Strona główna Aktualności Z miasta 6,5 tys. opakowań Arechinu już w szpitalach

6,5 tys. opakowań Arechinu już w szpitalach

6
Lek produkowany w Pabianicach, w fabryce Adamed, został dziś rozdysponowany do szpitali zakaźnych – poinformował dziś Łukasz Szumowski, Minister Zdrowia.

– Wiemy, że w Polsce mamy substancję, która może wspomagać – takie są pierwsze doniesienia. Oczywiście nie mamy jeszcze pewnych danych klinicznych, nie było wykonywanych pełnych badań klinicznych – ale wiemy o Arechinie, że on jest dopuszczony przez Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych – mówił minister.

– Dzisiaj rozdysponowaliśmy 6,5 tys. opakowań Arechinu do szpitali zakaźnych, do szpitali jednoimiennych, po to by personel wykorzystywał ten potencjał, zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą. Jest on dopuszczony, można go stosować tam gdzie jest potrzeba – dodał Szumowski.

W Polsce zakażenie koronawirusem stwierdzono dotychczas u 325 osób, pięcioro chorych zmarło.

Prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych Grzegorz Cessak wydał w zeszłym tygodniu decyzję o dodaniu nowego wskazania terapeutycznego dla leku Arechin. Jest nim leczenie wspomagające w zakażeniach koronawirusami. (PAP)

REKLAMA
Subskrybuj
Powiadom o
6 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments

Brawo dla właścicieli Adamed oraz pracowników. Teraz chyba wiemy , że kapitał ma narodowość. Pomyślmy , co by było jakby wszystko było w rękach firm zagranicznych np. LOT.

Spokojnie odbija sobie w refundacji na innych lekach

Ceny leków refundowanych zatwierdza Ministerstwo Zdrowia.

Zgadza sie po kolacji sponsorowanej
na ktora zaprasza sie osoby decyzyjne z rzadu
Sytuacja autentyczna z Pabianic opisywana w prasie rok temu

To pierwszy historyczny postulat lewicy. Ma tradycję trwającą ponad dwieście lat. Lewicowcy powtarzają go do znudzenia przy każdej okazji i bez okazji też.

Och! Jeszcze jedna teza: gdyby nie było państwowego przewoźnika lotniczego, to chcący wrócić do Polski nie płaciliby nic wsiadając na pokład. Finansowałaby to w całości KE (z naszych podatków zgoda, ale nikt nie płaciłby ich drugi raz), bo są na to środki. Jest tylko jeden problem: organizacja sprawująca władzę w Polsce nie zdecydowała się o zwrócić się o nie, choć KE wręcz prosi o to. Wskutek tego wracający uskarżają się na to, że płacą kilka razy więcej za bilety niż zwykle.