Strona główna Aktualności Z miasta „Byłeś strażakiem z krwi i kości”. Ostatnie pożegnanie Radosława Dąbrowskiego

„Byłeś strażakiem z krwi i kości”. Ostatnie pożegnanie Radosława Dąbrowskiego

4
44-letni Radosław Dąbrowski został pożegnany na cmentarzu komunalnym w Pabianicach. Tu złożona została urna z jego prochami. 

Tragicznie zmarłego strażaka żegnały tłumy. Koledzy z pracy pojawili się w galowych mundurach, ze sztandarami, a komendant powiatowy odczytał ostatnie pożegnanie.

– Radku, byłeś strażakiem z krwi i gości. Pełnym pasji i chęci pomagania bliźniemu. Charakteryzowałeś się odwagą i profesjonalizmem oraz wyróżniałeś się wysoką sprawnością fizyczną. Miałeś dużo pasji: sport, nurkowanie, góry i straż pożarna były dla ciebie przygodami spełniającymi Twoje marzenia. Byłeś wspaniałym kolegą w służbie i prywatnie. Zostaniesz w pamięci nas wszystkich. Radku do zobaczenia, spoczywaj w pokoju. Cześć Twojej pamięci – mówił komendant Jacek Karcz podczas ceremonii pogrzebowej.

Kilka ciepłych słów powiedział też przyjaciel Radosława, a ksiądz przeczytał ostatnie pożegnanie od narzeczonej.

Starszy ogniomistrz Radosław Dąbrowski pełnił służbę w komendzie powiatowej od 1 grudnia 2007 roku. Zajmował kolejne stanowisko awansując na dowódcę zastępu. Za wzorową służbę został odznaczony brązowym medalem za zasługi dla pożarnictwa.

Strażak z Pabianic zginął na jeziorze Kownatki po tym jak wypłynął łódką wraz z kolegą Łukaszem. Służby ratunkowe po kilku dniach wydobyły z wody ciała dwóch zaginionych pabianiczan. 38-letni Łukasz spoczął również na pabianickim cmentarzu. Jego ceremonia pogrzebowa odbyła się w środę 31 lipca.

 

REKLAMA
Subskrybuj
Powiadom o
4 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

smutna historia

Tragedia straszna ale uważam, że kompania honorowa jak najbardziej ale dla strażaków którzy ponieśli śmierć podczas akcji ratunkowych przy ratowaniu życia i zdrowia poszkodowanych ludzi a również i zwierzat.

Jaka kompania honorowa? Żadnej kompanii nie było, tylko pododdział kolegów z pracy:)

Ja, dla przykładu, tak nie uważam.