Pabianiczanin zostawił kluczyki w stacyjce na stacji benzynowej. Z tylu siedziała jego córka. Auto zostało skradzione.
Do dramatycznych wydarzeń doszło w poniedziałek rano niedaleko miejscowości Olsze (woj. pomorskie). Pabianiczanin jechał swoim Subaru Foresterem autostradą A1. Chwilę po godz. 8.00 zjechał na stację benzynową, żeby zatankować. Gdy poszedł zapłacić, do auta wsiadł 20-letni mężczyzna i odjechał.
Złodziej początkowo nie zauważył, że w samochodzie siedzi 13-letnia córka właściciela pojazdu.
– Wysadził ją dopiero kilka kilometrów od miejsca kradzieży, w Ropuchach pod Pelplinem, a sam dalej pojechał w kierunku Gdańska. Niedaleko, bo rozbił samochód przed węzłem w Swarożynie – relacjonuje w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” asp. sztab. Dariusz Górski, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Tczewie.Sprawca kradzieży próbował wymknąć się z blokady policyjnej. Staranował bramki techniczne na autostradzie i zerwał bagażnik z rowerami. Jednak potłuczona przednia szyba uniemożliwiła mu dalszą ucieczkę. Pracownikom obsługującym autostradę próbował wmówić, że gonią go „jacyś łysi”. Ci nie dali się nabrać i przekazali złodzieja w ręce policji.
– Wysadził ją dopiero kilka kilometrów od miejsca kradzieży, w Ropuchach pod Pelplinem, a sam dalej pojechał w kierunku Gdańska. Niedaleko, bo rozbił samochód przed węzłem w Swarożynie – relacjonuje w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” asp. sztab. Dariusz Górski, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Tczewie.Sprawca kradzieży próbował wymknąć się z blokady policyjnej. Staranował bramki techniczne na autostradzie i zerwał bagażnik z rowerami. Jednak potłuczona przednia szyba uniemożliwiła mu dalszą ucieczkę. Pracownikom obsługującym autostradę próbował wmówić, że gonią go „jacyś łysi”. Ci nie dali się nabrać i przekazali złodzieja w ręce policji.
REKLAMA
