Tak mało psów jak teraz, od powstania schroniska  w 1999 roku, jeszcze tam nie było. Placówka opiekuje się zaledwie 74 czworonogami.  A spośród nich tylko 34 są z Pabianic.

– Jeśli chodzi o liczbę naszych podopiecznych tendencję spadkową obserwujemy już od dłuższego czasu. Ale teraz to absolutny rekord, który zresztą niezmiernie nas cieszy – przyznaje Bożena Pluta z przytuliska.

Pabianickie schronisko istnieje od osiemnastu lat. Długoletni pracownicy do dzisiaj pamiętają, jak bardzo było przepełnione w pierwszych latach działania.

– Gdy przyszłam tutaj do pracy, liczba psiaków sięgała 300, a one same tłoczyły się po 5 – 6 w jednym boksie – mówi Patrycja Czajkowska. – Dzisiaj wszystkich boksów jest około pięćdziesięciu, więc psy umieszczamy w nich albo pojedynczo, albo po dwa.

Potwierdzeniem są statystyki, choćby z ostatnich miesięcy. We wrześniu ubiegłego roku w schronisku przebywało ponad 110 czworonogów. Na początku stycznia – 91. Liczba zadomowionych tam na stałe, mimo że przytulisko nadal przyjmuje średnio około trzydziestu podopiecznych miesięcznie, maleje z kilku powodów.

– Przede wszystkim coraz więcej osób szuka swoich zaginionych pupili i bardzo często właśnie u nas je znajduje. Tylko od maja zanotowaliśmy 58 odbiorów. Cały czas psy idą też do adopcji. Ostatni trzy miesiące zamknęliśmy niemal sześćdziesięcioma – informuje Bożena Pluta. – Ogromne znaczenie ma też fakt, iż coraz więcej zwierząt jest sterylizowanych i znakowanych.

O znaczeniu sterylizacji, zwłaszcza tej wczesnej, wiedzą też weterynarze. I nie chodzi tylko o to, by zapobiegać zwiększaniu się liczby bezpańskich psów.

– Wczesna sterylizacja, jeszcze przed pierwszą rują, chroni zwierzęta m.in. przed chorobami nowotworowymi i statystycznie wydłuża czas życia o dwa lata – podkreśla Jakub Butkiewicz z przychodni weterynaryjnej „Podaj Łapę”.

Do straży miejskiej od początku roku wpłynęło 321 zgłoszeń o bezpańskich, błąkających się czworonogach (liczba ta uwzględnia nie tylko psy, ale też koty, których odnotowano jednak zdecydowanie mniej).
– Oczywiście nie wszystkie zgłoszenia się potwierdzają. Tak czy inaczej firmie, która zajmuje się przewożeniem zwierząt do schroniska zlecaliśmy to 168 razy, natomiast 33 zwierzaki trafiły do weterynarza – poinformował Krzysztof Kubiak, dyżurny straży miejskiej.

REKLAMA
Subskrybuj
Powiadom o
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments

A może warto wspomnieć o fundacji, która działa przy schronisku – Fundacja Pomocy Zwierzętom „Kundel Bury”, gdyby nie dziewczyny z fundacji byłoby gorzej.

Taka prawda. Fundacje wszelakie wyśmienicie sobie radzą w znajdowaniu nowych opiekunów dla zwierząt.

Tylko wolontariusze zadają sobie trud w poznaniu psychiki psa i dokładnym jego opisie w ogłoszeniach. To dzięki ich pracy i ogłoszeniom w internecie psy tak szybko znajdują domy. W trudnych przypadkach wspiera je Fundacja Kundel Bury która wyciąga ze schroniska beznadziejne przypadki -opłaca domy tymczasowe, lekarzy, szkoleniowców -by znaleźć im domy stałe. Co robi samo schronisko…. ogranicza im prace i możliwość a teraz się szczycą ze odnieśli sukces. Ja się pytam jaki sukces? Samo się to nie stało! Miasto także nie przeprowadza bezpłatnych sterylizacji/kastracji nie ma też czipowania -dla zwykłego Kowalskiego ani chodźby kampanii informacyjnej. O wszystko musi walczyć fundacja… Czytaj więcej »