Strona główna Styl życia „Mój aparat kocha spontaniczność”

„Mój aparat kocha spontaniczność”

0
„Swoje” rodziny pokazuje w sposób naturalny i pełen miłości. Uwielbia pracę z dziećmi, bo to właśnie od nich zależy efekt końcowy sesji zdjęciowej. O sztuce fotografii i uczuciach z perspektywy obiektywu, opowiada Marta Serafin, właścicielka marki Bez Kliszy. Fotografka, która pozwala każdemu zobaczyć się pięknie.

 – Mój teść był pasjonatem fotografii. Miał w sobie tę wrażliwość, która pozwalała mu patrzeć na rzeczywistość inaczej. Głębiej. Zostały po nim piękne zdjęcia i aparaty – wspomina Marta Serafin. – Mąż postanowił kontynuować pasję taty, choć ostatecznie to w moje ręce oddał aparat. Może to kobiece oko i babskie poczucie estetyki sprawiło, że moje zdjęcia były znacznie lepsze niż fotografie męża. Zaczęłam czytać, podpatrywać, uczyć się od mistrzów tego fachu i trenować na mojej rodzinie. Widziałam, że idzie mi coraz lepiej. Dlatego postanowiłam sprawdzić się poza bezpiecznymi murami własnego domu.

Pierwszą sesję pani Marta wykonała dla koleżanki spodziewającej się dziecka. Brzuszkowe zdjęcia miały być nie tylko pamiątką dla przyszłej mamy, ale i sprawdzianem odkrytych umiejętności fotograficznych. Efekty przerosły oczekiwania obu pań na tyle, że koleżanki spotkały się ponownie, tym razem w towarzystwie maleńkiego modela.

– To była ta iskra, która mnie napędziła. Nie tak dawno robiłam zdjęcia temu maleństwu ukrytemu wewnątrz brzucha mamy, podczas gdy po kilu tygodniach mogłam uwiecznić na zdjęciach jego pierwsze chwile na tym świecie – wspomina Marta Serafin.

Tak zrodziła się miłość do domowych sesji rodzinnych. Naturalnych. Niepozowanych. Przepełnionych miłością i śmiechem.

– Każda rodzina najlepiej i najbezpieczniej czuje się we własnym otoczeniu. Najczęściej takim miejscem jest dom. Własna kanapa. Rodzinny stół, przy którym jemy wspólne posiłki, gramy w planszówki, przyjmujemy gości. Tu jesteśmy naprawdę szczęśliwi i naturalni. W naszej codziennej rzeczywistości. Nie na tle sztucznych inscenizacji. Nie przy cudzych gadżetach i misiach, które nie należą do naszych dzieci. Dlatego właśnie najpiękniejsze sesje to te, na których nie musimy pozować. To ja jestem od tego, by uchwycić w moich rodzinach to, czego oni sami nie są w stanie dostrzec w sobie. Nie potrzebuję do tego specjalnej scenografii.

Jak przyznaje pabianiczanka, podczas rodzinnych sesji zdjęciowych najważniejszą rolę odgrywają dzieci. To właśnie im poświęca najwięcej czasu i uwagi, często zdobywając ich sympatię od pierwszych, wspólnych chwil.

– Z dziećmi zaprzyjaźniam się od razu, a nie przynoszę na sesje cukierków – śmieje się pani Marta. – Zawsze pierwsze minuty poświęcam dzieciakom. Mówię po co przyszłam, co będziemy robić, pytam o ich sprawy i zainteresowania. Podczas sesji to dzieci wyznaczają nam rytm pracy. To ja muszę nadążać za nimi, nie one za mną. Trzeba akurat coś przekąsić? Robimy przerwę na kanapkę. Chwila na zabawę ulubionym autkiem? Proszę bardzo. Ja to wszystko doskonale rozumiem, a rodzice bardzo doceniają takie podejście. Nierzadko podczas takich przerw wychodzą piękne zdjęcia, gdy zarówno maluchy, jak i rodzice nie wiedzą, że są fotografowani. Gdy mama z uśmiechem podaje dziecku jedzenie lub gdy rodzice z miłością w oczach obserwują bawiące się pociechy – mówi Marta Serafin. – Często mam też z dziećmi swoje małe sekrety. Umawiamy się na hasło, które gdy padnie, uruchamia atak uścisków i całusów na rodziców. To zawsze działa. Zaskoczenie mamy i taty, a przede wszystkim radość dzieci jest przepiękna. Mój aparat bardzo lubi taką spontaniczność.

Jak najlepiej przygotować dzieci do zbliżającej się sesji?

– Najlepiej w ogóle. Nie zapowiadajmy przez tydzień, że w sobotę trzeba być grzecznym i ładnie się uśmiechać, bo przyjdzie pani fotograf. Albo, że to taki bardzo ważny dzień. Absolutnie. Pani fotograf to miła babka, która przyjdzie zrobić nam fajne zdjęcia.

Jak podkreśla mieszkanka Pabianic, nie ma znaczenia, w jakim wnętrzu będzie fotografować. Zanim przyjedzie do swoich klientów z całym arsenałem sprzętu i oświetleniem, poprosi, by wysłano jej kilka zdjęć domu, mieszkania, pokojów, w których odbywać będzie się sesja.

– Dzięki temu jestem wstanie odpowiednio się przygotować. Zaplanować, jak ustawić lampy, jak wykorzystać naturalne światło. Proszę też moje rodziny, by specjalnie nie przygotowywały mieszkania do sesji. Chowanie rodzinnych pamiątek, czy wszystkich poduszek z kanapy, które zawsze towarzyszą im w codziennym życiu, nie ma sensu. Tacy właśnie jesteśmy, tak właśnie czujemy się najlepiej. Tak właśnie układamy się na kanapie do rodzinnego oglądania bajek. Jedyne o czym warto pamiętać to detale, które mogą nam zaburzać zdjęcie i których oglądać nie chcemy, jak np. kable, czy suszarka z praniem. Zawsze też omawiam z rodziną ubiór. Oczywiście nie chodzi o kupowanie specjalnych strojów, z reguły każdy ma to, co potrzeba w szafie. Ale jest parę szczegółów, które mają znaczenia przy ostatecznym efekcie zdjęć.

Sesje rodzinne, domowe, lifestyle, to nie jedyna dziedzina fotografii, jaką zajmuje się Marta Serafin. To także sesje narzeczeńskie, reportaże z chrzcin, fotografia ślubna, sesje plenerowe. Bez względu na to z jakiej okazji pabianiczanka zostanie poproszona o współpracę, na jej zdjęciach najważniejsze są emocje i ludzie.

– Zdarza się, że klienci są mocno skrępowani podczas sesji. Zwłaszcza, gdy nie do końca dobrze czują się we własnej skórze. To nie ma żadnego znaczenia, czy moi modele noszą rozmiar 34, 40 czy 44. To ja jestem od tego, by pokazać ich tak, by zobaczyli w sobie piękno. By zachwyciło je własne, zakochane spojrzenie. By zobaczyli, jaka bije od nich miłość, gdy się przytulają. U mnie nikt nie musi umieć pozować. W trakcie sesji pomagam korzystnie się ustawić i prowadzę modeli przez każdy etap spotkania. Większość póz wychodzi spontanicznie i naturalnie. – mówi fotografka. – Bardzo żałuję, że obecna sytuacja wyeliminowała wesela. Mam nadzieję, że to się niedługo zmieni, bo śluby i wesela, to coś, co uwielbiam. Przeżywam te wyjątkowe chwile wraz z moimi parami. Wzruszają mnie ich emocje. Ale ja mam ten komfort, że nie przeżywam jednocześnie tego stresu, który im towarzyszy. Dzięki temu jestem w stanie zobaczyć więcej i pokazać na zdjęciach to, co mogło im umknąć w dniu ślubu.

Jedną z odważniejszych sesji zdjęciowych, jaką wykonała Marta Serafin, była sesja buduarowa, z dojrzałą kobietą w roli głównej. Takie zlecenie pani fotograf przyjęła zaraz na początku swojej zawodowej przygody z aparatem.

– Podczas tego spotkania obie przełamywałyśmy nasze bariery. Modelka barierę wstydu, samooceny, kobiecości, a ja umiejętności technicznych, od światła po pracę z modelką w tego typu sesji. To ogromnie ważne doświadczenie, bo zdecydowanie pokazało mi, jak moje nastawienie i kontakt z klientem buduje pewność siebie i wyzwala emocje w modelach.

Mara Serafin i jej marka Bez Kliszy na lokalnym rynku fotograficznym są już od kilku lat. Na przestrzeni tego czasu fotografce zaufało wiele rodzin, zarówno podczas sesji zaręczynowych, ślubnych, jak i rodzinnych. Zlecenia fotograficzne realizuje na terenie województwa łódzkiego. Jak przyznaje, to właśnie klienci pozwalają jej spełniać zawodowe marzenia.

– Cały czas się szkolę i doskonalę zarówno w technicznej, rzemieślniczej stronie fotografii, ale również w artystycznym, emocjonalnym jej aspekcie. Biorę udział w warsztatach, dużo czytam, śledzę w internecie mistrzów tej dziedziny z Polski i świata. Po każdej sesji widzę, że moje zdjęcia są lepsze, coraz bardziej dopracowane. To właśnie dla moich par, moich zdjęciowych rodzin chcę się rozwijać. I dla takich smsów: jak Ty nas pięknie zobaczyłaś!

 

Bez Kliszy – Marta Serafin

kontakt: tel. 792 870 929

email: marta@bezkliszy.com.pl

Zdjęcia Marty Serafin dostępne są na fanpage’u Bez Kliszy, instagramie oraz na stronie internetowej.

REKLAMA
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments