Włókniarz Pabianice w ramach ósmej kolejki klasy okręgowej podejmował u siebie ekipę Sarnowa. Tak trudnej przeprawy i konieczności odrabiania strat w starciu z trzynastą ekipą ligi chyba nikt się jednak nie spodziewał.

Włókniarz Pabianice – LKS Sarnów 5:3 (1:2)

Gospodarze mogli objąć prowadzenie bardzo szybko. Na nieszczęście dla nich jeden z pabianiczan nie zdołał sięgnąć zagranej do niego futbolówki i tę pewnie chwycił bramkarz przyjezdnych. Zieloni początkowo próbowali wysokiego pressingu na połowie rywali, ale na niewiele się to zdawało. Pierwszą składną akcję przeprowadził też Sarnów, ale obrońca Włókniarza poradził sobie na skrzydle z przeciwnikiem i ostatecznie zagrożenie zostało zażegnane.

Niestety dla fanów zgromadzonych na trybunach, w 12. minucie spotkania po rzucie rożnym jeden z defensorów zielonych dotknął piłki ręką i sędzia był zmuszony podyktować rzut karny. Adrian Nowacki został kompletnie zmylony przez strzelca i na tablicy mieliśmy 0:1. W 21. minucie gospodarze powinni wyrównać, ale do zagranej przez Niżnikowskiego wzdłuż bramki futbolówki nie zdążył zamykający akcję Grzegorz Gorący.

Zawodnik Sarnowa nie wykonał tego karnego perfekcyjnie, ale tym razem Nowacki musiał skapitulować

W 26. minucie goście dali zielonym kolejne ostrzeżenie oddając strzał, po którym piłka trafiła w boczną siatkę. Cztery minuty później po rzucie rożnym byli już za to bezbłędni i jeden z ich graczy z główki podwyższył wynik na 0:2. Pabianiczanie od razu zabrali się do gry i w 32. minucie Grzegorz Gorący zdobył bramkę kontaktową. Znakomicie wykorzystał on dośrodkowanie z lewego skrzydła i po strzale głową piłka wpadła do siatki tuż obok dalszego słupka.

To uderzenie Gorącego dało Włókniarzowi pierwszego gola w tym spotkaniu

Gospodarze chcieli pójść za ciosem i piłkę z bramki zamierzał zabrał Niżnikowski. Bramkarz przyjezdnych nie chciał jednak oddać futbolówki i doszło do starcia między oboma piłkarzami. W całe zamieszanie włączyli się inni gracze obu ekip i w pewnym momencie grającemu trenerowi Sarnowa puściły nerwy. Zaatakował on jednego z graczy zielonych, za co arbiter spotkania pokazał mu czerwoną kartkę i odesłał go do szatni.

Trener przyjezdnych nie dał swoim graczom dobrego przykładu, osłabiając przy tym zespół

Zieloni grając w przewadze od razu zaczęli atakować śmielej. Niżnikowski spróbował oddać strzał z dystansu, ale piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Później znalazł się on sam na sam z bramkarzem rywali, ale z pojedynku tego zwycięsko wyszedł rywal i jedyną korzyścią dla pabianiczan był rzut rożny. W 40. minucie gorąco w polu karnym Sarnowa zrobiło się po stałym fragmencie gry, ale i tym razem nie udało się wepchnąć futbolówki do bramki. W ostatniej minucie pierwszej połowy Gorący posłał dobre dośrodkowanie na głowę Sebastiana Dreslera, ale jego główka okazała się nieskuteczna.

Jasne było, że pabianiczanie po zmianie stron będą zdeterminowani, aby odmienić losy tego spotkania. Ułatwić miał im to fakt gry w przewadze. Niespodziewanie, w 55. minucie spotkania obrona zielonych zaspała i to przeciwnicy podwyższyli wynik na 1:3. Plan zdobycia trzech punktów bardzo się w tym momencie skomplikował. Rywale cofnęli się na swoją połowę, a w atakach zielonych brakowało pomysłu i przede wszystkim dokładności. W 66. minucie wydawało się, że Dresler zdobędzie bramkę kontaktową, ale piłkę spod jego nóg wybił bramkarz Sarnowa. Pabianiczanie domagali się rzutu karnego, ale arbiter pozostał głuchy na te prośby.

Po tym wejściu na murawie zrobiło się głośno od krzyków

W końcu, w 75. minucie spotkania Sebastian Dresler wykorzystał dobry wyrzut z autu Gajewskiego i dał gospodarzom tak bardzo potrzebnego gola. Na boisku nie przestało być jednak nerwowo. W 82. minucie żółtą kartką ukarany został golkiper Sarnowa za kwestionowanie decyzji sędziego i wybicie futbolówki. W 86. minucie Dresler był bliski strzelenia swojej drugiej bramki tego dnia. Dobrze jednak w akcji sam na sam spisał się bramkarz rywali. Traf chciał, że piłka trafiła po chwili pod nogi Artura Sobytkowskiego i ten mając pustą bramkę przed sobą doprowadził do remisu 3:3.

Sobytkowski zdobył w tej sytuacji gola na wagę punktu, ale Włókniarz chciał tego dnia ugrać więcej

Minuty mijały, przewaga pabianiczan rosła i w końcu jeden z pomocników posłał prostopadłe podanie do Tomasza Niżnikowskiego. Ten stanął oko w oko z bramkarzem i tym razem zrobił co do niego należało. Piłka zatrzepotała w siatce i cały zespół wpadł w euforię, a sam strzelec utonął po chwili w ramionach swoich kolegów.

Tak gospodarze cieszyli się z bramki na 4:3

W tym momencie wiara graczy z Sarnowa niemal zupełnie upadła. Włókniarz starał się za to grać piłką daleko od swojego pola karnego, żeby nie stracić głupio wywalczonego prowadzenia. W doliczonym czasie gry indywidualną akcją popisał się jeszcze Łukasz Serafinowicz, który strzałem w kierunku dalszego słupka ustanowił wynik spotkania na 5:3.

Zaraz po zdobyciu gola na 5:3 arbiter spotkania zagwizdał po raz ostatni

Dzięki wygranej zieloni zajmują 4. miejsce w tabeli z dorobkiem 17. punktów na koncie. Swoją pogonią za wynikiem przedłużyli też trwającą już w sumie siedem spotkań serię bez porażki. Pokonani zeszli oni z boiska tylko w meczu pierwszej kolejki rozgrywanym w Dłutowie.

Kolejny mecz ligowy Włókniarz zagra na wyjeździe w następną sobotę o godzinie 16:30 z GKS-em Ksawerów. Stawką będzie prym w powiecie, ale cenne będą także punkty, bowiem obie drużyny sąsiadują ze sobą w tabeli.

Bramki dla Włókniarza: 32. Grzegorz Gorący (1:2), 75. Sebastian Dresler (2:3), 86. Artur Sobytkowski (3:3), 90. Tomasz Niżnikowski (4:3), 93. Łukasz Serafinowicz (5:3).

Skład: Nowacki, Acela, Sulikowski (Jarych), Bieliński, Gajewski (Nazarczyk), Dresler (Stokłosa), Gorący (Dobroszek), Skowronek (Sobytkowski), Mucha ( Serafinowicz), Mordzakowski, Niżnikowski.

REKLAMA
Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments

Grający „trener” dostaje czerwoną kartkę za atak na przeciwnika…kabaret.