2-letni Leoś kontra ostra białaczka. Możemy pomóc

    0

    To miała być zwykła infekcja i typowe leczenie w domu. Nie była. Ostra białaczka, chemia ratująca życie, niezliczona ilość przetoczonej krwi i życie w szpitalnej izolatce. 2-letni Leoś z Pabianic, wraz ze swoimi rodzicami, dzielnie walczy o życie. 

    W tej chwili najważniejszy dla chłopca jest przeszczep szpiku kostnego. Do tego Leoś potrzebuje swojego bliźniaka genetycznego, którego niestety nie ma w dotychczasowej bazie dawców DKMS.  Tym, co także jest nieocenionym wsparciem dla Leosia w walce z chorobą jest przetaczanie nie tylko krwi, ale także jej płytek. Taką możliwość daje punkt krwiodawstwa w Łodzi na ul. Franciszkańskiej.

    Podczas tegorocznych Dni Pabianic uczestnicy imprezy będą mogli zarejestrować się jako dawcy szpiku, dzięki czemu Leoś będzie miał większe szanse na przeszczep. Do tego wystarczy jedynie wymaz z jamy ustnej potencjalnego dawcy. Jak informuje mama chłopca, ośrodek przeszczepowy we Wrocławiu jest w stanie gotowości do przyjęcia Leonarda. By jak najszybciej przeszczepić chłopcu szpik przeszukiwane są także światowe bazy dawców. Bo tu liczy się czas.

    Leoś zachorował w maju. Pediatra przepisał standardowe leczenie i zalecił, by Leonard pozostał w domu, bo objawy wskazywały na zwykłe przeziębienie. Po tygodniu chłopczyk doszedł do siebie, od poniedziałku wrócił do żłobka, a w środę obudził z gorączką prawie 40 stopni. Kolejna wizyta u pediatry tym razem zakończyła się wystawieniem skierowania do pabianickiego szpitala. Lekarz podejrzewał zapalenie płuc. Tym, co dodatkowo zaniepokoiło pediatrę, były wybroczyny pokrywające ciało chłopca, szczególnie okolice kostki u nóg.

    – W pabianickim szpitalu, po przeprowadzonych badaniach okazało się że białe krwinki synka są na poziomie 80 jednostek. Norma dla 2 letniego dziecka to ok 18. – mówi Aneta Gołębiowska, mama Leonarda. – Jeszcze tego samego dnia, ze szpitala w Pabianicach, z podejrzeniem białaczki wtedy limfoblastycznej, zostaliśmy przewiezieni karetką na sygnale do łódzkiego szpitala.

    Leoś trafił do Centralnego Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego. Oddział Pediatrii, Onkologii i Hematologii Dzieci Młodszych. Tam rodzice usłyszeli pełną diagnozę. Ostra białaczka szpikowa.

    – Jego stan był na tyle zły, że już w drugiej dobie pobytu na oddziale, Leo dostał pierwszą chemię – dodaje mama Leosia.

    Chłopiec pierwszy cykl chemii zniósł dosyć dobrze.

    – Jednak 15 czerwca zaczęła spadać saturacja, pojawiła się gorączka. Musiał mieć podany tlen. Podejrzewano zakażenie krwi czyli sepsę. Dwa dni później przewieziono nas na Sporną na oddział intensywnej terapii. Tam przebywaliśmy 1,5 miesiąca. W pewnym momencie synek miał wdrożonych 27 leków, z czego 5 antybiotyków. Miał sepsę, grzybicę płuc, zapadnięte płuco, niedodmę – wylicza mama Leonarda.

    Wyniki badań genetycznych były przerażające. Nie dość że pierwsza chemioterapia nie zadziałała, to ilość „popsutych” białych krwinek namnożyła się w zatrważającym tempie. U Leosia zastosowano chemioterapię ratunkową. Bardzo silną, która doprowadziła do wielu powikłań: zapalenia trzustki, nadciśnienia, braku apetytu. Lekarze musieli wdrożyć żywienie pozajelitowe.

    – Okazało się także, że Leo ma bardzo rzadką mutację białaczki, która jest lekooporna, a ryzyko wznowy choroby jest bardzo duże. Jedyną szansą na przedłużenie życia naszego dziecka jest przeszczep szpiku, a po przeszczepie długotrwale leczenie lekiem przeciwnowotworowym – mówi Aneta Gołębiowska. – Jednak ryzyko wznowy i tak pozostaje bardzo duże. Przeszczep to jedyne rozwiązanie, choć wiąże się także z bardzo dużym ryzykiem, ale innej ścieżki leczenia w Europie dla Leo nie ma.

    Jeśli uda się znaleźć dawcę i Leoś otrzyma nowy szpik kostny, przy tej mutacji białaczki może niestety dojść do wznowy choroby. Wówczas chłopcu przysługiwać będzie jeszcze jedna metoda leczenia – lekami refundowanymi. Jeśli te nie zadziałają, rodzicom pozostaną wówczas jedynie leki z USA. Nierefundowane.

    Dlatego też rodzinę Leosia można wesprzeć finansowo nie tylko w codziennej walce o zdrowie i życie ich dziecka, ale także zabezpieczyć na wypadek najtrudniejszego scenariusza.

    Link do zrzutki dla Leosia dostępny jest TUTAJ.

    – Leo ma już orzeczenie o niepełnosprawności, ale bardzo dzielnie walczy. Gdy ma lepszy dzień, jego śmiech słychać na całym oddziale. Ale bywa też bardzo ciężko – dodaje mama. – Cały czas przebywamy w szpitalnej izolatce. Żyjemy na dwa domy. Szpitalne wyżywienie obejmuje tylko Leo. Koszty naszego życia wzrosły więc podwójnie. Wydajemy pieniądze na dojazdy, środki higieniczne i materiały edukacyjne dla Leosia, żeby zapewnić mu w tej całej sytuacji w miarę normalny rozwój.

    Leoś ma także swoją stronę na Facebook’u. To właśnie tu rodzice chłopczyka relacjonują przebieg choroby oraz leczenia swojego maluszka.

    2-latek test także podopiecznym fundacji Avalon. Nr konta: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001 KRS 0000270809, tytułem: Gołębiowski, 20975

    REKLAMA
    Subskrybuj
    Powiadom o
    0 Komentarze
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    Zobacz wszystkie komentarze