczyłam się też dużo, ale wobec tego trochę zaniedbałam treningi”.

Pierwszy sukces w rzucie dyskiem Jadwiga osiągnęła podczas mistrzostw lekkoatletycznych okręgu łódzkiego. Jak wspominała, stres związany z tak liczną widownią był dla niej wtedy ogłuszający:

Stałam jak ogłuszona. Ocknęłam się dopiero na dźwięk swojego nazwiska.A więc moja kolej. Jeszcze raz spojrzałam trwożnie na trybunę. I wtedy usłyszałam wyraźnie, ze ktoś z widzów zawołał: – Jadźka trzymaj się! Zwróciłam oczy w kierunku, z którego dobiegło wołanie. Nie mogłam rozróżnić twarzy, ale domyślałam się, że tam siedzą pabianiczanie. Zacisnęłam zęby i pomyślałam: Nie sprawię im zawodu. Ruchy moje nabrały pewności. Zrezygnowałam z naśladowania Kobielskiej. Postanowiłam rzucać „po swojemu”. Pozycją wyjściową był głęboki przysiad. Obracając się wokół osi wychodziłam stopniowo z przysiadu i pięłam się coraz wyżej. Obrót mój był przy tym niesłychanie szybki. Dysk wyrzucałam z dużą siłą. Dodam tu nawiasem, ze tego „swojego’” stylu, a raczej jak ocenili niektórzy fachowcy, braku stylu, nie wyzbyłam się do końca kariery sportowej. Już po wojnie mówiono mi, że gdybym rzucała stylem Dumbadze, osiągnęłabym przy swojej szybkości i sile wyrzutu dużo lepsze wyniki

Zawody te Jadwiga Wajsówna wygrała rzucając dyskiem na ponad 32 m.

15 maja 1932 roku na lokalnych zawodach w Pabianicach, nieoczekiwanie, nawet dla siebie, Wajsówna ustanowiła nowy rekord świata w rzucie dyskiem, będąc również pierwszą kobietą, która przekroczyła 40 metrów. W tym samym roku jeszcze dwukrotnie pobiła ten rekord.

1932 – Olimpiada w Los Angeles

Wyjazd na olimpiadę do Ameryki był wielkim przeżyciem dla naszej lekkoatletki, jak również same zawody.

„Stadion mieścił 120 tysięcy widzów. Wszystkie miejsca były zajęte. Jeszcze nigdy w życiu nie widziałam takich tłumów. Stawiając krok za krokiem, myślałam ze strachem, jak będę rzucać dyskiem wobec tak ogromnych trybun i tylu widzów”.

Jadwiga Wajsówna wspominała, jak z przerażeniem stanęła z dyskiem znacznie różniącym się od tego, z którym miała okazję do tej pory ćwiczyć. Krótki czas na przygotowanie i przyzwyczajenie się do nowego sprzętu powodował niepokój u lekkoatletki, jednak z pewnością siebie stanęła w końcu w kole i oddała swój pierwszy rzut, który pozwolił jej zakwalifikować się do finału. Ostatecznie sędziowie ogłosili wyniki: pierwsza – Coppeland (USA) – 40,38 m, druga – Osbrun (USA), trzecia Wajsówna (Polska) – 38, 74 m. Polka zdobyła brązowy medal olimpijski. Radości jednak nie było, Jadwiga wiedziała bowiem, że stać ją na więcej. Po powrocie do domu panował w domu Wajsów spory ruch, o którym tak wspominała Jadwiga:

W domu powstał trudny do opisania ruch. Całe mieszkanie było zasypane kwiatami. Matka mówiła, że zabrakło garnków by wstawić wszystkie bukiety. Odpoczywałam. Poczta przynosiła codziennie trzydzieści, czterdzieści listów. Były to przeważnie zaproszenia na zawody propagandowe, a zdarzały się i takie, których autorzy … oświadczali się o moją rękę, przysyłali swoje fotografie i podawali wysokość zarobków.

1936 – Olimpiada w Berlinie

Rok przed olimpiadą Wajsówna wspominała jak wielki kryzys nadal odciskał piętno na sytuacji materialnej wielu rodzin, również Wajsów. Jadwiga musiała część swojego czasu poświęcać na pracy zarobkowej i pomocy przy domu:
„Na zimę robiliśmy zapas trzech – czterech ton węgla. Zsypać tyle opału do piwnicy – to robota nieco cięższa od rzucania dyskiem. A jednak wykonałam ją bez niczyjej pomocy. Byłam czarna jak kominiarz, ale zadowolona ze swego dzieła. Najlepszą jednak zaprawę stanowiło pranie bielizny. Rodzina była liczna, a pieniędzy mało. Musiałam sama oprać wszystkich”.
Na igrzyska olimpijskie w Berlinie spośród kobiet zakwalifikowały się jedynie trzy zawodniczki: Kwaśniewska, Walasiewiczówna i Wajsówna. Berlin wywarł dość ponure wrażenie na lekkoatletce:
„Z każdego okna wykwitała czerwona flaga ze swastyką. Wówczas znak ten nie kojarzył się nam wprawdzie jeszcze z obozami koncentracyjnymi i innymi okropnościami, ale wywoływał jakieś dziwne przygnębienie, podobnie jak ulice miasta, wypełnione umundurowanymi hitlerowcami. My, Polacy, otoczeni byliśmy zimna grzecznością, za którą kryła się wrogość”.
Gdy rozpoczęły się zawody, Wajsówna była przygotowana. Jej pierwszy rzut okazał
się oszałamiający – 44 metry. Tym rzutem pobiła ona zarówno swój własny rekord jak i rekord olimpijski. Radość jednak nie trwała długo. Następna zawodniczka, Niemka Mauermayer rzuciła na odległość 47,63 m, bijąc przed chwilą ustanowiony przez Polkę rekord. W kolejnych rzutach Jadwiga jest lepsza od swojej najgroźniejszej rywalki, najdalej rzucając na odległość 46,22 m. Polka tymi rzutami zdobyła srebrny medal, dyplom i wieniec laurowy.

Jadwiga Wajsówna odnosiła zwycięstwa również w innych zawodach, do najważniejszych należy wymienić złoto na Światowych Igrzyskach Kobiet w Londynie w 1934 roku oraz brąz w Mistrzostwach Europy w Oslo w 1946. Po raz ostatni startuje na Igrzyskach Olimpijskich w 1948 roku gdzie zajmuje 4. miejsce. W następnych latach zostaje trenerem lekkoatletyki w klubach w Łodzi i Pabianicach oraz poświęca się pracy na rzecz dzieci w Towarzystwie Przyjaciół Dzieci w Pabianicach jako opiekun dzieci porzuconych. Zakłada też Koło Dzieci Specjalnej Troski, gdzie również aktywnie działa za co zostaje uhonorowana w 1984 roku. Zmarła 1 lutego 1990 roku w Pabianicach, gdzie została pochowana.

Tekst: Marcin Dziuba

Bibliografia:
J. Waysówna, Z dyskiem przez świat, Warszawa 1954.
https://www.facebook.com/TMDPab/photos/a.754785138058327/1174407762762727/?type=3&theater (Dostęp 21.06.2020)
https://um.pabianice.pl/artykul/110/130/waysowna (Dostęp 21.06.2020)
https://www.olimpijski.pl/pl/bio/2218,ways-wajs-gretkiewiczowa-marcinkiewiczowa-jadwiga.html (Dostęp 21.06.2020)

REKLAMA
Subskrybuj
Powiadom o
4 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments

Więcej takich życiorysów ludzi pochodzących z Pabianic lub okolic którzy rozsławiali i rozsławiają miasto, oraz opisów wydarzeń historycznych dzięki którym ludzie będą lepiej znać historię swojego miasta i będą z niej dumni, a nie tylko opis wypadków i polityki.

Pełen szacunek dla Pani Wajsówny. Z sukcesów poprzednich pokoleń powinniśmy czerpać motywację do osiągania sukcesów w przyszłości. Nie poprzestawajmy jednak na zachwycie nad osiągnięciami sprzed 88 lat. Egzekwujmy od władz postęp w dziedzinie rozwoju ogólnie pojętego i ogólnie dostępnego sportu dla dzieci i młodzieży. Pod tym względem jesteśmy w zaścianku Polski i w ogonie Europy. Władze miasta i powiatu mają dostęp do ogromnych pieniędzy z dotacji krajowych i unijnych ale nie robią nic aby zbudować ogólnodostępną infrastrukturę sportową. Prawie 70.000 miasto w sercu Europy nie ma porządnego krytego basenu, brak jest ogólnodostępnych boisk i stadionu lekkoatletycznego. Jedyna oferta rekreacyjna to… Czytaj więcej »

nieudolną to mało powiedziane tam niby poszły na to miliony i ja sie pytam na co??? bo nie widać…

Miałem przyjemność osobiście poznać p. Jadwigę. Była wspaniałą kobietą a jej opowieści słuchało się z wielką przyjemnością.