Strona główna Styl życia Ludzie Wolontariusz – najlepszy przyjaciel psa

Wolontariusz – najlepszy przyjaciel psa

0
Liliana Jędrczak z córką Amelią

Do pabianickiego schroniska dla zwierząt systematycznie przyjeżdża grupa ludzi, którzy swój wolny czas poświęcają czworonogom. To wolontariusze fundacji „Kundel Bury”. Gdyby nie oni, psiaki praktycznie nie opuszczałaby boksów, gdzie na co dzień są zamknięte. 

Przytulisko docenia tę formę pomocy, gdyż jego pracownikom brakuje czasu, by wyprowadzać podopiecznych na spacery. Dzieje się to właśnie dzięki wolontariuszom. W każdą sobotę zjawia się ich tutaj od kilku do kilkunastu. Czworonogów jest ponad siedemdziesiąt.

– Wielu z nas ma swoich ulubieńców, ale staramy się, by psiaki były zabierane na spacery przez różne osoby. Każdy trwa co najmniej pół godziny. Co zrozumiałe, im jest nas więcej, tym lepiej, bo wtedy można poświęcić psiakom więcej czasu – wyjaśnia kierująca fundacją Magdalena Piechowska.
Wolontariusze są w różnym wieku, na co dzień uczą się lub pracują. Łączy ich miłość do zwierząt.

Joanna Twardowska

– Zwykle spędzam tutaj 3 – 4 godziny – mówi Joanna Twardowska, pabianicka koszykarka, związana z przytuliskiem od trzech miesięcy. – To dla mnie czas, kiedy mogę odpocząć, zresetować się. Ale przede wszystkim jako osobie lubiącej zwierzęta ich krzywda leży mi na sercu. Psy to wyczuwają, dając mi tak naprawdę więcej niż ja im.

Rodzinny wolontariat reprezentują Liliana Jędrczak i jej 11-letnia córka Amelia, posiadaczki… kota. Do schroniska przyjeżdżają od około dwóch lat.
– Ze względu na tryb życia, nie możemy sobie pozwolić, by w domu był pies. Ale kochamy psy i staramy się być tutaj co sobotę – mówi pani Liliana, nauczycielka w Szkole Podstawowej nr 17. – Każda wizyta jest lekcją empatii, one nas jej uczą. Zabieramy przecież na spacer nie tylko młode i zdrowe, ale też te starsze i schorowane.

Aleksandrze Grzędzie trudno sobie wyobrazić sobotę bez wizyty w schronisku. O fundacji dowiedziała się z facebooka. A napisała do niej z potrzeby serca.
– Czekam niecierpliwie na wizytę cały tydzień i jestem tutaj nawet gdy pada deszcz – mówi Ola. – W domu też mam psa. I wygląda na to, że dołączy do niego kolejny.
O fundacji „Kundel Bury” ciepło wypowiadają się pracownicy przytuliska, którzy przyznają, że nie są w stanie poświęcić każdemu psu tyle uwagi, ile by należało.

– Czasami wolontariusze zgłaszają nam uwagi co do stanu zdrowia naszych podopiecznych. Nie zawsze współpraca układa się wzorowo. Ale jesteśmy im niezmiernie wdzięczni za to, co robią – mówi Bożena Pluta. – Nie tak dawno jedna z dziewcząt spacerowała z psami w deszczu. Gdy miała już zupełnie przemoczone buty, owinęła nogi reklamówkami i… zabrała na spacer kolejne psy. To chyba najlepiej pokazuje zaangażowanie wolontariuszy.
REKLAMA
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments