O pasji do sportu, emocjach na planszy  i wyrzeczeniach w życiu codziennym rozmawialiśmy z Julią Walczyk – mistrzynią Polski, Europy i świata juniorek we florecie.

En garde!  Prêtes? Allez! – To komendy, które odnosząca sukcesy w szermierce Julia Walczyk słyszy na co dzień. Przygodę z tym sportem zaczęła, gdy miała 9 lat, a na pierwszy trening do KS Zjednoczeni w Pabianicach zaprowadził ją… dziadek. 

–  Tata i dziadek zmęczyli się ciągłymi walkami ze mną na patyki. Dlatego trafiłam na pierwszy trening. Byłam też i wciąż jestem fanką „Gwiezdnych Wojen”. W sumie przychodząc na treningi nigdy nie słyszałam o tej dyscyplinie i nie do końca wiedziałam co to jest – wspomina Julia.

Po blisko 10 latach spędzonych na planszy (tak nazywa sie pole walki szermierzy) polubiła adrenalinę towarzyszącą jej podczas pojedynków, a pojawiający się stres wycisza skupieniem na taktyce oraz wyznaczonych sobie celach. Na treningi poświęca aż 12 godzin w tygodniu. Do tego dochodzą zawody wiążące się z licznymi wyjazdami, nawet za granicę. Ale sport dla naszej mistrzyni to nie tylko ciężka praca, ale przede wszystkim pasja.

– Najbardziej lubię to, że każda walka jest inna. Nigdy nie stoczy się dwóch takich samych pojedynków. Są to w pewnym znaczeniu szachy, gdzie liczy się umysł, zdolności taktyczne, psychika, konsekwencja, kreatywność, ale też warunki fizyczne – szybkość, wytrzymałość, technika – mówi pabianiczanka.

Turnieje szermierki dzielą się na różne klasyfikacje. Julia walczy floretem i woli konkurencje indywidualne od drużynowych. Mówi, że jest to sport indywidualny i nawet w przypadku rywalizacji zespołowych każdy szermierz sam znajduje się na planszy ze swoim przeciwnikiem. Po zastanowieniu dodaje jednak, że rywalizacja wspólna też ma swój klimat

– Team może się wspierać, dopingować i razem odnosić zwycięstwa i cieszyć się z tytułów – zaznacza Julia.

Jak osiąga się wysoką formę?

– Jeżeli chodzi o przygotowania do dużych turniejów jak mistrzostwa Świata i Europy, to tak naprawdę zaczynają się one już w wakacje, czyli na około pół roku przed startem. Ćwiczymy kondycję, poprawiamy technikę, omawiamy taktykę na przeciwniczki i sprawdzamy swoją formę podczas innych zawodów takich jak Puchary Świata czy Polski – opisuje florecistka 

Wymagające przygotowania dają efekty. Pabianiczanka ma na swoim koncie liczne zwycięstwa, m.in.:
– mistrzostwo Polski juniorek  
– mistrzostwo świata (Bourges) i Europy (Nowy Sad) drużynowo juniorek
– II miejsce na Pucharze Świata Juniorek (Vrsac)
– I miejsce na Pucharze Polski Seniorek

Choć szermierka wydaje się dostojna, a stroje szermiercze chronią od zranień podczas walki, to siniaki i stłuczenia zdarzają się dość często. Podobnie jak kontuzje.

– Trener mówi, że najmniej kontuzji odnosimy podczas walki i ma on trochę racji. Wiadomo, że czasami zdarzy się źle postawić nogę i wykręcić kostkę, ale najczęściej ulegamy kontuzjom podczas ćwiczeń ogólnorozwojowych albo gier zespołowych. Dla przykładu, w zeszłym sezonie po raz pierwszy doznałam kontuzji podczas gry w koszykówkę. Strój szermierczy chroni nas przed licznymi zranieniami, ponieważ nie da się go przebić w walce, niestety nie chroni nas przed licznymi siniakami, których mamy mnóstwo – tłumaczy.

Julia Walczyk została sportowcem 2015 roku w Pabianicach i powiecie pabianickim. Jej świetne wyniki dostrzegli radni miejscy, którzy przyznali młodej florecistce największe stypendium – 500 zł miesięcznie. Otrzymała również nagrodę finansową od starosty pabianickiego – 1000 zł. Florecistka jest absolwentką I Liceum Ogólnokształcącego.
Dominika Nowotna
REKLAMA
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments