Strona główna Sport Piłka ręczna Słabszych już nie będzie (ZDJĘCIA)

Słabszych już nie będzie (ZDJĘCIA)

0

Przedostatni w tabeli Pabiks przegrał u siebie z ostatnim w tabeli AZS AWF Warszawa. Przed tym spotkaniem obie drużyny nie zaznały w tym sezonie smaku zdobytych punktów.

SPR Pabiks Pabianice – AZS AWF Warszawa 27:28 (13:14)

Mecz od bramki rozpoczęli przyjezdni, a dokładniej Karol Motyl. W 3. min mocnym rzutem od poprzeczki odpowiedział Jakub Walocha i było 1:1. Ten sam zawodnik dwie minuty później sfaulował rywala za co otrzymał karę dwóch minut, a rywale rzut karny. Piłka po rzucie „w kozioł” Kamila Lewandowskiego odbiła się od parkietu i zatrzymała na poprzeczce, wciąż był remis. Po chwili potężnym rzutem Pabiks na prowadzenie wyprowadził Adrian Nowicki.

Rywale nie odpuszczali doprowadzając do remisu, ale pabianiczanie stale wychodzili na prowadzenie. Na 3:2 w 7. min ładną „wkrętką” trafił Marcin Trojanowski, a na 4:3 w 10. min ten sam zawodnik dobijając obroniony strzał Bartosza Gościłowicza

Wtedy nastąpił okres błędów Pabiksu i po 3 bramkach z rzędu AZS-u w 12. min zrobiło się 4:6. Gospodarze na tę serię odpowiedzieli z kolei 4 golami z rzędu i w 19. min to pabianiczanie prowadzili 8:6. Szczególnej urody były bramki: w samo okienko na 6:6 oraz lob na 7:6, obie autorstwa Trojanowskiego.

Bramek byłoby jeszcze więcej gdyby nie kapitalna postawa Bartosza Trońskiego w bramce gości. To dzięki jego interwencjom rywalom udało się doprowadzić do remisów po 8 w 21. i po 9 w 22. min. Słabo prezentowała się zaś obrona Pabiksu. Rywale dosłownie wszystkie bramki zdobywali rzutami z środka w zasadzie nie używając skrzydeł.

W 23. min przyjezdni wyszli po raz trzeci w tym meczu na prowadzenie (10:9) i jak się okazało nie oddali go już do końca meczu. Dzięki skutecznym rzutom w końcówce pierwszej odsłony odskoczyli już na 14:10, a mogło być nawet wyżej. W międzyczasie bowiem Mateusz Oklejak obronił rzut karny, a raz uratowała go poprzeczka. Celne rzuty dwukrotnie Gościłowicza i raz Trojanowskiego zniwelowały jednak straty tuż przed syreną końcową pierwszej połowy, którą ostatecznie 14:13 wygrał AZS.

Po przerwie zaczęło się od obronionego rzutu Trojanowskiego przez Filipa Wiejka, który wszedł do bramki w drugiej połowie i jak się okazało bronił nie gorzej niż jego poprzednik. Pierwsi ponownie do siatki trafili goście za sprawą Pawła Kwiatkowskiego. Po chwili obok bramki rzucał Łukasz Pielesiak. Na szczęście także Mateusz Oklejak trzykrotnie powstrzymał rywali, a raz sam próbował wykorzystać wysuniętą pozycję swojego vis a vis, ale piłka poszybowała nad bramką.

W 40. min rywale odskoczyli na 19:15 wykorzystując, że na ławce kar znajdowali się Sobolak i Gościłowicz. Wtedy sygnał do odrabiania strat dał Oklejak broniąc „wkrętkę” jednego z rywali. W 42. min na 17:19 trafił Trojanowski, a przy 17:20 rzut karny wykonywany przez Gościłowicza obronił trzeci golkiper AZS-u – Oliwier Dobrzyński.

Pabiks próbował gonić wynik, ale rywale utrzymali dwubramkowe prowadzenie, a w 47. min po faulu Daniela Zajączkowskiego wykorzystali rzut karny odskakując na trzy bramki (19:22). W 50. min nadzieję dał Trojanowski trafiając na 22:23, a kilkanaście sekund później piłkę rywalom w ataku odebrał Gościłowicz i sam pomknął na bramkę doprowadzając do remisu.

Wkrótce błąd w ataku popełnił także Pabiks, co wykorzystali rywale, a swój show w bramce kontynuował Wiejek. Przy stanie 23:24 obronił rzut Pielesiaka, a przy stanie 24:24 poradził sobie zarówno z rzutem Trojanowskiego, jak i dobitą Walochy. Nie do zatrzymania przez obrońców Pabiksu był natomiast Paweł Kwiatkowski. Na domiar złego w 56. min niepotrzebnym faulem popisał się Sobolak i goście z zimną krwią wykorzystali rzut karny wychodząc na prowadzenie 26:25. W tej części meczu akcja przenosiła się jednak z bramki pod bramkę i w 58. min po indywidualnej akcji wyrównał Gościłowicz. Zaraz gościom prowadzenie 27:26 dał Motyl, a wyrównał Nowicki.

Na półtorej minuty przed końcem meczu przy stanie remisowym kapitalną interwencją popisał się Oklejak, a w doskonałej sytuacji przestrzelił Trojanowski. Po chwili rywale wyszli na prowadzenie. 39 sekund przed końcem meczu AZS AWF prowadził i był w posiadaniu piłki. Wtedy trener Adam Jędraszczyk poprosił o czas. Rozkojarzyło to rywali, którzy zbyt długo rozgrywali piłkę bez rzutu tracąc ją na rzecz Pabiksu. Do końca spotkania pozostawało 11 sekund i tym razem o czas poprosił trener Paweł Olewniczak.

To nie był jeszcze koniec emocji. Te największe dopiero miały nadejść. Na 3 sekundy przed końcem meczu Pabiks miał wykonywać rzut wolny, ale Adam Królak nie chciał oddać leżącej za bramką piłki Bartoszowi Gościłowiczowi. W wyniku przepychanek obaj zawodnicy obejrzeli czerwone kartki. Po długich rozmowach trenera Jędraszczyka z sędziami zdecydowano się cofnąć zegar, który zatrzymał się na dwóch dziesiątych sekundy przed końcem meczu, o dodatkowe 3 sekundy. Dzięki temu Pabiks nie musiał oddawać bezpośredniego rzutu, ale mógł rozegrać decydująca akcję. Mimo dobrze rozegranego rzutu wolnego Dobrzyński zdołał obronić rzut Trojanowskiego i warszawianie wbiegli na parkiet z rękoma uniesionymi w geście triumfu. To oni odnieśli pierwsze zwycięstwo w sezonie.

Pabiks: Oklejak, Forc – Trojanowski 10, Gościłowicz 6, Pielesiak 5, Nowicki 3, Stawicki 2, Walocha 1, Ł. Pietrzykowski, Orliński, Sobolak, Bagiński, Zajączkowski.

AZS AWF: Dobrzyński, Troński, Wiejek – Kwiatkowski 7, Haliński 6, Lewandowski 4, Matablewski, Niemiec, V. Olewniczak, Motyl, Królak po 2, Miecznikowski 1, Bratkowski, Ciechomski, Kosmala.

REKLAMA
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments